Ciekawostki z Książa: Miał być kwaterą Hitlera i domem przyjęć Rzeszy

0
Salon Zielony w Zamku Książ przed II wojną światową; fot. archiwum Zamku Książ
Reklama

Zamek Książ w Wałbrzychu – przepiękna dolnośląska rezydencja Hochbergów, książąt von Pless – w latach 1944-1945 był przygotowywany na reprezentacyjną siedzibę Ministerstwa Spraw Zagranicznych III Rzeszy z pokazowymi apartamentami dla Adolfa Hitlera. Realizację projektu „przebudowy”, będącej w rzeczywistości barbarzyńską dewastacją, opisał w swych wspomnieniach Günther Grundmann, konserwator zabytków Dolnego Śląska w czasie II wojny światowej.

Günther Grundmann (ur. 1892 w Jeleniej Górze, zm. 1976 w Hamburgu) był niemieckim historykiem sztuki, konserwatorem zabytków. Jego wspomnienia dotyczące Zamku Książ zostały opublikowane w 1972 r. w Monachium. Ich fragmenty, przybliżające m.in. ogrom zniszczeń, jakich dokonali hitlerowcy w książańskich komnatach, zostały nam udostępnione przez Zamek Książ w Wałbrzychu.

„Bestialskie zhańbienie”

Grundmann pisze o „brutalnym zniszczeniu i bestialskim zhańbieniu zbiorów śląskiego zamku”. „Przy tym chodziło tu nie o zniszczenie  spowodowane przez bomby czy też działania wojenne, nie, te zniszczenia były wynikiem gorączkowych, aroganckich posunięć najwyższych władz partyjnych w tamtych czasach, gdy wynik wojny był już od dawna rozstrzygnięty, a Rosjanie przygotowywali się do wielkiej końcowej fazy ich przemarszu na zachód”.

Jak wyjaśnia też: „pomimo tego, że byłem konserwatorem zabytków, nie mogłem niczemu zapobiec, a jedynie obserwować i potępiać”.

Rozkaz

Historykowi utkwiło w pamięci pewne spotkanie. W 1939 r.  na przyjęciu we Wrocławiu spotkał Jana Henryka XVII (ur. w 1900 r.). Zapamiętał, że księcia interesowało odtworzenie wystroju późnobarokowego i pokoi częściowo przechodzących już w styl empire. Prosił więc konserwatora o poradę po zakończeniu przyjęcia. Dopytywał także, czy Grundmann widział Książ w czasie kwitnienia rododendronów. Zapraszał do zamku.

Reklama

Kilka tygodni później wkroczyły do Polski wojska Hitlera. „Książę był w Anglii, krzewy rododendronów w Książu w tym czasie zakwitły, a kwiaty po raz kolejny zdążyły zwiędnąć” – pisał Grundmann.

Zamiast zaproszenia do księcia otrzymał rozkaz pojechania do Książa od szefa okręgu, Hankego. „Jako powód podano, iż zamek został zarekwirowany z polecenia Fürhera, ponieważ książę, wstępując do armii angielskiej, został uznany za wroga Rzeszy”.

„Widzę jeszcze teraz siebie stojącego w holu mieszkania Hankego oraz jego samego, jak schodzi po schodach na dół. Powiedziałam mu wówczas, że nie mogę uwierzyć w to, iż książę pełni służbę w armii angielskiej, na co on się odwrócił, podszedł do telefonu i w mojej obecności rozmawiał z Staatsekräter Meissnerem. Potem odłożył słuchawkę, podszedł do mnie i zapewnił, że to prawda. Nadmienił także, że postanowiono z polecenia Fürhera przebudować zamek Książ dla odpowiednich, bliżej nieokreślonych jeszcze celów. Ponieważ podlega on ochronie jako zabytek, życzy sobie w tym mojego uczestnictwa. Przebudowa miała przebiegać według planów architekta Giesslera, brata szefa okręgu monachijskiego. Wyniknął stąd najtrudniejszy dla mnie obowiązek, musiałem bowiem jeździć do Książa, towarzysząc transportowaniu dóbr kultury. W Książu w ostatnich tygodniach rozwinął się jeden z największych placów budowy, o niewyobrażalnych jak na owe czasy rozmiarach” – wspominał Grundmann.

Kanze meister Organisation Todt (pierwszy z lewej) w ogrodach Zamku Książ, fot. arch. Zamku Książ

Rozmiary zniszczeń

O rozmiarach przedsięwzięcia pisała w 1954 r. gazeta „Neu Zurücher Zeitung”.

„W końcu 1943 roku wydzielono część zamku w tymczasową dzierżawę dyrekcji kolei wrocławskich, ale trwała ona tylko do lutego 1944 r. Co wtedy zrabowano, trudno sobie wyobrazić, ale to wszystko było tylko prologiem. Teraz nastąpiła wspominania konfiskata zamku z polecenia Meissnera i po ostrym sporze z dyrekcją kolei, która znowu musiała przenieść swoje biura, pojawia się z 1000 ludzi organizacja Todt. Dopiero teraz wszystko się zaczęło. Cały plac zamkowy został podzielony, wszystkie wodociągi w parku wyrwano, tarasy całkowicie zniszczono, przed wejściem wykuto w skale szyb o głębokości 50 m do uruchomienia windy. W związku z tym zbudowano drogę tak, żeby można było dojechać samochodem do windy. Zbudowano także połączenie kolejowe ze Szczawienkiem. Liczba robotników wzrosła już dużo ponad 2000 i zwiększyła się o dalsze 1000 osób, w tym 800 Żydów, dla których założono w pobliżu obóz koncentracyjny.

Salon Zielony po 1945 r., fot. z arch. zamku

Odpowiedzialnym za te wszystkie okrucieństwa był sekretarz państwa Meissner. Nazwał on zamek w Książu »Dom Gościnny – Leśna Łąka« . Meble dla tego »domu gościnnego«– 300 sypialni oraz całkowite urządzenie berlińskiego zamku Bellevue magazynowane były w Szczawnie”.

„W biurze budowy zatrudniono 35 architektów, wyłącznie młodych ludzi między 20. a 30. rokiem życia.  […] Wyrywano granitowe kamienne portale, które miały być zastąpione marmurem. Hall wejściowy miał być hallem przyjęć, pokój bilardowy – pokojem zabaw (gier). Cały parter razem z muzeum miał być kancelarią i sekretariatem, jedną część piwnic otrzymała policja. W marmurowej Sali Maksymiliana miał być zniszczony sufit i skuty ozdobny marmur”.

„Profesor Grundmann  –  relacjonuje dalej prasa – zabronił jednak przeprowadzenia tych prac, ze względu na wartość zabytkową Sali. Dlatego też przemalowano marmur na czerwono; wyglądało to okropnie. W salonie zielonym usunięto obrazy i całe pomieszczenie, podobnie jak salon czerwony z jego marmurową obudową ścian, przemalowano na biało. Pokój gobelinowy i włoski zostały przebudowane dla Fürhera i zaopatrzone w łazienkę. Z tunelu do pokoju gobelinowego zbudowano windę, żeby Fürher nie pokazując się na zewnątrz mógł dostać się do pokoju.

Salę Krzywą obniżono: piękny sufit z freskowymi malowidłami spoczywa w wąwozie książańskim. To była jadalnia. Połowę winiarni przeznaczono na kuchnię z dojściem do czarnego Dziedzińca. Pokoje cesarskie miały być przebudowane na małe apartamenty. Większe sale przystosowano jako jadalnie dla ludzi. Między pomieszczeniami kuchennymi i Salą Krzywą przewidziano połączenie trzema windami”.

Czuł, że musi przeszkadzać

Grundmann wyjaśnia, że jako konserwator zabytków był zmuszony włączać się w to bez względu na dobrą czy złą sytuację. „Ale nie tylko jako konserwator zabytków, także jako Ślązak czułem się w obowiązku przeszkadzać jak tylko mogłem zniszczeniu, a poza tym zabezpieczyć posiadłość rodzinną książąt” – zapewnia.

„Rozpocząłem więc przewożenie mebli, obrazów i gobelinów z prywatnych pomieszczeń do zamku Hochbergów w Roztoce. Poza tym umieszczona w budynku bramnym słynna biblioteka została przeniesiona w inne miejsce, którego nazwę niestety zapomniałem. Pamiętam tylko jeszcze, że ten transport powiązany był ze szczególnymi trudnościami. Przy tym całym smutnym przedsięwzięciu dużej pomocy udzielił mi ofiarny pan Gottschling ze słynnej firmy przewozowej Knauera.

Moje przedsięwzięcia wzbudziły nieufność kierownictwa budowy do tego stopnia, że doszło do ostrej sprzeczki między mną a Giesslerem, kiedy on przedłożył mi szkic przebudowy Sali Maksymiliana. Miejsce wspaniałego barokowego zbioru plastyki, marmurowych sztukaterii oraz malarstwa najlepszych śląskich i czeskich mistrzów miała zająć dekoracja architektoniczna w myśl pseudoklasycystycznych wzorców typowych dla sztuki III Rzeszy.

Mój protest spowodował, że pan Giessler ostrzegł mnie, że jeśli się będę dalej sprzeciwiał jego planom, powie Führerowi w czasie jego pierwszego pobytu w Książu, że ten mierny barok zachowany został z mojego polecenia jako konserwatora terenowego. Odpowiedziałem mu na to z całym spokojem, że żaden przymus nie jest w stanie odwołać mojego sprzeciwu. Następnego dnia szef okręgu postępował jednak zgodnie z moim punktem widzenia. Skończyło się na pomalowaniu Sali czerwoną farbą, o czym pisze zarządca zamku, ale dzięki Bogu ja tego nie oglądałem.

Przeprowadziłem także restauracje malowideł jednego z pomieszczeń, których twórca był malarz i architekt Tischbein. Przedstawiały one motywy krajobrazowe z ruinami zamku śląskiego, podobnymi do zamku w Grodźcu. Tego ciężkiego zadania podjął się mój stary kolega Johann Drobek. Od niego dowiedziałem się później wielu szczegółów z samowładnych postępowań sztabu budowlanego Giesslera.

Od czasu do czasu zmęczony i obarczony obowiązkami jeździłem do Książa. Przedmioty konfliktów gromadziły się tym bardziej, im bardziej umacniał się rosyjski front na łuku Wisły i im bardziej słabła nasza obrona. Uległo osłabieniu moje poparcie u szefa okręgu. Nadszedł 16 stycznia 1945 roku. Pojechałem wcześnie do Książa. Siedziałem z Drobkiem w kantynie, kiedy ogłoszono przedarcie się Rosjan przez linię frontu pod Baranowem.

Był to początek trwającej niewiele dni panicznej ucieczki sztabu budowlanego i odtransportowania robotników. Minęło zaledwie 14 dni i całe to widmo z tysiącami robotników uszło. Pozostawiono na wpół zniszczone i okaleczone wnętrza. Tak wyglądała ta „wspaniała” budowa, zdana na łup i ograbienie po katastrofie, która przetoczyła się przez Śląsk” – opisuje dawny konserwator.

Zamek Książ w latach 1943-1945; zdjęcie wykonane przez Czecha Josefa Masopusta, pracownika obozu pracy w Pełcznicy; fot. z arch. Zamku Książ

Zostawili ruinę

Jak pisze też, dowiedział się potem, że książę „po pięcioletnim internowaniu na życzenie Foreign Office przyjął proponowane mu od dawna obywatelstwo angielskie i dopiero wówczas wstąpił, w 1944 r. do wojsk obrony powietrznej. Jedna z gazet angielskich opublikowała ten fakt, razem ze zdjęciem księcia w mundurze lotniczym, co spowodowało potem akcję konfiskaty zamku”.

„Jak dziwna jest gra przypadków: dla rozsławienia Książa Henryk XV rozbudował zamek, pragnąc zorganizować tu spotkanie trzech cesarzy: Wilhelma II, Franciszka Józefa I i Mikołaja II.

Do tego spotkania w zamku Książ, w którym ponad sto lat temu król Fryderyk Wilhelm III i królowa Luiza przeżywali słynny turniej śląskiej szlachty, w zbrojach i z lancami przed romantycznymi ruinami Starego Zamku – jednak nie doszło.

150 lat później zamek miał być kwaterą Hitlera i domem przyjęć Rzeszy, gdy Wielka Niemiecka Rzesza sięgać będzie do Bugu – to były słowa Giesslera, które mi kiedyś powiedział. Zamiast tego Rosjanie oblegali już Wrocław i zdobyli Berlin. Ale zamek Książ stał się ruiną i spadł na barki państwa polskiego, jako pozbawiona sensu, zabytkowa budowla”.

Zamek Książ, 1944 r., zdjęcie wykonane przez Czecha Josefa Masopusta, pracownika obozu pracy w Pełcznicy; fot. z arch. Zamku Książ
oprac. (r)

na podst. materiałów udostępnionych przez Zamek Książ w Wałbrzychu

(źródła: Erlebter Jahre Widerschein. Bergstadtverlag Wilhelm Gottl. Korn, München 1972 [tlw. Autobiografie, sonst Bericht von Schlösserbesuchen während der Zeit als niederschles. Provinzialkonservator]. Tłumaczenie fragmentów książki ukazało się po raz pierwszy w Informatorze Kulturalnym i Turystycznym Województwa Wałbrzyskiego, nr 2, 3, 4 z 1988 roku, wydawanego przez Wojewódzkie Centrum Kultury i Sztuki „Zamek Książ”)

 

Czytaj także:

Zamek Książ w technikolorze. Już wkrótce niesamowita podróż do świata księżnej Daisy

Ciekawostki z Książa: Niezwykła historia „Fontanny Donatella”

 

 

 

 

 

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj