Trzeźwe śmiertelne żniwo

0
W tym wypadku zginęła 23-latka; fot. Anna Przybyła
Reklama

W lokalnych mediach pracuję prawie 20 lat, ale nie przypominam sobie tak wielu ofiar śmiertelnych na naszych drogach jak w tegoroczne wakacje. Ginęli piesi, rowerzyści, motocykliści oraz kierowcy i ich pasażerowie.

Śląska policja informowała, że w lipcu z życiem rozstało się 10 motocyklistów, m.in. w Warszowicach i Mikołowie Bujakowie. 26 lipca w Bieruniu 23-latka jadąca pandą śmiertelnie zderzyła się z autobusem. 11 sierpnia w Tychach tir z węglem przewrócił się na osobowego nissana. Zginęła 57-letnia kobieta. 12 sierpnia w Kobiórze na trasie DK-1 śmierć poniosło dwóch tyszan (26- i 27-lat), pasażerów osobowej hondy. 15 sierpnia w Ornontowicach pod samochód nagle wjechał 32-letni rowerzysta. Nie miał szans. 18 sierpnia w Lędzinach śmierć była wyjątkowo złośliwa. Pieszy został potrącony w dniu, w którym świętował przejście na emeryturę. 20 sierpnia w Tychach w słup trakcji trolejbusowej uderzyła 23-letnia kierująca škodą. Zmarła nazajutrz. 23 sierpnia w Orzeszu Gardawicach na DK 81 zginął 59-letni mieszkaniec Łazisk Górnych.

Ten wysyp śmiertelnych wypadków jest być może zbiegiem okoliczności, ale uderza w nich jedno – ani jeden nie został spowodowany przez pijanego kierowcę. Co więc było ich przyczyną, przynajmniej według wstępnych ustaleń drogówki?

Przeważnie w policyjnych komunikatach pojawia się stwierdzenie: „na prostym odcinku drogi stracił panowanie nad pojazdem, zjechał na pobocze…”. Trudno tu generalizować, ale dlaczego ludzie giną na prostym odcinku drogi przy dobrej pogodzie? Powodem jest nadmierna prędkość, przecenianie swoich umiejętności w prowadzeniu auta, nieumiejętność przewidywania jak zachowa się pojazd w nagłych przypadkach i brak wiedzy o tym, jak długa może być wtedy droga hamowania. Nie bez znaczenia jest też to, że mamy coraz nowocześniejsze (czytaj: bezpieczniejsze) i naszpikowane elektroniką samochody. Czujemy się w nich pewnie. Nie czuć w nich prędkości. Jednak w kontekście tych wypadków przypomina się co kiedyś powiedzieli mi w jednym ze sklepów komputerowych, kiedy po raz któryś przyszedłem tam z zepsutym sprzętem. „Dajemy gwarancję na samochód, a nie na kierowcę” – usłyszałem.

W wypadku, w którym ciężarówka z węglem przygniotła osobówkę prokuratura ustaliła już, że jego przyczyną była nadmierna prędkość tira. Jego kierowca – na pytanie prokuratora – dlaczego jechał za szybko, odpowiedział, że jak prowadzi samochód, to nie ma zwyczaju patrzeć na prędkościomierz. Przerażające.

Reklama

Felieton ukazał się w papierowym wydaniu tygodnika „Nowe Info” nr 35 z 29.08.2017 r.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj