„Talibowe” Europy”. Pomyślałem, kiedy zobaczyłem filmik zamieszczony przez znajomego w internecie. Widać było na nim jak młodzież bawi się na techno party zorganizowanym w pochodzącym z X wieku kościele św. Wincentego we francuskim Metz. W miejscu, w którym kiedyś był ołtarz, muzykę puszczał didżej w stroju przypominającym kapłański (z krzyżem na piersi). Ostatnia msza św. w tym kościele odprawiona została w… 1980 r.
Szperając w sieci natrafiłem jeszcze na kościół w niemieckim Mönchengladbach, który przerobiono na mieszkania socjalne oraz ściankę wspinaczkową (resztce wiernych pozostawiono jeden pokoi na odprawianie mszy św.) oraz na świątynię w holenderskim Arnhem, w którym urządzono skatepark. Jeżdżą w nim na rolkach i deskorolkach.
Surrealistyczne wrażenie wywarł na mnie film z 2013 r., na którym widać burzenie neogotyckiej katedry św. Jakuba w Abbeville, w północnej Francji. Przetrwała obie wojny światowe, ale nie ostała się w tolerancyjnym, multikulturowym początku XXI wieku.
Jak przeczytałem na serwisie bibula.com, w ostatnich latach wyburzono we Francji 18 chrześcijańskich świątyń, a w następnych latach podobny los spotka 242 kościołów (raport senatu Francji). Decyzje o rozbiórkach podejmują przeważnie samorządy gminne (we Francji budynki sakralne są własnością państwa). Jak czytamy, lokalne francuskie władze nie są zainteresowane ich remontami. Niekonserwowane kościoły ulegają dewastacji, a kiedy ich remont staje się kosztowny, przeprowadza się ich wyburzenie. Jak pisze bibula.com, kościoły zwykle stoją w atrakcyjnych punktach miast, a teren w ten sposób odzyskany można wykorzystać dla celów komercyjnych. W Abbeville w miejsce katedry powstał parking.
W Europie Zachodniej świątynie są zamykane, sprzedawane lub burzone, bo ubywa wiernych i brakuje księży. Jak pisze Fronda, aktualne więc wydaje się dramatyczne zawołanie Jana Pawła II z 1985 r., kiedy pielgrzymował nad Sekwanę: „Francjo, najstarsza córo Kościoła, co zrobiłaś ze swoim chrztem?”
Na Światowych Dniach Młodzieży Jan Paweł II mówił młodym ludziom, że mają od siebie wymagać, nawet gdyby inni od nich nie wymagali; że mają być odpowiedzialni; że nie mają ulegać fałszywie pojętej wolności, a w chwilach trudnych pamiętać, że nigdy nie są sami. Tymczasem dziś Europa odeszła od wiary i od Boga, właśnie w imię fałszywie pojętej wolności, tolerancji i poprawności politycznej.
Kiedy w 2001 r. rządzący w Afganistanie talibowie w Bamianie zniszczyli za pomocą ognia artyleryjskiego i materiałów wybuchowych dwa największe posągi buddy z VI wieku (pamiątki światowego dziedzictwa kulturowego) na całym świecie podniosły się głosy oburzenia. Protestował ONZ. Zabytkowe świątynie chrześcijańskie w Europie burzone są za przyzwoleniem światowych i lokalnych władz. Nikt nie protestuje.
Talibowie w Afganistanie burzyli posągi Buddy, bo z ich punktu widzenia istnienie tych posągów kłóciło się z głoszonym w islamie zakazem sztuki figuralnej oraz z zakazem innych religii i oddawaniu czci ich symbolom. „Talibowie” w Europie, czyli Niemcy, Francuzi czy Holendrzy profanują i niszczą własne dziedzictwo religijne i kulturowe. To o wiele gorsze.
Nie ma się co dziwić islamistom nie szanującym chrześcijańskiej kultury europejskiej, jeśli sami Europejczycy tego nie robią.