Bolesny nakaz jawności

9
Mirosław Nosalik, radca prawny Urzędu Miasta Tychy, 14.06.2017 r.; fot. ZB
Reklama

Bolesny nakaz jawności. Nakaz jawności obrad wciąż uwiera radnych. Ostatnio próba naruszenia tej konstytucyjnej zasady funkcjonowania rad gmin miała miejsce 14 czerwca podczas Komisji Rewizyjnej Rady Miasta Tychy. Trudno w to uwierzyć, ale zasłonę tajności chciano rozciągnąć nad sprawą absolutorium dla prezydenta. Ignorancja niektórych radnych, i to ćwierć wieku po wprowadzeniu reformy samorządowej, naprawdę poraża. Natomiast przerazić może w obliczu tej groźnej niewiedzy postawa radcy prawnego, w którego radni są zapatrzeni.

Próbę de facto utajnienia obrad tyskiej komisji rewizyjnej szczegółowo opisaliśmy w tygodniku „Nowe Info” nr 25 z 20.06.2017 r. Przypomnijmy, proprezydencka radna Lidia Gajdas z klubu Inicjatywa Tyska, członek komisji, wnioskowała o wyłączenie jawności obrad, czyli wyproszenie dziennikarza „Nowego Info”, bo przeszkadzało jej, że dziennikarz robi zdjęcia. Tadeusz Furczyk inny (niezrzeszony) członek komisji nie wiedział czy obrady mogą być jawne i wyraźnie czekał na opinię obecnego na posiedzeniu radcy prawnego Mirosława Nosalika. Klaudiusz Slezak z klubu Tychy Naszą Małą Ojczyzną, jeszcze wówczas przewodniczący komisji rewizyjnej, powołując się na artykuł ustawy samorządowej stwierdzający, że działalność organów gminy jest jawna, a ograniczenia jawności mogą wynikać jedynie z ustaw, konsekwentnie odmawiał przegłosowania wniosku radnej Gajdas, jako bezzasadnego. Nie miał w tym wsparcia radcy prawnego Mirosława Nosalika.

– Panie przewodniczący, jeszcze raz chciałbym zwrócić uwagę na interpretacje tych przepisów, które był pan przed chwileczką uprzejmy zacytować – pouczał radca Nosalik. – Komisja rewizyjna nie jest organem gminy. Chciałbym to przypomnieć panu z pełną świadomością słów w zakresie odpowiedzialności.

W dalszej części swojej wypowiedzi radca prawny Urzędu Miasta Tychy Mirosław Nosalik mówił, że na posiedzeniu komisji jest gościem i ma prawo do ochrony imienia, nazwiska i wizerunku. Po zakończeniu obrad zrezygnował z tego prawa (film z wypowiedzią radcy Nosalika publikujemy na naszej stronie Facebook’a).

Reklama

O prawie do ochrony swojego nazwiska i wizerunku oraz o ograniczeniu jawności Mirosław Nosalik, mówił nam już 24 listopada 2016 r. podczas obrad komisji rewizyjnej Rady Gminy Bojszowy. Był tam obecny też jako radca prawny. Gdy na posiedzeniu tym pojawiła się nasza dziennikarka Renata Botor-Pławecka, bojszowscy radni byli oburzeni, mówili o wtargnięciu. Powoływali się na statut gminy Bojszowy, z którego wynikało, że w posiedzeniach komisji rewizyjnej uczestniczyć mogą tylko jej członkowie oraz osoby imiennie na posiedzenia takie zaproszone. W artykule, który potem powstał [„Nowe Info” nr 43 z 29.11.2016 r.] wydarzenia na bojszowskiej komisji rewizyjnej skonfrontowaliśmy ze słowami prof. Czesława Martysza, które padły w wywiadzie opublikowanym przez nas 10 maja 2016 r. (prof. Martysz to niekwestionowany autorytet prawny, współtwórca ustawy samorządowej, prezes Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Katowicach, dziekan Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego, członek kolegium NIK):

„- Wyjaśnijmy to raz na zawsze, bo szczególnie komisja rewizyjna obrosła atmosferą tajemniczości. Na posiedzenie tej komisji może przyjść każdy?

Prof. Czesław Martysz: – Dokładnie tak, i nie musi nikogo prosić o pozwolenie. Nie musi uzasadniać swojego zainteresowania obradami. W skrajnych przypadkach może tam przyjść, aby się np. tylko ogrzać. Nikomu nic do tego. Takie ma prawo. Dziwi mnie, dlaczego tak oczywista rzecz jak jawność sprawowania władzy samorządowej nie jest powszechnie znana i respektowana. Zastanawiam się, gdzie tkwi źródło tej niewiedzy. Zawsze zdumiewają mnie wiadomości, że gdzieś nie pozwolono komuś robić zdjęć, nagrywać obrad, zapoznać się z jawnymi dokumentami, wejść na posiedzenie rady czy komisji, i to ponad ćwierć wieku po uchwaleniu ustawy samorządowej!”

Najwyraźniej słowa prof. Martysza poruszyły radcę prawnego Nosalika, bo odniósł się do nich 14 czerwca 2017 r. podczas obrad tyskiej komisji rewizyjnej. Mirosław Nosalik oświadczył, że nie zgadza się z tym co mówił profesor, jak również nie zgadza się, aby wykorzystywać słowa prof. Martysza sprzed dwóch lat (w rzeczywistości sprzed roku).

W takiej sytuacji ponownie skontaktowaliśmy się z prof. Czesławem Martyszem, pytając czy podtrzymuje to co powiedział w wywiadzie z 10.05.2016 r. Poinformowaliśmy, że jego słowa zacytujemy w kontekście wypowiedzi radcy prawnego Mirosława Nosalika. Profesor potwierdził aktualność swoich słów sprzed roku. Ale to nie wszystko. Przekazał nam również m.in. wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Krakowie z 27 października 2016 r. III SA/Kr 523/16.

Krakowski sąd zajął się odmową wstępu na posiedzenie komisji rewizyjnej rady gminy T. Skargę zgłosił Rzecznik Praw Obywatelskich. W jej uzasadnieniu podano, że powołując się na statut gminy (który głosił, że w posiedzeniach komisji udział biorą tylko jej członkowie oraz zaproszone osoby) odmówiono obywatelowi D.C. uczestnictwa w posiedzeniu komisji rewizyjnej. Naruszono tym samym art. 61 ust. 1 Konstytucji RP gwarantujący obywatelom prawo do informacji o działalności organów władzy publicznej. Sąd przyznał rację Rzecznikowi Praw Obywatelskich. Trudno przytaczać cały wywód WSA w tej sprawie. Są tam jednak ciekawe fragmenty pozwalające wnikliwiej przeanalizować słowa radcy prawnego Mirosława Nosalika: „Komisja rewizyjna nie jest organem gminy”, które padły na posiedzeniu tyskiej komisji rewizyjnej 14 czerwca 2017 r.

– Komisja rewizyjna stanowi obligatoryjny organ wewnętrzny (pomocniczy) każdej rady gminy – czytamy w uzasadnieniu wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Krakowie. – W świetle przepisów o dostępie do informacji publicznej działalność komisji rewizyjnej (jak i każdej innej komisji pomocniczej rady gminy) winna być traktowana jako działalność samej rady gminy.

Krakowski sąd przypomina, że przepisem prawa, który wprost rozciąga stosowanie zasady jawności posiedzeń organów pomocniczych rad gmin jest art. 11b ust. 2 ustawy samorządowej, zgodnie z którym jawność działania organów gminy obejmuje w szczególności prawo obywateli do wstępu na posiedzenia komisji rady gminy. O jawności tej mówi również ustawa o dostępie do informacji publicznej.

– Każde ograniczenie w stosowaniu zasady jawności musi bezwzględnie wynikać z wyraźnego przepisu ustawy – przestrzega Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie. – A jeżeli takiego przepisu nie ma, to nie można domniemywać istnienia podstawy wyłączenia jawności prac na posiedzeniu komisji rady gminy.

Temat ten nieco szerzej opisujemy w tygodniku „Nowe Info” nr 26 z 27.06.2017 r.

Reklama

9 KOMENTARZE

  1. Dwie sprawy. Jedna to jawność obrad i tu sprawa jest jasna. Obrady są jawne. Druga sprawa to ochrona wizerunku i tu też sprawa jest jasna. Każdemu przysługuje konstytucyjne prawo ochrony wizerunku, wynikające z Kodeksu Cywilnego i Ustawy o dostępie do informacji publicznej. Są tam ograniczenia, ale tak generalnie, tak pstrykać to możecie sobie na imieninach, natomiast zamieszczając, bez zgody, to do pierwszego wyroku.

    • Jawność obrad oznacza swobodę „pstrykania”. Inna kwestia, to publikacja wizerunku. Ktoś zawsze może zastrzec sobie zaciemnienie twarzy. Nie dotyczy to osób publicznych, sfotografowanych podczas wykonywania obowiązków. Pozdrawiamy.

      • Nie całkiem, nawet w przypadkach osób publicznych, ale to sąd może rozstrzygnąć. Czy radca prawny, na posiedzeniu komisji, jest osobą publiczną? Dla Pana wiedzy zastrzeżenie ochrony wizerunku, nie oznacza tylko zaciemnienia twarzy. Pana błąd polega na tym, że zamieścił Pan portret osoby. Po usunięciu którego nie będzie wiadomo czego zdjęcie dotyczy. To jest Pana problem.

  2. Nawet jeżeli stu prof. prawa i 1000 Barszczewiczów powie inaczej, to mimo wszystko, zdanie „Komisja rewizyjna nie jest organem gminy” jest prawdziwe. Zaś każdemu obywatelowi przysługuje ochrona danych osobowych, w tym wizerunku.

    • Sąd dołączył do stu prof. prawa i 1000 Barszewiczów, zajmując w prawomocnym wyroku inne stanowisko niż Pan w kwestii komisji rewizyjnej jako organu. Natomiast wizerunek i nazwisko radcy prawnego opublikowaliśmy po uzyskaniu jego zgody.

      • Nie rozumie Pan, niestety, pojęcia organy gminy. Organami gminy są: rada gminy i prezydent, co potwierdził sąd wprowadzając pojęcia ” W świetle przepisów o dostępie do informacji publicznej działalność komisji rewizyjnej (jak i każdej innej komisji pomocniczej rady gminy) winna być traktowana jako działalność samej rady gminy.” Nawiasem, nie istnieje coś takiego jak „komisja pomocnicza” istnieje natomiast prawem przewidziana komisja rady.

  3. W artykule zamieściła Pan portret osoby, do czego nie miał Pan prawa, co wynika z faktu, że po jego usunięciu nie będzie wiadomo, po co zamieszczono to zdjęcie, w notce prasowej.

  4. Przy okazji. Nie jest prawdziwe zdanie p. Martysza „Zawsze zdumiewają mnie wiadomości, że gdzieś nie pozwolono komuś robić zdjęć, nagrywać obrad, zapoznać się z jawnymi dokumentami, wejść na posiedzenie rady czy komisji, i to ponad ćwierć wieku po uchwaleniu ustawy samorządowej!” jako, że art.11.b wprowadzono ustawą z 11.04,2001 r. o zmianie ustaw, a trochę później.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj