Kochaj nie cudzołóż

0
Fragment drzwi kościoła pw. św. Marii Magdaleny w Paryżu, scena "Nie cudzołóż", fot. Albertus, Wikimedia Commons
Reklama

W ubiegłym roku w felietonach pisanych do „Echa” starałem się objaśnić treść przykazań Dekalogu. Skończyłem na piątym przykazaniu: „Nie zabijaj”. Dziś, w „Nowym Echu”, podejmuję próbę zajęcia się szóstym zakazem Dekalogu: „Nie cudzołóż”. Trudny to problem, ponieważ seksualność, a dokładnie pęd do podtrzymania gatunku, nierozerwalnie złączony jest z naszą ludzką naturą, stoi na czele ludzkich popędów. Pozostałe instynkty to m.in. silna potrzeba zaspokojenia głodu, ochrona własnego życia, pragnienie snu, potrzeba religii, troska o wartości materialne i kulturalne, dążenie do dominacji i inne.

Historia kultur ludzkich poucza nas, że wszystkie pokolenia miały problem z uporządkowaną seksualnością. Dzisiejsza potęgująca się anarchia seksualna jest niczym nowym. Tak było m.in. w Imperium Romanum, które rozwiązłość doprowadziła do jego upadku. Współczesne zamęty w tej materii, jak homoseksualizm, pedofilia, kazirodztwo, prostytucja a nawet zoofilia to nic nowego. Wszystko, jak mówi Księga Koheleta, działo się od dawna. Uporządkowanie seksualności podjęło się chrześcijaństwo, głosząc pochwałę ludzkiej miłości, na którą składają się trzy elementy: eros, amor i caritas. Eros to miłość zmysłowa, biologiczna, potrzebna w akcie prokreacji. Bóg, jak czytamy w Księdze Rodzaju, błogosławi jej „bądźcie płodni i rozmnażajcie się i napełniajcie ziemię i czyńcie ją sobie poddaną”. Amor to miłość biologiczna połączona z duchowością, kierowana rozumem. Caritas to miłość czysta, bezinteresowna, do głębi zatroskana o partnera i potomstwo. U osób płci przeciwnej, czyli mężczyzny i kobiety, te trzy rodzaje miłości powinny stanowić syntezę, bo tylko taka miłość może rodzić zdrowe życie.

Dlatego grzechem jest także każdy rozwód (Mt 5,32). Małżeństwo, w nauczaniu Pana Jezusa, winno być nierozerwalne (Mk 10, 1-12). Fundamentem małżeństwa jest miłość, która jest niczym innym, jak tylko totalną odpowiedzialnością za dobro swojego towarzysza życia.

W jej obronie stanął Pan Jezus zwracając uwagę na godność kobiet. Kobieta przez wieki, począwszy od zamierzchłych czasów, w różny sposób była pomijana w życiu społecznym, a przede wszystkim w małżeńskim. Na każdym etapie historii to mężczyźni byli autorami zniewalania kobiet. U Żydów traktowana była przedmiotowo. Należała do mężczyzny na zasadach własności. Odbieranie jej mężowi przez akt cudzołożny traktowano jak zwyczajną kradzież. Podobnie dzieje się także współcześnie – nie tylko w wiadomych religiach, ale także w środowiskach tzw. otwartych, postępowych, w których kobieta jest po prostu towarem. Można to określić zniewoleniem w drogim, eleganckim opakowaniu. Bo czymże jest chociażby pornografia w filmach czy publikacjach czy przebogaty przemysł erotyczny? Czym są wszelkie agencje towarzyskie a nawet konkursy piękności, jak nie poniżaniem kobiecej godności? Jak już wspomniałem, w obronie godności kobiety stanął Pan Jezus. Jego nauczanie w tym zakresie będzie aktualne na zawsze. Przykładem jest Jego wypowiedź, wyjaśniająca szóste przykazanie Dekalogu: „…każdy kto pożądliwie patrzy na kobietę, już w swoim sercu dopuścił się z nią cudzołóstwa” (Mt 5,28). Mężczyźni nie mogą traktować kobiet, jako przedmiotów pożądania. Jezus wypowiedział te słowa w konkretnej sytuacji i w kontekście nauczania rabinów, którzy uważali, że tylko kobieta popełnia cudzołóstwo, współżyjąc z obcym mężczyzną i za to należy taką ukamienować. Natomiast mężczyzna cudzołoży tylko wtedy, jeśli współżyje z cudzą żoną. Za ten grzech mężczyźnie nie groziła śmierć, chociaż na nią zgodnie z prawem mojżeszowym zasługiwał, ani też nie spotkała go jakaś inna dotkliwa kara. Konsekwencje ponosiła jedynie mężatka. Twierdzono zaś, że mężczyźnie wolno było bez konsekwencji współżyć z prostytutką lub kobietą wolną. Z tego to powodu, tj. zakłamanego prawa, Jezus nie pozwolił ukamienować cudzołożnej kobiety, ponieważ prawo nakazywało ukamienować oboje, a nie tylko samą kobietę. „Kto z was jest bez grzechu”, pyta Zbawiciel. „Idź i nie grzesz więcej” zwraca się do kobiety (por. J 8,1-11). Chrystus poucza mężczyzn o obowiązku miłości i szacunku do kobiet. Dlatego grzechem jest także każdy rozwód (Mt 5,32). Małżeństwo, w nauczaniu Pana Jezusa, winno być nierozerwalne (Mk 10, 1-12). Fundamentem małżeństwa jest miłość, która jest niczym innym, jak tylko totalną odpowiedzialnością za dobro swojego towarzysza życia. Jest to odpowiedzialność za wartości materialne, duchowe, kulturalne (m.in. wypoczynek, lektura, wykształcenie itp.) oraz religijne. Małżeństwo w oczach Zbawiciela dla wielu jest ponad siły. Taka jest opinia i taka jest rzeczywistość. Jesteśmy słabi. Jednak słabość ludzkiej natury nikogo nie zwalnia od dążenia do ewangelicznego ideału. Miłość jest największym skarbem, bo wychodzi do nas z Nieba. Nie wolno jej lekceważyć. Ewangelia ma za zadanie zmieniać naszą naturę.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj