Felieton kulinarny. Cudowne ciastka z dyni

0
Ciastka z dyni; fot. Alamira
Reklama

Dziś zacznę od przepisu na ciastka z dyni. Kto nie jest zainteresowany, niech ten temat przeskoczy i czyta dalej. Więc – jak to mówi Michał Rachoń – jedziemy!

Bierzemy około 1,5 kg dyni, zawijamy w folię aluminiową i wkładamy na godzinę do piekarnika na 180 stopni.

W międzyczasie rozgotowujemy 200 gramów czerwonej soczewicy do gęstej papki.

W moździerzu tłuczemy – ale niezbyt wnikliwie, mogą zostać większe kawałki – łuskane pestki z dyni, orzechy włoskie i płatki migdałów.

Ja to robię w następujących proporcjach: cztery garści pestek z dyni, dwie migdałów i jedna orzechów. Garść to około 50 gramów. Proporcje można układać dowolnie, a i garście bywają różne, więc po pewnym czasie możecie to zmieniać.

Reklama

Miąższ z dyni, po jej wyjęciu i ostudzeniu, wybieramy łyżką, odrzucając skórę i pestki. Przekładamy do miski i miksujemy do gładkiej papki.

Następnie dodajemy wystudzoną, rozgotowaną soczewicę, trzy surowe jajka, cztery garście płatków owsianych, garść otrębów, budyń waniliowy, wsypujemy przygotowane pestki i orzechy, można dorzucić garść suszonej żurawiny lub rodzynek. Dodajemy jeszcze cynamon, można dodać naturalną wanilię.

Na koniec łyżeczkę sody i słodzimy to stewią. Jeśli mamy ją w tabletkach, to jakieś 20 sztuk rozpuszczamy w odrobinie gorącej wody i dodajemy do miski.

Całość starannie mieszamy i odkładamy na jakieś pół godziny. Jeśli ciasto na ciastka po półgodzinie jest zbyt „lejące”, to dodajemy jeszcze płatków owsianych. Nakładamy (dwie duże łyżki na jedno ciastko) na papier do pieczenia i wkładamy do piekarnika na 30 minut na 180 stopni. Voila!

Dlaczego te ciastka uważam za cudowne? Czy dlatego, że likwidują mi problem z przechowywaniem dyni przez zimę? Piekę ich sporo. Zamrażam i co jakiś czas wyjmuję wieczorem z lodówki, rano są gotowe do jedzenia. No nie. Postudiujmy trochę.

Duża ilość błonnika, obecność soczewicy i stewii powoduje, że z naszych ciastek glukoza przedostaje się do krwi w powolny sposób. To powoduje, że insulina też wydzielana jest wolno. Nie mamy skoków insulinowych jak przy produktach z wysokim indeksem glikemicznym. Nie odczuwamy szybko głodu, a insulina nie aktywuje procesów neolipogenezy, czyli zamiany węglowodanów w tłuszcze, które potem organizm magazynuje.

Po prostu po tych ciastkach się nie tyje, niezależnie od apetytu, bo apetyt na skutek powolnego uwalniania insuliny jest pod kontrolą. Można – ograniczając inne produkty – z pomocą tych ciastek nieźle schudnąć.

Ale nie o tym chciałem pisać. Ciastka te to „bomba” dobrych tłuszczów, aminokwasów i białek, a także soli mineralnych i witamin. Dynia nie jest warzywem korzeniowym i nie kumuluje w sobie niekorzystnych dla zdrowia związków znajdujących się w glebie. Polecam te ciastka dla dzieciaków na drugie śniadanie.

Alamira, bloger Salonu24

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj