Podopieczni Ryszarda Tarasiewicza po słabym meczu przegrali ze Stomilem Olsztyn. Ryszard Tarasiewicz próbował tłumaczyć swój zespół.
Tyszanie od początku przejęli inicjatywę, ale przed przerwą rywale przedarli się lewą stroną i wobec niezdecydowania obrońców i bramkarza trafili na 1:0.
Wcześniej niecelne strzały Grzeszczyka i Stebleckiego nie stanowiły zagrożenia dla bramki gości. Tyszanie nie trafiali w ogóle w bramkę Stomilu.
Po przerwie obraz gry był podobny do tego z pierwszej połowy – tyszanie próbowali konstruować ataki, ale to Stomil strzelał bramki. W 67. minucie nieporozumienie obrońców z Jałochą wykorzystał Lech, a trzy minuty później tyszan dobił Góral.
– Nikt się nie spodziewał takiego wyniku. Moi zawodnicy i kibice na stadionie. Atak pozycyjny to jeden z najtrudniejszych elementów piłki nożnej, szczególnie gdy przeciwnik ustawia się na 30. metrze. Jakby ktoś mnie zapytał w 30. minucie, że zejdziemy ze stratą jednej bramki to bym w to nie uwierzył – mówi Ryszard Tarasiewicz.
– Nie da się wygrywać meczów samymi stałymi fragmentami gry. Przeciwnicy też nie śpią, podglądają jak to robimy, ale mimo wszystko, staramy się udoskonalać ten element gry – przyznaje napastnik tyszan, Kamil Zapolnik
GKS Tychy – Stomil Olsztyn 0:3 (0:1)
Bramki: 0:1 Tanczyk (39.), 0:2 Lech (67.), 0:3 Góral (70.)
GKS Tychy: Jałocha – Grzybek Ż, Tanżyna, Biernat, Bogusławski, Bernhardt (82. Giel), Daniel, J.Piątek, Grzeszczyk, Steblecki (59. Mańka), Zapolnik.
Stomil: Leszczyński – Kubań, Sołowiej, Wełnicki, Szywacz, Głowacki, Trojak, Stromecki, Lech (80. Kun), Tanczyk (84. Bucholc), Góral (90. Śledź).
Sędziował: Piotr Urban (Warszawa). Widzów: 5 527.