Upamiętnili budowniczego kościoła i pierwszego proboszcza

0
Tablicę odsłania ks. Stefan Nowok; fot. J. Jędrysik
Reklama

Upamiętnili budowniczego kościoła i pierwszego proboszcza. Dziś (29 października) w parafii pw. św. Jadwigi w Tychach Glince obchodzono 24. rocznicę poświęcenia kościoła i 30-lecie rozpoczęcia prac budowlanych. Z tej okazji parafianie ufundowali tablicę upamiętniającą ks. Stefana Nowoka, budowniczego kościoła i w latach 1986-2016 pierwszego proboszcza parafii św. Jadwigi. 

Odsłonięcia tablicy dokonał sam ks. Stefan Nowok przed mszą św. o godz. 11.00. Towarzyszyli mu obecny proboszcz ks. Jacek Kołodziej oraz ks. wikary Krzysztof Sykulski. Ks. Nowok odprawił też uroczystą sumę, podczas której obecny był górniczy poczet sztandarowy. Wielu parafian bowiem to byli i obecni górnicy KWK Ziemowit, zamieszkujący pobliskie osiedle H6.

Podczas kazania ks. Stefan Nowok powiedział, że jest wzruszony upamiętnieniem go tablicą z jego nazwiskiem. Stwierdził, że na nią nie zasłużył, ale z pewnością zasłużyli wszyscy parafianie, którzy modlitwą i ofiarami wznosili tę parafię.

Ks. Nowok, wspominając historię budowy kościoła murowanego, ale i Kościoła żywego, mówił o inicjatorze utworzenia parafii na Glince – ks. prałacie Eugeniuszu Świerzym, ówczesnym proboszczu parafii pw. św. Marii Magdaleny. W połowie lat 80., kiedy władza komunistyczna chciała udobruchać zmęczony i pełen niepokojów naród, wydawano na większą skalę pozwolenia na budowę świątyń. Rozpoczęły się więc spotkania z architektami – Marią i Andrzejem Czyżewskimi i konstruktorem wielu tyskich kościołów Jerzym Manjurą.
Grunty pod budowę ofiarowała Antonina Cipa. Ks. Stefan wspominał pierwsze spotkanie na Glince z parafianami, na które przyszło ok. 50 osób. Zapytał wtedy, „Kiedy możemy zacząć budowę?”. Wtedy wyszedł przed szereg niepozorny, szczupły mężczyzna – Henryk Kral i powiedział: „Ja mogę przyjść jutro”. Wystąpiło też kilku innych mężczyzn z Glinki. Inni pytali czy kościół będą budować tylko ludzie z Glinki? Szybko okazało się, że nie. Przyszli też parafianie z bloków przy ul. Rodzeństwa Krzyżowskich i z Subli. W lipcu 1987 r. wmurowano kamień węgielny, który został przywieziony przez bp. Gerarda Bernackiego z rzymskich katakumb św. Kaliksta.

Reklama

Na dobre prace budowlane ruszyły w listopadzie 1987 r. Do południa pracowało kilka osób, a po południu kilkadziesiąt.

– Pamiętam jak odwiedziła surowy plac budowy żona jednego z budowniczych. Miała kosz z śląskim kołoczem i kawą w dzbanku z porcelany. Nalewała ją do eleganckich filiżanek. To było z jednej strony bardzo surrealistyczne, ale wtedy poczułem się jak w raju i pomyślałem, że rodzi się tu – poza budynkiem – wspólnota – wspominał ks. Nowok.

– Innym razem pod budującą się tymczasową kaplicę przyszła ciężarna kobieta. Była w ostatnich tygodniach ciąży. Zapytała, co się tu buduje? Kiedy odpowiedziałem, że kaplica, to ona stwierdziła, iż zaczeka i tu przyjdzie ochrzcić swoje dziecko. I tak też się stało – wspominał ks. Nowok.
Kaplica (stojący do dziś niski budynek z pustaków) powstała w niecodziennych okolicznościach. – W cztery dni! Kiedy nie było mnie w parafii, bo prowadziłem Tyską Pieszą Pielgrzymkę na Jasną Górę. Gdy wróciłem mury już stały! Dotykałem ich z niedowierzaniem. Taką mi zrobili niespodziankę parafianie – mówił ks. Nowok.

– Kiedyś przyszedł do kancelarii parafianin, który chciał ochrzcić swoje czwarte dziecko. Pomyślałem chłop na schwał. Zaprosiłem go na plac budowy. „Ale ja nie mogę ciężko pracować, bo nie mam nóg” – odpowiedział. „To na czym pan przyszedł?” – zapytałem. Wtedy pokazał mi protezy. „To wie pan co, ja mam dla pana ekskluzywną pracę”. Ów mężczyzna siedział tu, opodal ołtarza i naciskał czerwony oraz zielony przycisk windy, która transportowała zaprawę i materiał budowlany na górę – opowiadał ks. Stefan dodając, że w tych trudnych zaopatrzeniowo czasach parafianie zawsze pomagali, a w dobie ogromnej inflacji nikt nie pytał o zapłatę.

Były proboszcz parafii św. Jadwigi wspominał wielu budowniczych: pana Witańskiego, Czardybonów, Kralów, murarza Stanisława Janika oraz architekta Grzegorza Ratajskiego i artystę Adama Romaniuka (parafianina) – opowiedzianych za wystrój kościoła. Mówił też o współpracy z niemiecką parafią św. Jadwigi w niemieckim Essen, która podarowała glinczańskiemu kościołowi ławki. Z innej parafii z Essen (zlikwidowanej, bo katolicy wyprowadzili się z niej na skutek przyjazdu dużej liczby imigrantów z Turcji) pochodzą wyremontowane organy. – Z tej współpracy zrodziło się nawet polsko-niemieckie małżeństwo – mówił ks. Stefan.

Pionierskim przedsięwzięciem były też festyny parafialne z loterią fantową, w której do wygrania był nawet… kogut. – To był w Tygodniu Rodziny, w czasach kiedy diecezja nawet jeszcze nie myślała o jego świętowaniu – mówił ks. Nowok.

Ostatnim wspomnieniem ks. Stefana była opowieść o piciu piwa po poświęceniu kościoła w 1993 r. W uroczystym obiedzie brali m.in. udział: arcybiskup Zimoń, prezydent Tychów, radni i ówczesny prezes Browarów Tyskich Marian Wszoła, który częstował złocistym trunkiem. – Nie mieliśmy miejsca na baldachim, który nosi się na procesji. Stał więc obok biesiadujących. Wtedy ks. arcybiskup Zimoń powiedział mi „Wiesz, już wiele w życiu przeżyłem, ale piwa pod baldachimem jeszcze nie piłem”.

Na koniec ks. Stefan Nowok przeprosił wiernych za ogłoszenie, które przez wiele lat odczytywał po mszach świętych. – Chodzi o zaproszenie do udziału w… prostowaniu gwoździ. Wybaczcie, ale w tamtych, trudnych czasach nie mogliśmy sobie pozwolić na zmarnowanie ani jednego.

O UBIEGŁOROCZNYM ODEJŚCIU NA EMERYTURĘ KS. STEFANA NOWOKA I POŻEGNANIU GO W PARAFII ŚW. JADWIGIPISALIŚMY TUTAJ.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj