GKS Tychy stłamszony przez Raków, ale brawa były

0
Ryszard Tarasiewicz ma o czym myśleć (fot. mpm)
Reklama

Koniec marzeń w Tychach – po niesamowitej serii tyszanie przegrali z Rakowem Częstochowa i mogą się skupić na przygotowaniach do kolejnego sezonu w I lidze.

Tyszanie z drużyny balansującej na krawędzi strefy spadkowej w kilkanaście tygodni stali się zespołem, który mógł nawet myśleć o ekstraklasie. Radość, którą sprawili tyscy piłkarze wiosną jest bezcenna i nie zmącił jej nawet przegrany mecz z Rakowem Częstochowa.

Tyszanie już w pierwszej połowie stracili trzy bramki i przebąkiwania o ekstraklasie trzeba jeszcze odłożyć. Mimo wszystko – kibice podziękowali po meczu swoim zawodnikom, za walkę, za radość, za utrzymanie, mimo słabej jesieni.

 

Reklama

– Dreszczyk emocji spowodowany naszymi meczami był duży, szkoda, bo szansa była, ale to jeszcze nie jest koniec sezonu. Nie mogę mieć większych pretensji do moich zawodników. Trzeba oddać przeciwnikowi, że był lepszym zespołem. Popełniliśmy błędy przede wszystkim defensywne. One brały się z naszej spóźnionej reakcji. Przeciwnik był dobrze dysponowany fizycznie. Takie mecze się zdarzają i nie mam pretensji do zawodników, bo nawet przy niekorzystnym wyniku nie graliśmy chaotycznie. Z prostych błędów technicznych brały się jednak sytuacje dla przeciwników. Sezon się jeszcze nie kończy. To nie jest GKS, który wykonał swoją robotę – podsumował Ryszard Tarasiewicz, trener GKS-u Tychy.

Mateusz Grzybek, obrońca GKS-u, przyznał, że rywal nieco tyszan stłamsił. – Ciężko powiedzieć coś na temat naszej gry w pierwszej połowie. Trzeba przyznać, że Raków nas stłamsił. Otwarcie sobie trzeba powiedzieć, że nie stworzyliśmy sobie żadnej klarownej sytuacji, a prosto dawaliśmy sobie te bramki wbijać. Ekstraklasa? Początkowy cel, który założyliśmy sobie w grudniu to utrzymanie, a że tak wszystko zaskoczyło… Fajnie, a jednocześnie teraz szkoda tej porażki. Nie da się wszystkiego wygrać, a w szatni raczej staraliśmy się tematu ekstraklasy nie poruszać, tylko koncentrować na utrzymaniu – mówi tyski obrońca.

GKS Tychy Raków Częstochowa 0:3 (0:3)

Bramki: 0:1 Dariusz Formella (18.), 0:2 Karol Mondek (28.), 0:3 Adam Radwański (40.)

GKS Tychy: Jałocha – Grzybek, Biernat, Tanżyna Ż, Abramowicz (58. Fidziukiewicz), Bernhardt Ż (88. Bernhardt), Mańka Ż, Daniel Ż, Grzeszczyk Ż, Kaczmarczyk (84. K.Piątek), Zapolnik.

Raków Częstochowa: Lis – Rakhmanov Ż, Niewulis, Góra, Malinowski (88. Kościelny), Mondek, Sapała, Łabojko, Radwański, Formella Ż (80. Figiel), Embalo (63. Czerkas).

Sędziował: Jacek Małyszek (Lublin). Widzów: 5 019.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj