Nazwisko wyryte na cegle

0
Nazwisko Józefa Larysza widnieje w jednej z sal muzeum ks. Jerzego Popiełuszki w Warszawie; fot. Jarosław Jędrysik
Reklama

W kościele św. Stanisława Kostki na warszawskim Żoliborzu jest muzeum ks. Jerzego Popiełuszki. W sali nr 5 opatrzonej cytatem „Niebo runęło nam na głowy…” na cegłach zostały wyryte nazwiska ofiar stanu wojennego. Na jednej z tych cegieł widnieje nazwisko pszczynianina – Józefa Larysza.

– My go wciągnęliśmy w tę działalność. My go tym zaraziliśmy – mówi Marian Larysz, osiem lat młodszy brat Józefa. „My” to on oraz jeszcze jeden brat – Jan. Bo w Pszczynie Solidarność wykiełkowała najpierw w PBRolu (Przedsiębiorstwie Budownictwa Rolniczego), gdzie pracowali.

Józef Larysz, fot. www.13grudnia.81.pl

– Zorganizowano zebranie związków zawodowych. Przyjechał pan Kosiński (o ile się nie mylę) z Jastrzębia. Powiedział, że

nie trzeba się bać.

Może zastrajkować nawet cała Polska. U nas już był zakładany związek, a w innych pszczyńskich zakładach jeszcze było to w powijakach – opowiada Marian Larysz. Był rok 1980. Józef pracował w zakładach Elwo. Bracia opowiedzieli mu o tym, co się dzieje w PBRolu chyba na jakimś spotkaniu rodzinnym. – I on poszedł najdalej w tym wszystkim – dodaje M. Larysz.

Jak w efekcie domina powstawała w Pszczynie Solidarność w Elwo, Hydrobudowie, Polgazie, Spółdzielni Mleczarskiej, Instytucie Przemysłu Organicznego… Józef Larysz został przewodniczącym Międzyzakładowej Komisji NSZZ Solidarność w Pszczynie.

Reklama

Jerzy Leśniak, dawny przewodniczący związku w PBRolu, wspominał kilka lat temu:

„Namawialiśmy go, by się zgodził.

Studiował, znał pszczynian i ich bolączki”.

Janina Wojciech, dawny związkowiec w Instytucie Przemysłu Organicznego (IPO) w Starej Wsi: „Spokojny, zrównoważony człowiek. Bez zawziętości – normalny, sympatyczny. Tak go pamiętam”.

Barbara Bilińska, dawna przewodnicząca zakładowej Solidarności w IPO: „Nie zdawaliśmy też sobie wtedy sprawy z zagrożenia. To była wielka euforia. Myśleliśmy, że już nam świta jutrzenka swobody”. 13 grudnia 1981 r. był szokiem.

Jak wspomina rodzina,

Józefa Larysza zabrano 15 grudnia 1981 r.

z zakładu pracy. Decyzja nr III „A” – 286 o internowaniu: „Uznając, że pozostawanie na wolności obywatela Larysz Józef [dalej: imiona rodziców, data i miejsce urodzenia: 16.03.1942 Pszczyna; zawód (zajęcie) i miejsce pracy: tech. elektr. Z-dy Produk.[cji] Urządz.[eń] Mech.[anicznych] Pszczyna; miejsce zamieszkania: podany adres w Pszczynie] zagrażałoby bezpieczeństwu Państwa i porządkowi publicznemu przez to, że wym.[ieniony] jest vice przewod[niczączym] NSZZ, który wykorzystuje związek do negatywnych działań [kolejne słowa nieczytelne] i w sytuacjach sprzyjających może namawiać do strajku, na zasadzie art. 4.2 dekretu z dnia 12.12.81 o ochronie bezpieczeństwa Państwa i porządku publicznego w czasie obowiązywania stanu wojennego postanawia się 1. internować ob. Larysz Józef i umieścić go w ośrodku odosobnienia w [puste miejsce], 2. wykonanie decyzji zlecić [imię i nazwisko porucznika]”. Nieczytelny podpis komendanta wojewódzkiego MO, nie ma daty.

Bliscy kilka dni nie wiedzieli, gdzie jest. – Przez kurię, przez probostwo nadeszły wiadomości, że został internowany i przebywa w Zabrzu Zaborzu. Pojechaliśmy zawieźć mu paczkę z żywnością.

Nie wpuścili nas,

paczki nie pozwolili przekazać – opowiada Marian Larysz.
Józef wrócił z internowania 20 stycznia 1982 r., dzięki interwencji katowickiej kurii.
Janina Orzełek z domu Larysz, młodsza siostra Józefa: „Opowiadał, jak całymi nocami nie mieli spokoju, przenosili ich z celi do celi, nigdy nie wiedzieli, czy wrócą jeszcze do tych, z którymi tam byli”.

Rodzina pamięta represje, jakie po powrocie dotykały Józefa. Był nękany ciągłymi przesłuchaniami. Stale dostawał wezwania na komendę, z różnych powodów: że niby popełnił jakieś przestępstwo drogowe, mimo że tego dnia w ogóle nie jeździł samochodem. Ciągano go po komendach, szykany dotykały jego synów.
– W robocie zaczęło się wszystko walić – opowiada Marian Larysz.

Został zwolniony z pracy. W świadectwie pracy wpisano, że w Zakładach Produkcji Urządzeń Mechanicznych im. J. Krasickiego „Elwo” Pszczyna Józef Larysz był zatrudniony od 1 stycznia 1967 r. do 14 stycznia 1983 r. „Ostatnio pracował na stanowisku specjalisty konstruktora”.

Został

wyrzucony ze studiów

na Politechnice Śląskiej w Gliwicach (studiował zaocznie, był na II roku). W dokumencie z uczelni można przeczytać, że na podstawie decyzji dziekana ob. Józef Larysz, student drugiego roku studiów wydziału elektrycznego (studia zaoczne), został skreślony z listy studentów z dniem 15 lutego 1983 r. Powód: nieuzyskanie zaliczeń i niezłożenie egzaminów w przewidzianym terminie.

Barbara Bilińska: „Spotkałam go kiedyś na ulicy. Nic nie chciał mówić. Musiał przeżyć ogromną traumę. Powiedział tylko, że chyba wyemigruje”.

Janina mówi, że Służby Bezpieczeństwa

chciały się jej brata pozbyć,

najpierw zmuszały go do wyjazdu na zachód, choć on był temu przeciwny i bardzo to przeżywał. Gdy już miał wyjeżdżać, zmienili zdanie i nie dali mu paszportu. Robiono mu wszelkie możliwe utrudnienia. Najpierw mu powiedzieli: musisz się zwolnić, inaczej nie będziesz mógł dostać paszportu. Potem: jesteś zwolniony, dlatego nie możesz wyjechać. – Stworzyli mu taką huśtawkę. Ani pracy, ani paszportu. To spowodowało stres. Załamali go – mówi Janina.

Po jednym z kolejnych przesłuchań w Komendzie Wojewódzkiej MO w Katowicach wrócił do domu i źle się poczuł.

Zmarł na zawał serca

7 marca 1983 r. Miał 41 lat. Osierocił dwóch synów.

Instytut Pamięci Narodowej uznał Jozefa Larysza z Pszczyny za ofiarę stanu wojennego. W 2006 r. jego portret umieszczono na specjalnej plenerowej wystawie zorganizowanej przez IPN. Zdjęcie Józefa Larysza z notką biograficzną można też znaleźć na internetowym portalu edukacyjnym IPN – zakładka „Milczący świadkowie” (www.13grudnia81.pl).

Pszczynianina upamiętniono również w muzeum ks. Jerzego Popiełuszki – w kościele św. Stanisława Kostki na warszawskim Żoliborzu. Trzeba przejść do sali nr 5 z cytatem z wiersza Krzysztofa Kamila Baczyńskiego „Niebo runęło nam na głowy…”. Na cegłach wyryto nazwisko ks. Jerzego, Grzegorza Przemyka. Nazwisko Józefa Larysza widnieje obok Ryszarda Smagura (29-latka, który zginął 1 maja 1983 r. w Nowej Hucie) i Wacława Kamińskiego (32 lata, raniony pociskiem w czasie demonstracji, potem pobity przez ZOMO; zmarł 12 października 1982 r.).

Obelisk upamiętniający Józefa Larysza, fot. Renata Botor

Pięć lat temu Józef Larysz został upamiętniony w Pszczynie – przez dawnych działaczy Komitetu Obywatelskiego NSZZ Solidarność. U zbiegu ulic Kościuszki i Korfantego, przy rondzie nazwanym imieniem Józefa Larysza, stanął głaz z tablicą poświęconą ofierze stanu wojennego.

13 grudnia 2016 r., w 35. rocznicę stanu wojennego, przy głazie z tablicą w Pszczynie spotkałam Janinę z domu Larysz z mężem, oraz Mariana Larysza. Przyszli też Jan Lipniak i Józef Sosna, dwaj dawni Solidarnościowcy. Przynieśli znicze. Siostra położyła pod obeliskiem białą różę.

Renata BOTOR-PŁAWECKA
Artykuł ukazał się w tygodniku „Nowe Info” nr 2 z 10.01.2017 r.

Materiał chroniony prawami autorskimi. Kopiowanie bez zgody autorki zabronione.

Siostra i brat Józefa Larysza zapalają znicz przy obelisku, 13.12.2016 r., fot. Renata Botor
Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj