Felieton kulinarny. Afrykańska potrawa protoplastą paprykarza szczecińskiego?

0
Fot. arc
Reklama

W 1967 roku wyprodukowano w Gryfie pierwszą puszkę konserwy paprykarza szczecińskiego. Produkcja była oparta w patencie „na zagospodarowanie odpadów po wykrawaniu kostki rybnej z zamrożonych bloków rybnych”. Konserwa spodobała się Polakom. Wkrótce też rozpoczęto eksport. W najlepszych latach konserwę kupowały jeszcze 32 inne kraje.

Sieroty po PRL-u, do których i ja się zaliczam, wspominają tę konserwę z sentymentem. Na obozach, pod namiotami, wszędzie tam gdzie było się zależnym od kupnego jedzenia, rywalizowała z konserwą turystyczną o palmę pierwszeństwa. Daleko w tyle były mortadele albo gulasz angielski czy mielonka tyrolska.

Jednak nadjechały czasy późnego Gierka i wczesnego Jaruzela, a my straciliśmy nasze łowiska w Afryce Zachodniej i konserwa była robiona nie z gowika i pagrusa tylko z ości, kręgosłupów, łbów i płetw. Obniżono normy zawartości mięsa rybiego w puszce. Jednym słowem komuna dokonała zaorania własnego wynalazku.

Parę lat temu byłem na szkoleniu ze stawek VAT-u. Na koniec szkolenia prelegent oznajmił: „Aha, proszę państwa od przyszłego roku zdrożeją parówki. Stanie się tak ponieważ rośnie stawka VAT-u na sierść, kopyta i rogi”.

Jak widać psucie jedzenia jest sprawą uniwersalną, dotyczy każdego systemu. Jak z regułą, że pieniądz gorszy wypiera pieniądz lepszy.

Reklama

No, ale wróćmy do naszego paprykarza…

Ponoć łowiący u wybrzeży Afryki Zachodniej marynarze skosztowali miejscowej potrawy z ryb zwanej czop-czop. I z tego urodził im się wzmiankowany patent. Dziś brzmi to trochę absurdalnie. To tak jakby risotto zamknąć do konserw i smarować nim kromki chleba. No, ale pół wieku temu się przyjęło.

Alamira, bloger Salonu24

Przepis na czop-czop

Na ciepło oczywiście. Jak kto chce smarować nim kromki, to po wystygnięciu też można. Kto bogatemu zabroni?

Produkty: ryż, rosół rybny (o czym niżej), papryka słodka, chili, masło, pomidory krojone z puszki, cebula, marchewka, filet z morskiej ryby, czosnek, kolendra i zielona pietruszka, sól lub sos rybny do smaku (plus składniki na rosół).

Robota: najpierw wywar z ryb. Gromadzimy (np. zamrażając) zbędne części z ryb: ogony, płetwy czy łby od karpia po wigilijnej uczcie. Jeśli ktoś nie ma, to można kupić garść małych śledzi bałtyckich. Gotujemy w wodzie z dodatkiem łyżki sosu rybnego i szczypty soli, z dodatkiem marchewki, pietruszki, selera, chili i pomidora, a jak kto trafi to też trawy cytrynowej. Po godzinie – dwóch przecedzamy przez sito i ucieramy na sicie, by jak najwięcej warzyw pozostało w wywarze. Wywar pozostawiamy tak, by był cały czas blisko temperatury wrzenia.

Na patelni smażymy na maśle posiekaną cebulę, dodajemy ubity i roztarty w moździerzu kawałek obranego imbiru i dwa ząbki czosnku ze szczyptą soli. Dosypujemy ryż (50-100 gramów na osobę, ryż z rybą w proporcji 1:1,5). Po chwili (kiedy ziarnka ryżu na brzegach staną się „nie białe tylko przeźroczyste”) dolewamy kubek wywaru. Wywar potrzebny jest nam w proporcjach 2:1 w stosunku do ryżu. Dolewamy go stopniowo, tak jak ryż będzie spijał soki. Najlepszy ryż to Arborio, ale jak nie macie, to wyjdzie też z każdym innym. Trzeba tylko na końcu skosztować i ewentualnie przedłużyć gotowanie dodając większą ilość płynów.

Dorzucamy startą na tarce marchewkę i puszkę pokrojonych pomidorów. Po chwili pokrojoną w kostkę czerwoną słodką paprykę i papryczkę chili. Trzeba mieć na uwadze, że wywar plus pomidory w stosunku do suchego ryżu to proporcja około 2,5:1. Po około 15 minutach, dolewając cały czas wywar, dokładamy rybę pokrojoną w centymetrową kostkę lub niewielkie paski. Delikatnie mieszamy. Po kilku minutach kosztujemy, jeśli ryż jest miękki, dokładamy jeszcze łyżkę masła i posiekaną kolendrę i pietruszkę. Dodajemy sól i/lub sos rybny do smaku. Można też dołożyć węgierską pastę paprykową.

Jeśli ktoś z młodego pokolenia chce w tym roku zrobić odważne przyjęcie dla swoich rodziców, to polecam „prawdziwy paprykarz szczeciński”. Do tego butelkę białego wina. Ślązacy, a i inni wychowani w PRL-u dobrze zniosą półwytrawny gewurztraminer z Alzacji albo półwytrawny riesling.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj