Dokopali się do schronu przeciwlotniczego

0
Schron przeciwlotniczy powstał w 1934 r.; fot. Dominik GAJDA
Reklama

O tym, że w rejonie dworca kolejowego w Orzeszu znajduje się schron pamiętało wielu mieszkańców miasta. Od lat jednak wejście do niego było zasypane ziemią i przykryte betonowymi płytami. Do budowli w styczniu br. postanowili dokopać się pasjonaci historii ze Stowarzyszenia Miłośników Miasta Orzesza. Okazało się, że schron zachował się w dobrym stanie. To klimatyczne miejsce z przedwojennym rodowodem. Stowarzyszenie planuje urządzić w obiekcie wystawę historyczną i udostępnić go do zwiedzania.

Jak informuje nas Mariusz Oleś, prezes Stowarzyszenia Miłośników Miasta Orzesze, obiekt został zbudowany w 1934 r. przez Polskie Koleje Państwowe. – Takie schrony powstawały wówczas w rejonie większych dworców kolejowych. Miały za zadanie chronić pracowników stacji, obsługę pociągów i pasażerów przed ewentualnym nalotem bombowym lub atakiem gazowym. W sumie mogło w nim przebywać około 100 osób – mówi Mariusz Oleś.

– Dotarliśmy do dokumentów i zdjęć, z których wynika, że przed wojną schronem zarządzała Liga Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej, paramilitarna organizacja, zajmująca się m.in. promowaniem lotnictwa sportowego, komunikacyjnego i wojskowego, ale też szkoleniami z zakresu obrony ludności cywilnej w razie ataku lotniczego czy gazowego. W orzeskim schronie odbywały takie ćwiczenia. W czasie wojny w miejscowości nie było bombardowań, więc ludzie nigdy się w nim nie chronili – kontynuuje Mariusz Oleś.

Jak słyszymy od Mariusza Olesia, w okolicy podobna budowla zachowała się w Rybniku. Jak ustaliliśmy, schrony przeciwlotnicze były też przed dworcem w Pszczynie, ale zbudowali je pod koniec wojny Niemcy. Zburzono je w 2018 r. podczas przygotowań do budowy centrum przesiadkowego.

Schron przeciwlotniczy w Orzeszu to korytarz o łukowym sklepieniu o długości 100 metrów. Częściowo żelbetowy, częściowo wykonany z cegły. Załamuje się pięć razy, tworząc swoisty zygazak. Na końcach korytarza znajduje się wejście i wyjście. We wnękach, w miejscach załamania się korytarza ulokowano tzw. suche ubikacje (załatwić można było się tam na warstwie piasku).

Reklama
Schemat konstrukcji schronu; źródło: FI Conste, Mikołów

Jak informuje nas Mariusz Oleś, Stowarzyszenie Miłośników Miasta Orzesze nie posiada dokumentów czy relacji, które potwierdzałyby użytkowanie schronu w celach szkoleniowych po wojnie. Wiadomo jedynie, że czasem obiekt niszczał, stając się śmietnikiem i miejscem alkoholowych libacji. – Pod koniec lat 80. władze gminy podjęły decyzję o zasypaniu ziemią wejścia do schronu i przykryciu go betonowymi płytami – mówi M. Oleś.

– Krążyły opowieści, że schron zawalił się, ale kiedy 9 stycznia br. koparką i łopatami odsłoniliśmy wejście do obiektu okazało się, że jest on w doskonałym stanie – mówi prezes SMMO.

Tego dnia w eksploracji i porządkowaniu budowli brało udział prawie 50 osób. Byli to nie tylko pasjonaci lokalnej historii ze Stowarzyszenia Miłośników Miasta Orzesze, ale również członkowie 13. Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej, grupy poszukiwawczej Niepokorne Dziki, klubu sportowego Niepokorni Orzesze i mieszkańcy miasta.

– Wybraliśmy kilka ton ziemi, która obsypywała się do środka przez otwory wentylacyjne i wiele śmieci. Udało się już odrestaurować oryginalne, metalowe drzwi schronu. Pracujemy też nad instalacją elektryczną z własnym zasilaniem. Kiedy polepszy się pogoda będziemy kontynuować prace zabezpieczająco-porządkowe – zapewnia Mariusz Oleś.

Urząd Miasta przekazał już obiekt stowarzyszeniu. – Planujemy udostępnić schron do zwiedzania i urządzić w nim wystawę eksponatów z czasów przedwojennych i z okresu II wojny światowej. Tych związanych z koleją, miejscowym przemysłem (m.in. z Hutą Orzesze) i okresem wojennym, m.in. rozstrzelaniem przez Niemców mieszkańców Orzesza w lesie Pasterniok w 1939 r. Myślę, że schron może stać się atrakcją turystyczną miasta – mówi Mariusz Oleś.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj