Oni mają nieustający rajzefiber

0
Himalaista Ryszard Pawłowski; fot. J. Jędrysik
Reklama

W sobotę 22 kwietnia w Miejskiej Bibliotece Publicznej odbyła się pierwsza edycja Mikołowskiego Festiwalu Rajzefiber. To była nie lada gratka dla miłośników egzotycznych wypraw. W imprezie wzięli udział podróżnicy z najwyższej półki. Opowiadali o swoich wyprawach – przez interior Australii, bezdroża Kirgistanu, Himalaje, aż po arktyczne rejsy. Sala MBP był cały czas wypełniona po brzegi słuchaczami. Tak samo tłumnie było, kiedy dwa lata temu gościł tam Wojciech Cejrowski.

Pierwszym gościem z rajzefibrem (gorączką, adrenaliną przed podróżą) był Andrzej Budnik, który wraz z Alicją Rapsiewicz tworzy podróżniczy duet LosWiaheros. Pod tą nazwą funkcjonuje też najstarszy, aktywny blog podróżniczy w Polsce. Budnik jest jego założycielem i współautorem. W Mikołowie podróżnik opowiedział o podróży przez interior australijski. Pokazał też unikalne filmy z tej wyprawy, w dużej mierze zrobione z drona, którego zabiera do plecaka. Zawodowo jest bowiem licencjonowanym pilotem drona w firmie specjalizującej się w fotografii lotniczej i wideo z drona. Łącząc od lat pracę zdalną i podróże stara się promować styl życia określany cyfrowym nomadyzmem.

Ze swadą czasem rubasznie i w gwarze śląskiej o podróży rowerowej do Kazachstanu i Kirgistanu opowiadał Mieczysław Bieniek „Hajer”. Przez ćwierć wieku pracował jako górnik (hajer) w KWK Wieczorek. W 2000 r. miał poważny wypadek na dole i nie mógł wrócić już do zawodu. Zaczął podróżować. W sumie odwiedził ponad 100 krajów, często na swoim rowerze, który nazwał „Matyldą”. Dojechał na jednośladzie do Murmańska. Spotkał się też z Dalajlamą. Napisał kilka książek, prowadzi bloga.

Mieczysław „Hajer” Bieniek; fot. J. Jędrysik

W Kazachstanie przez pustynię mógł jechać tylko wieczorami i nad ranem, bo 50 stopni Celsjusza parzyło płuca. Z kolei na zielonych stepach ze stadami koni poczuł się tak błogo, że turlał się po trawie przez dwa dni. – Pomyślałem, że tak może wyglądać w raju – mówił M. Bieniek.

Reklama

W Kazachstanie oglądał też tereny łowieckie prezydenta Nazarbajewa, który krajem rządzi niepodzielnie od 1991 r. i podobno napisał więcej książek od samego Lenina. Hajer opowiadał jak z okazji urodzin prezydenta zorganizowano zawody – kto pierwszy zdobędzie Pik Konsomołu. Do wygrania były luksusowe samochody. Hajer wziął w tych zawodach udział. Myślał, że ma szanse, ale już od 4.00 rano na szczyt podążało 300 osób. – Nie chcieli mnie przepuścić. Powiedzieli, że na szczycie może przebywać 160 osób i limit jest już przekroczony. Jo wtedy, że jest ech z Polszy i przyjechołech na welocypedzie specjalnie na urodziny prezydenta Nazarbajewa. Wtedy uznali mnie za bohatera. Wnieśli mnie na ten szczyt, udzielołech wywiadów do telewizji.

Bieniek mówił też o gościnności mieszkańców Kirgistanu, którzy częstowali go baraniną. Tam okazało się, że ma ranę na płucach. Innej dolegliwości nabawił się przez lenistwo. Po porannej toalecie, zamiast podetrzeć się – jak miejscowi niską kępką trawy – jemu nie chciało się schylać i skorzystał z wyższej trawy. Pech chciał, że była ostra jak brzytwa. Polała się krew. Kilka dni leczono go ziołami. – Życie tam mają biedne, ale grobowce kolorowe. Sypiało się w nich, aby chronić się przed wilkami – mówił Hajer. Na trasie spotkał też wojsko kirgiskie. – Wyglądali tak, żech myśloł, że to stróże nocne, których ktoś okrodł. Do stolicy Biszkeku przejeżdżał przez tereny z największe złożami złota w całej Azji, które eksplorują z rządem Kanadyjczycy. Okazało się też, że Gagarin uwielbiał ten rejon Kirgistanu. Ma tam wiele pomników.

Mieczysław Bieniek na koniec oznajmił, że nie rezygnuje z podróżowania, choć ostatnio przeszedł zawał serca. – Umrzeć w łóżko to byłaby dla mnie kara. Wolałbym gdzieś wysoko, w górach – powiedział.

Kolejnym prelegentem był Ryszard Pawłowski, zdobywca 10 z 14 ośmiotysięczników. To on 24 października 1989 r. był partnerem Jerzego Kukuczki w jego ostatniej wspinaczce na południowej ścianie Lhotse, podczas której nasz najsłynniejszy himalaista odpadł od ściany i poniósł śmierć.

Ryszard Pawłowski podpisuje fanowi swoją książkę; fot. J. Jędrysik

W Mikołowie Ryszard Pawłowski opowiadał m.in. o wyprawach na K2 i Mansalu. W sumie uczestniczył on i organizował ponad 300 wypraw w góry wysokie. Na szczycie najwyższego szczytu świata Mount Everest stawał pięciokrotnie (najwięcej z Polaków). Jest członkiem prestiżowego The Explorers Club (Klubu Odkrywców). W środowisku wspinaczy Pawłowski nazywany był „Napałem”, bo w młodości – pracując i studiując jednocześnie – miał nie wiele czasu na wspinaczkę. Kiedy już udało mu się wyjechać na wyprawę, to się nie oszczędzał. W książce „Smak gór”, którą podpisywał fanom w Mikołowie, napisał: „Rzucałem się na góry, jak głodny na jedzenie”.

Monika Witkowska, podróżniczka i dziennikarka opowiedziała o pionierskim rejsie polarnym na Czukotkę, w którym brała udział. Opłynęła ten półwysep (okręg autonomiczny na północo-wschodnich rubieżach Rosji) na małym jachcie, tylko w dwie osoby. Zimne i niebezpieczne morza to jej specjalność. Brała udział w trzymiesięcznym rejsie przez Przejście Północno-Zachodnie (od Grenlandii na Alaskę) oraz w dwumiesięczny rejsie, w którym opłynęła Przylądek Horn i dotarła do polskiej bazy antarktycznej (jako pierwszy w świecie jacht).
Witkowska w sumie odwiedziła ok. 180 krajów. Jej ulubione to Nowa Zelandia, Algieria, Turcja, Oman, Gruzja, Argentyna i Nepal. Do swoich sukcesów zalicza przebiegnięcie maratonu i wejście na Mount Everest.

Gwiazdą festiwalu Rajzefiber był Tomek Michniewicz, dziennikarz, reportażysta, fotograf, organizator wypraw i ekspedycji, który w Mikołowie wygłosił prelekcję pt. „Nie-normalność. O świecie, który nie przestaje zaskakiwać”. To autor czterech bestsellerowych, nagradzanych reportaży książkowych, m.in. „Samsara. Na drogach, których nie ma”. Jest twórcą programu „Inny świat” w telewizji TTV. W każdym odcinku Michniewicz zabierał w podróż jedną osobę w miejsce, które zmuszało bohatera do konfrontacji z jego lub jej słabościami, lękami lub stereotypowymi wyobrażeniami odmiennych kultur. Odcinki powstawały m.in. w Malezji, Ugandzie, Zimbabwe, Maroku i na Malediwach. Tworzy też radiowe audycje podróżnicze „W drogę” – Radiu Zet, „Reszty świata” – Jedynka i „Trójka przekracza granice” – Trójka).

Tłumy obecne w miejskiej bibliotece podczas festiwalu to dowód na to, że w dzisiejszym świecie – globalnej, zinternetyzowanej wiosce, w której można zajrzeć w każdy zakątek Ziemi poprzez Google Street, nic nie zastąpi opowieści ciekawie snutej przez żywego człowieka.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj