Część autobusów w Tychach nie wyjechała na ulice. Może być gorzej

5
fot. ilustr. ZB
Reklama

Część autobusów w Tychach nie wyjechała na ulice. Może być gorzej. Dzisiaj (3 kwietnia) niektóre autobusy nie wyjechały na trasy obsługiwane przez Przedsiębiorstwo Komunikacji Miejskiej w Tychach. To jeszcze nie strajk, ale sygnał zapaści systemu komunikacji miejskiej. Kierowcy PKM Tychy narzekają na niskie zarobki, ale nie muszą strajkować, by sparaliżować komunikację publiczną. Wystarczy, że odmówią pracy w tzw. nadgodzinach – do czego mają prawo. Właśnie wczoraj i dzisiaj znaczna ich część w PKM Tychy z tego prawa skorzystała. Czy skorzystają jutro?

Przedsiębiorstwo Komunikacji Miejskiej w Tychach poinformowało, że 3 kwietnia w godzinach popołudniowych wystąpiły „dalsze utrudnienia w postaci braku realizacji części kursów”. To znaczy, że na trasy nie wyjechała część autobusów z powodu braku obsady. Dotyczy to, jak czytamy w komunikacie PKM, kursów początkowych na liniach nr: 33 (z przystanku „Tychy Towarowa” o godz. 15:21), 36 (z przystanku „Tychy Towarowa” o godz. 15:22, 18:36, 21:05), 137 (z przystanku „Tychy Wilkowyje Murarska” o godz. 14:14, 16:13, 18:06; z przystanku „Tychy Dworzec PKP” o godz. 19:58, 21:50), 268 (z przystanku „Tychy Sikorskiego Wiadukt” o godz. 14:21, 16:06), 696 (z przystanku „Tychy Sikorskiego Wiadukt” o godz. 14:10, 16:05, 18:30), E-2 (z przystanku „Tychy osiedle Z1” o godz. 15:52, z przystanku „Gliwice Dworcowa” o godz. 17:25). Analogicznie sytuacja wyglądała w kursach powrotnych.

PKM Tychy przeprosiło za utrudnienia, ale nie wyjaśniło co było ich zasadniczą przyczyną. Zapytaliśmy o to wprost Michała Kasperczyka, rzecznika prasowego PKM. Dowiedzieliśmy się, że Przedsiębiorstwu Komunikacji Miejskiej w Tychach brakuje kierowców. Ogłoszenia oferujące zatrudnienie niewiele dają. Dlatego, aby zrealizować rozkład jazdy – czyli obsadzić wszystkie kursy – prosi się kierowców, by pracowali w tzw. godzinach nadliczbowych (nadgodzinach). Od dobrej woli kierowcy zależy jednak, czy spełni tę prośbę czy nie, bo praca w nadgodzinach jest dobrowolna. Stan taki trwa od jakiegoś czasu. Wczoraj jednak znaczna część kierowców nie chciała już pracować w nadgodzinach. Na skutek tego, jak słyszymy, 2 kwietnia PKM Tychy nie wykonało kursów o łącznej długości ok. 300 km. Dzisiaj natomiast (tj. 3 kwietnia) wypadły kursy na co najmniej dwa razy dłuższym dystansie.

– Kierowcy dzisiaj powiedzieli zdecydowane: „stop” dla pracy w nadgodzinach – mówi Aleksander Wysocki, przewodniczący Związku Zawodowego Komunikacji Miejskiej i Transportu w Katowicach zarząd zakładowy przy PKM Tychy. – Gdyby kierowcy byli godnie wynagradzani nie byłoby problemów z obłożeniem kursów. Problem dotyczy całej Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii. Kierowcy autobusów zarabiają tu o wiele mniej niż ich koledzy w Warszawie, Łodzi, czy na Dolnym Śląsku. Z powodu niskich płac np. w PKM Tychy brakuje nie tylko kierowców, ale również mechaników.

Reklama

Mówiąc o dzisiejszym i wczorajszym wypadaniu kursów, przewodniczący ZZKMiT podkreśla, że nastąpiło to nie na skutek strajku. Po prostu źle opłacani pracownicy nie chcieli brać kolejnych godzin nadliczbowych kosztem przysługującego im odpoczynku. Dzisiejsze ograniczenie kursów, jak słyszymy, miało wynieść nawet 800 km, ale było nieco mniejsze, bo wielu kierowców uległo prośbom władz PKM Tychy i pracowało jeszcze w godzinach nadliczbowych. To nie rozwiązuje jednak problemu.

Obecne trudności lider związku zawodowego widzi jako sygnał nadchodzącego paraliżu komunikacji miejskiej, bo jeśli w najbliższym czasie zarobki kierowców nie wzrosną, a wraz z nimi stan zatrudnienia, sytuacja powtórzy się w o wiele większej skali. Dzisiaj, jak słyszymy od przewodniczącego Aleksandra Wysockiego, na ok. 220 kierowców zatrudnionych w PKM Tychy nadgodzin nie wzięło ok. 30. Jutro, według przewidywań związkowca, nie będzie jednak tak masowego wypadania kursów, bo kierowcy oczekują na rezultaty zapowiedzianego na 15 kwietnia spotkania władz Metropolii z prezesami PKM-ów w sprawie rozwiązania problemu.

(icz)

Reklama

5 KOMENTARZE

  1. No i zgodnie z przewidywaniami, „ujawnił się imć bron*arz komunikacji tyskiej…Brawo!? A może „kierujący kierowcami” (?!)wpadną na to, by przyłączyć się do „strajku ZNP” i przestać dowozić dzieci tyskie do szkół?! A to byłaby heca na 13 fajerek!!!

  2. Marian kierowcy nie strajkowali, przeczytaj ze zrozumieniem artykuł
    Proszę jeszcze podjąć temat likwidacji biletów 5 minutowych miało być lepiej za metropolii, najpierw bilety zdrożały o 20 gr teraz ma nastąpić likwidacja 5 min .

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj