Jak zarządzać domowym budżetem aby nie trafić do rejestru dłużników?

0
Reklama

Efektywne i racjonalne zarządzanie domowym budżetem to aktualnie z pewnością jeden z najbardziej modnych tematów. Jednocześnie jest to również temat bez wątpienia niezwykle istotny. Aby się o tym przekonać, wystarczy rzut oka na dane statystyczne dotyczące zadłużenia Polaków, a także średnich oszczędności statystycznego obywatela naszego kraju. Przypomnijmy więc, że według danych publikowanych przez Krajowy Rejestr Długów aż 2,8 miliona Polaków ma problemy z terminową spłatą posiadanych zobowiązań.

Informacje publikowane przez ośrodek CBOS dowodzą natomiast, że statystycznie przeznaczamy na oszczędności około 2% naszych zarobków, co stawia nas niemal na samym końcu jeżeli o społeczeństwa krajów członkowskich UE, a przecież warto pamiętać, że sytuacja ekonomiczna w wielu państwa jest znacznie gorsza, niż w Polsce.

Jak więc zarządzać domowymi finansami aby po pierwsze nie popaść w długi i po drugie mieć odpowiednie oszczędności? Oto krótki poradnik poświęcony temu tematowi.

Jak efektywnie zarządzać domowym budżetem?

Kontrola wydatków

Brzmi banalnie, prawda? A jednak praktyka pokazuje, że w przeważającej większości przypadków kontrolowanie ilości wydawanych przez nas pieniędzy nie wychodzi Polakom najlepiej. Wszystko oczywiście przez brak stosowania rozwiązań o charakterze systemowym, a także kompulsywną konsumpcję (tzw. efekt Diderota).

Warto więc poświęcić nieco czasu i dokładnie policzyć, ile naprawdę kosztuje nasze życie. Oczywiście, uwzględniamy tutaj jedynie wydatki naprawdę potrzebne. Następnie otrzymaną w ten sposób sumę porównajmy z wyciągiem konta z ostatni miesiąc lub uśrednionym wyciągiem konta za ostatnie 3 albo 6 miesięcy.

Reklama

Co się okaże?

Najpewniej zauważymy naprawdę istotną różnicą pomiędzy dwiema otrzymanymi sumami. Np. według wyliczeń życie powinno nas kosztować 1500 zł miesięcznie, tymczasem historia rachunku bankowego oraz kart kredytowych pokazuje, że średnie miesięczne wydatki oscylują w granicach 2500 zł.

Następnie obie sumy porównajmy z naszymi zarobkami. Zarabiamy powiedzmy 2700 zł, czyli praktycznie w kieszeni co miesiąc zostaje 200 zł, a powinno zostać o cały tysiąc więcej.

Oczywiście, dokonanie takiego wyliczenia nie zastąpi samodyscypliny niezbędnej do kontroli codziennych wydatków, jednak w ten sposób uświadomimy sobie jak wiele pieniędzy tracimy na wydatki, które wcale nie są nam potrzebne.

Oszczędności, czyli każdy powinien je posiadać

Oszczędzanie również nie stanowi mocnej strony polskiego społeczeństwa. Najczęściej tłumaczymy się tym, że po prostu nie mamy z czego oszczędzać. W rzeczywistości jednak przeważnie po prostu nie dokładamy należytych starań w tym zakresie.

Jak można to zmienić? Najlepszą formą wydaje się pewien rodzaj automanipulacji, a mianowicie:

– otwieramy w banku program budowania kapitału, który co miesiąc automatycznie pobiera określoną kwotę z naszego konta

– wydajemy dyspozycję, aby środki były pobierane 1 lub 2 dni po dacie, w której otrzymujemy wynagrodzenie na konto

Co otrzymujemy w rezultacie?

Nie musimy „szukać” oszczędności. Dzięki powyższej sztuczce właśnie de facto zmusiliśmy się do oszczędzania.

Pieniądze pozostające do naszej dyspozycji będą o te 100,200 lub 300 zł miesięcznie mniejsze. Oczywiście, nie zginiemy od tego, po prostu zaczniemy rzadziej wydatkować środki na rzeczy niepotrzebne, ponieważ po prostu będzie tych środków mniej.

Jednocześnie, oszczędności same będą się gromadzić w ramach otworzonego programu. Można ten proces jeszcze bardziej „doszlifować” poprzez wydanie dyspozycji, aby program budowania kapitału nie był dla nas widoczny w bankowości elektronicznej.

Dzięki temu na dobrą sprawę właściwie zapomnimy o istnieniu tych środków („czego oczy nie widzą…”), co oznacza bardzo pozytywną niespodziankę po pewnym czasie.

Nie będzie nas również kusiło, aby pod wpływem chwili zerwać lokatę lub wypłacić z niej środki.

Karty kredytowe i pożyczki pozabankowe to pułapka

Kartę kredytową posiada zdecydowana większość z nas.

Jednocześnie zdecydowana większość z nas nie powinna jej posiadać. Dlaczego?

Jest to wyjątkowa zdradliwa forma kredytu, ponieważ przeważnie zapominamy o tym, że w ogóle jest to kredyt. Mamy po prostu do dyspozycji kolejne narzędzie płatnicze, a jednocześnie świadomość, że nawet jeśli zabraknie nam środków na koncie, to przecież zawsze możemy przez ostatnie kilka dni miesiąca płacić za wszystko kartą kredytową.

Nie jest trudno domyślić się, że taka postawa przeważnie prowadzi do tego, iż z czasem limit na karcie się wyczerpuje, a my musimy zacząć wreszcie spłacać ów KREDYT.

Pożyczki pozabankowe to z kolei opcja, której należy wystrzegać się jak ognia. Fakt, bardzo często są one darmowe (tj. objęte promocją RRSO 0%), więc nawet pożyczając pozabankowo można przyoszczędzić. Problem w tym, że niezależnie od wszystkiego, jest to forma zadłużania się, a  nie faktycznego oszczędzania i tym samym zawsze pozostaje niewskazana.

Jeśli już koniecznie musimy sfinansować coś pożyczając pieniądze, niech będzie to kredyt konsumpcyjny w banku. Jeżeli natomiast określony wydatek nie jest potrzebą we właściwym znaczeniu, lecz raczej zachcianką lub fanaberią – należy albo sfinansować go z posiadanych środków albo z niego zrezygnować.

Brzmi nieco okrutnie? Być może.

Pamiętajmy jednak, że nie od razu Rzym zbudowano. Celem racjonalnego zarządzania finansami osobistymi jest osiągnięcie sytuacji, w której będziemy mogli samodzielnie, tj. bez pomocy kredytów finansować również nasze zachcianki, jak np. fajne wakacje lub nową konsolę do gier.

Ten stan osiągniemy jednak dopiero po pewnym czasie, kiedy już kontrolowanie wydatków wejdzie nam w krew a posiadane oszczędności będą na tyle pokaźne, że zaczniemy je inwestować. Jeśli nie stać nas na wysoce konsumpcyjny tryb życia, to oznacza to nie mniej i nie więcej, że na razie taki tryb życia po prostu nie jest dla Ciebie.

Dodatkowe źródło dochodu

Wbrew temu, co często o sobie myślimy, niemal każdy z nas posiada jakieś umiejętności lub wiedzę, które można zamienić na dodatkowe środki finansowe.

Znamy biegle lub chociaż dobrze jakiś język obcy? Możemy udzielać korepetycji, w tym korepetycji online.

Potrafimy składnie pisać? Otworem stoją przed nami prostsze formy copywritingu, tj, pisanie artykułów na zlecenie.

Pamiętajmy, że nawet 15,20 czy 30 dodatkowych złotych dziennie to w skali miesiąca już kilkaset złotych. Pamiętajmy także, że dodatkowe źródło dochodu powinno być dla nas właśnie źródłem dochodu „dodatkowego”, ergo nadwyżki finansowej. Co natomiast najlepiej robić z nadwyżkami? Oczywiście: oszczędzać.

Rozwój

Bardzo często traktujemy np. naszą obecną pracę jakoś niemal danego nam z góry. W rzeczywistości dzisiejsze realia oferują całe szerokie spektrum możliwości rozwijania naszych kompetencji, doskonalenia się i tak dalej.

Obojętnie co robimy i jakie jest nasze wykształcenie: zawsze ale to zawsze są jakieś opcje. Mogą to być tanie kursy językowe organizowane obecnie przez wiele wydziałów filologicznych (koszt znacznie niższy, niż w przypadku szkół językowych natomiast poziom nauczania – o wiele wyższy), szkoły policealne, licea zaoczne, darmowe kursy, i tak dalej.

Wyliczać można właściwie bez końca. Pamiętajmy także, że rozwój to nie tylko kursy lub szkoły, lecz również to, co robimy z wolnym czasem. Zamiast patrzeć w tv lub przeglądać facebook’a, możemy przecież uczyć się języka obcego, programowania, szkicowania, blogowania.

W jaki jednak sposób przekłada się to na kwestie finansowe? Z początku: w żaden.

Po pewnym czasie możemy już jednak nabyć istotne nowe kompetencje. Załóżmy, że, korzystając z kursów językowych organizowanych przez uczelnie oraz ucząc się samodzielnie, osiągniemy poziom C1 z języka np. portugalskiego.

Jest to rzadki język, co oznacza po prostu dodatkowe możliwości zatrudnienia. Oprócz tego, poziom C1 lub C2 to już całkiem dobra odskocznia w kierunku rozpoczęcia kształcenia translatorskiego, czyli po prostu nauki zawodu tłumacza języków obcych. Co więcej, niektóre uczelnie mają w swoich ofertach również kursy dla tłumaczy.

W ten sposób widzimy, że uczestnictwo w dobrym kursie językowym oraz codzienna nauka języka może sprawić, że po paru latach uzyskamy uprawnienia tłumacza przysięgłego, a tłumacze przysięgli nie zarabiają 2,3 lub 4 tysiące złotych miesięcznie, a znacznie więcej.

Oczywiście, to tylko jeden wybrany przykład. Widzimy jednak dzięki niemu, ile możemy zyskać umiejętnie gospodarując naszym czasem wolnym i w jaki sposób może się to przełożyć na finanse osobiste.

Reklama