Ile kosztuje magia świąt

0
Karuzela na pl. Baczyńskiego wypożyczona za ponad 39 tys. zł netto; fot. ZB
Reklama

Ile kosztuje świąteczny klimat w Tychach? To łatwo obliczyć. W sezonie 2019/2020 na ozdoby świąteczne, które taki klimat miały tworzyć, wydano rekordową kwotę prawie 700 tys. zł. A w ostatnich czterech sezonach było to łącznie ponad 2 mln zł. Po raz pierwszy pułap wydatków wynoszący pół miliona złotych przekroczono w sezonie 2011/2012.

Klimat podsycany światełkami trwa względnie krótko. Już 22 stycznia rozpocznie się wielki demontaż dekoracji. Temat jest wdzięczny dla władzy, bo jeśli w sprawie ozdób świątecznych słychać jakieś słowa krytyki mieszkańców, to sprowadzają się one z reguły do zarzutów, że nie wszystkie ulice zyskały iluminację. Dlaczego jednak za każdym razem na udekorowanie miasta trzeba wydawać z kasy miasta po ok. pół miliona złotych?

Nie od dziś wiadomo, że cena jest funkcją popytu, a ten zależy od skuteczności wykreowania potrzeby. W przypadku stworzenia na ulicach klimatu świątecznego można być pewnym jednego – nie da się takiej potrzeby dokładnie zweryfikować ekonomicznie. Każda władza dobrze o tym wie. Ekonomia mimo wszystko daje o sobie dyskretnie znać, dlatego dekoracje np. w Warszawie będą zawsze o wiele bardziej okazałe od tyskich, ale i koszt tyskich pnie się w górę.

Jak poinformowała nas Ewa Grudniok, rzecznik prasowa Urzędu Miasta Tychy, w sezonie 2019/2020 na oświetlenie świąteczne wydano w sumie 688 168,29 zł. Na kwotę tę złożyły się dwie pozycje – bezpośrednio z kasy UM Tychy wyłożono na ozdoby ponad 531 tys. zł. Do tego trzeba doliczyć kwotę 157 tys. zł, którą Miejski Zarząd Ulic i Mostów w Tychach przeznaczył na aranżację dwunastu rond.

– Świąteczne oświetlenie zmienia nasze miasto, tworzy wyjątkową atmosferę  i nadaje Tychom niepowtarzalny wygląd – powiedział Andrzej Dziuba, prezydent Tychów. – Pozwala jeszcze bardziej poczuć magię zbliżających się świąt Bożego Narodzenia.

Reklama
Choinka na pl. Baczyńskiego wypożyczona za ponad 37 tys. zł netto; fot. ZB

Już dwa miesiące temu Ewa Grudniok informowała nas, jak wyglądać będzie świąteczny wystrój miasta. Na pl. Baczyńskiego oprócz oświetlonej fontanny postawiono olbrzymią choinkę i ramkę, na tle której można było robić zdjęcia. Po raz pierwszy pojawiła się tam również dekoracja 3D (czyli kubaturowa) – w kształcie karuzeli. Udekorowane zostały latarnie wokół placu. Natomiast na Rynku w Starych Tychach oprócz świątecznej choinki, kurtyn na drzewach i dekoracji zamontowanych na latarniach po raz pierwszy stanął fortepian (czyli dekoracja 3D). Po naciśnięciu jednego z klawiszy można było usłyszeć wydobywające się z fortepianu  melodie świąteczne.

Świąteczny klimat miały także przestrzenne litery na al. Niepodległości układające się w napis „TYCHY”. Pojawiły się na nich życzenia: „Wesołych Świąt”. Oprócz tego świąteczną iluminację zyskały m.in. aleje Niepodległości i Bielska oraz ulice: Sikorskiego, Bocheńskiego, Budowlanych, Damrota, Dmowskiego, Katowicka.

MZUiM, jak już wspomnieliśmy, zajął się rondami, przystrajając rosnące tam krzewy i drzewa. Zupełnie nową aranżację zyskało rondo Sublańskie (świetlne drzewko ledowe oraz dekoracje w kształcie świątecznych prezentów). Kule świetlne zostały rozwieszone nad rondem Paprocańskim. Dlaczego jednak kosztowało to wszystko prawie 700 tys. zł, gdy rok temu na ten sam cel wydano ponad pół miliona złotych?

Fortepian na Rynku wypożyczony za prawie 19 tys. zł netto

Po czym poznać bogate domy? Po tym, jak są udekorowane na święta i jakie świecidełka wiszą na wstawionych do nich choinkach. Z reguły nie kupuje się za każdym razem zupełnie nowych ozdób. Dlatego zapytaliśmy w Urzędzie Miasta Tychy o charakterystyczną ramkę do zdjęć ze św. Mikołajem, która stała na pl. Baczyńskiego w sezonie 2018/2019.  Obecnie nie umieliśmy jej nigdzie znaleźć, a według informacji z poprzedniego roku zapłacono za nią 7 tys. zł. Ciekawi byliśmy też, ile wydano na fortepian, karuzelę, choinkę i nową ramkę.

– Choinka, karuzela, ramka na pl. Baczyńskiego i fortepian na Rynku w Starych Tychach, o których pisze pan w mailu, zostały wypożyczone – odpowiedziała Ewa Grudniok. – Jedyną kupioną przez gminę „dużą konstrukcją” jest konstrukcja fontanny na placu Baczyńskiego. Została ona jednak kupiona w 2011 roku, a w międzyczasie była odnawiana i trudno podać jej wartość szacunkową na dziś.

Tak więc wszystkie kubaturowe ozdoby świąteczne (z wyjątkiem fontanny) są przez miasto wypożyczane. I tylko na jeden sezon (2018/2019) wypożyczona została ramka ze św. Mikołajem. Teraz zastąpiła ją inna. Poprosiliśmy o podanie cen. Okazuje się, że za wypożyczenie stojącej na pl. Baczyńskiego nowej ramki do zdjęć zapłacono ponad 7,8 tys. zł (netto). Karuzela była o wiele droższa, bo trzeba było za nią zapłacić prawie 39,3 tys. zł (netto). Niewiele mniej, bo 37,3 tys. zł (netto) kosztowała stojąca nieopodal choinka. Natomiast fortepian ustawiony na Rynku w Starych Tychach wypożyczony został za ponad 18,7 tys. zł (netto).

Jak podawaliśmy już wcześniej [NI nr 25/26 z 11.12.2018 r.] prawdziwy skok kosztów w świątecznym dekorowaniu Tychów zanotowano na przełomie 2011 i 2012 roku. Wówczas na wytworzenie świątecznej atmosfery wydano ponad 508 tys. zł. Kwota była tak znaczna, bo jak informował UM Tychy, zawierała sumę ponad 326 tys. zł, za którą kupiono zupełnie nowe dekoracje. W poprzednim okresie świątecznym (2010/2011) na dekoracje tyskich ulic wydano ponad 350 tys. zł. Natomiast w sezonie 2012/2013 przystrojenie miasta w różnego rodzaju elementy świetlne kosztowało już tylko nieco ponad 344 tys. zł i to tylko dlatego, że za 53 tys. zł, jak usłyszeliśmy, dokupiono nowe ozdoby.

Gdy wcześniej pytaliśmy o koszty dekoracji usłyszeliśmy, że  głównym ich składnikiem nie jest cena nowych ozdób, ale montaż i demontaż starych, przechowywanych przez cały rok w magazynie (samo magazynowanie miało wynieść ok. 10 proc. kosztów). Na przykład w sezonie 2016/2017, jak nas poinformowano, nie kupiono w Tychach nowych dekoracji, a rozwieszenie tego co poprzednio świeciło na ulicach, placach i rondach kosztowało w sumie ok. 500 tys. zł [NI nr 25/26 z 2018 r.]

Ramka na pl. Baczyńskiego wypożyczona za prawie 8 tys. zł netto; fot. ZB

Czy prawie 700 tys. zł wydane na percepcję „magii świąt”, to w tyskich warunkach dużo, czy mało? W kontekście tegorocznego budżetu miasta (1,1 mld zł – wydatki, 985 mln zł – dochody) kwota ta wydaje się mało znacząca. Jednak faktyczna wartość budżetowej złotówki najlepiej jest widoczna nie przy jej wydawaniu, ale przy pozyskiwaniu, czyli np. przy ustalaniu wysokości podatków. Tutaj prezydent Tychów nieraz wykazywał się determinacją, broniąc wysokich, bardzo często maksymalnych stawek. W tym kontekście okazywało się, że miasta Tychy nie stać na to, by nie podwyższać do możliwie najwyższego pułapu np. podatków od gruntów i powierzchni, bo taka litość skutkowałaby znaczącym obniżeniem wpływu do budżetu. Owo znaczące obniżenie byłoby już na poziomie kwoty wydanej na dekoracje świąteczne np. w trzech sezonach. Mało tego, władze miasta, sięgając maksymalnie głęboko do kieszeni podatników, nie chciały odpuścić nawet kwoty równej tej, jaką jednorazowo wydaje się obecnie na świąteczne iluminacje. Można więc powiedzieć, że mieszkańcy, rękami władzy, poprzez brak znaczących ulg podatkowych, fundują sobie świąteczne dekoracje przestrzeni publicznej.

Natomiast trudno zrozumieć, dlaczego władze nie zastanowiły się nad istotnym obniżeniem kosztów dekoracji świątecznych pokrywanych z publicznych pieniędzy. A gdyby tak firmy prywatne (tzn. bez kapitału miasta), za możliwość umieszczenia swojego w miarę dyskretnego logo, sfinansowały umieszczenie na ulicach i placach przynajmniej niektórych świątecznych ozdób?

Zdzisław Barszewicz

Artykuł ukazał się w dwutygodniku „Nowe Info” nr 2 z 21 stycznia 2020 r.

 

 

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj