Ależ emocje w Krakowie! GKS Tychy w finale Pucharu Polski przegrywał 0:2 i 1:3. Potem strzelił jednak trzy bramki i… stracił dwie kolejne. Doszło jednak do dogrywki, a w tej tyszanie zdobyli złotego gola!
Po dwóch tercjach licznie zgromadzeni w Krakowie kibice tyskiego GKS-u nie mogli się spodziewać, że uda się odmienić losy meczu. Krakowianie strzelili dwa gole i kontrolowali spotkanie.
To, co stało się w trzeciej tercji przejdzie do historii polskiego hokeja na lodzie. Adam Bagiński w drugiej minucie strzelił kontaktowego gola, ale w 49. minucie odpowiedział Urbanowicz i było 1:3. Potem w pięć minut tyszanie zdobyli… trzy bramki z rzędu – Radosław Galant, Jakub Witecki i Mateusz Gościński wyprowadzili tyszan na prowadzenie.
To nie koniec emocji – Cracovia wzięła się do odrabiania strat – Sinagl i Drzewiecki w ciągu nieco ponad minuty zdobyli dwa gole i to gospodarze znów prowadzili – 5:4. Ostatnie słowo należało jednak do GKS-u Tychy – na minutę i dziewięć sekund przed końcem wyrównującego gola zdobył Bartłomiej Pociecha.
W regulaminowym czasie gry było więc 5:5 i sędziowie zarządzili dogrywkę. W 76. minucie akcję na miarę zwycięstwa przeprowadził Michael Cichy i tyszanie po raz kolejny mogli cieszyć się ze zdobycia Pucharu Polski.
Finał Lotto Pucharu Polski w hokeju na lodzie
Cracovia – GKS Tychy 5:6 (1:0, 1:0, 3:5, 0:1 d.)
1:0 – Sinagl – Kalus – Sykora, 7:29
2:0 – Da Costa – Kapica – Kruczek, 33:16
2:1 – Bagiński – Kolanos – Rzeszutko, 41:33
3:1 – Urbanowicz – Drzewiecki – Rompkowski, 48:08
3:2 – Galant – Witecki, 49:20
3:3 – Witecki – Górny – Kalinowski, 53:51
3:4 – Gościński – Bagiński, 54:30
4:4 – Sinagl – Kalus, 56:20
4:5 – Drzewiecki, 57:26
5:5 – Pociecha, 58:51
5:6 – Cichy, 75:19