Mandaty na terenie łowiska ryb. Policja nęka klientów i właściciela czy dba o bezpieczeństwo mieszkańców?

8
Reklama

W sieci internetowej pojawił się film przedstawiający interwencję policji i żołnierzy Wojsk Ochrony Terytorialnej na terenie łowiska ryb z restauracją przy ul. Kąty w Mikołowie. Internauci udostępniają ten film komentując, że jeden z policjantów swoim zachowaniem naruszył prawa osób znajdujących się na tym terenie. Miał m.in. pytać co zamówili, sprawdzać czy posiadają paragony, straszyć ich mandatami i sądem oraz utrudniać działalność gospodarczą i powodować straty finansowe firmy. Według policji, nagrana interwencja nie była pierwszą w tym miejscu, bo dochodzi tam do naruszeń rządowych obostrzeń dotyczących przemieszczania się osób wprowadzonych w ramach walki z epidemią koronawirusa. Jak informuje policja, rzekomi klienci restauracji to tak naprawdę wędkarze, którzy łowią ryby w stawie sąsiadującym z lokalem.

Film, który pojawił się w sieci opatrzony jest opisem „»Interwencja« milicji 5.04.2020. Smażalnia ryb Rybołówka, Mikołów”. Widać na nim policjanta Komendy Powiatowej Policji w Mikołowie, który podczas interwencji wypytuje osoby znajdujące się na terenie łowiska ryb, co tutaj robią. Kolejny opis z filmu: „Przy budynku smażalni ryb na odbiór zmówienia na wynos czekają nasi klienci”. Kamera rejestruje jak mężczyzna mówi policjantowi, że czeka na odbiór jedzenia. Wówczas mundurowy prosi go o okazanie paragonu. Kiedy okazuje się, że mężczyzna nie posiada kwitka, mundurowy prosi go o podejście do okienka lokalu i chce wiedzieć co zamówił.

Wtedy też słuchać głos poza wizją: „Niech pan nie żartuje Co to pana interesuje? Z całym szacunkiem”. „Interesuje mnie. Przeszkadza pan” – reaguje funkcjonariusz. Dalej wymiana zdań: „Ja jestem właścicielem!” Policjant: „I co z tego?”.

Policjant do mężczyzny:

„Czy chce pan dostać mandat 500 zł, czy pan zdradzi jakie to jest zamówienie?”

„Za co mandat?” „Za to, że jest pan w miejscu rekreacyjnym.” „Ale ja czekam na jedzenie!” „Co pan zamówił? „Zamówiłem frytki, hamburgera z rybą”. Policjant do obsługi: „Za ile to będzie?” „Za 15 minut”. Policjant: „To jeden z wojskowych zostanie z tym panem i będą czekali na zamówienie”.

Reklama

„Jedziemy następnych” – mówi na filmie policjant. Podchodzi do kolejnych osób, sytuacja się powtarza. Tłumaczą, że czekają na zamówione jedzenie. Dwóm mężczyznom mundurowy każde podejść pod lokal i ustawić się do kolejki z zachowaniem dwumetrowego odstępu. Wtedy znów odzywa się głos poza kadrem: „Pan tutaj kolejkę mi ustawia? To jest moja knajpa i nie życzę sobie takich interwencji”. Policjant: „Pan sobie może życzyć…” Głos zza kadru: „Pan mi klientów nie ustawia w kolejce. Nie ma pan takich uprawnień. Pan ma pilnować porządku, a to co pan robi to jest kur… i dobrze pan o tym wie!”.

Jeden z mężczyzn pyta: „To moja wina, że tak długo czekam na zamówienie?”. Policjant: „To już pan w sądzie będzie tłumaczył. My mamy inne czynności”. Mężczyzna: „Ja nie łowie ryb, przyjechałem po jedzenie”. Głos zza kadru: „Oni nie łowią ryb, rozumie pan co mówię?”.

Na zakończenie filmu pojawia się informacja, że w czasie interwencji pod odbiór jedzenia przyjechało kilkanaście osób. Pracownik lokalu był kilkakrotnie pytany, co się dzieje? Pomimo tłumaczenia, że to rutynowa kontrola, klienci zawracali do swoich samochodów i odjeżdżali. „Szacowane straty firmy w tym dniu to ok 2 tys. zł” – czytamy. „Takie łapanki mamy tutaj każdego dnia do dzisiaj włącznie (8.02.2020)” – takim napisem kończy się film.

O komentarz do ujawnionego materiału i stanowisko policji w tej sprawie poprosiliśmy sierż. sztab. Ewę Sikorę, rzecznik prasową Komendy Powiatowej Policji w Mikołowie.

– Interwencje naszych funkcjonariuszy na terenie łowiska przy stawie Rybołówka zaczęły się 2 kwietnia – mówi rzecznik policji. – Uzyskiwaliśmy bowiem informacje z różnych źródeł, że mimo wprowadzonych obostrzeń w zakresie przemieszczania się i gromadzenia osób, w tym miejscu ludzie wędkują.

Funkcjonariusze naocznie ustalili, że przebywający tam panowie łowili ryby, a kiedy zobaczyli mundurowych, zaczęli biec od brzegu stawu do punktu gastronomicznego znajdującego się na terenie łowiska.

Potem panowie ci swoją obecność nad stawem tłumaczyli oczekiwaniem na zamówione jedzenie. Okazywało się, że niektórzy z nich czekali na odbiór jedzenia ponad dwie godziny – mówi Ewa Sikora.

Jak informuje Ewa Sikora, w dniach od 2 do 8 kwietnia na terenie łowiska policjanci odnotowali 29 naruszeń prawa z artykułu 54 Kodeksu wykroczeń w związku z rozporządzeniem Rady Ministrów w zakresie przemieszczania się osób. Mężczyznom zarzucano, że ich przyjazd na łowisko nie wiązał się z zaspakajaniem podstawowych potrzeb życiowych. Nałożono na nich 9 mandatów, zastosowano 9 pouczeń, a w 11 przypadkach spornych sporządzono wniosek o skierowanie sprawy do sądu. Podczas sfilmowanej interwencji z 5 kwietnia ukarano mandatami 5 osób i skierowano dwa wnioski do sądu. O tych incydentach powiadomiony zostanie także sanepid, który będzie prowadził własne postępowanie. Tutaj grzywna może sięgnąć nawet do 30 tys. zł.

– W ujawnionym filmie, który nagrał właściciel restauracji, policjant prowadzi rozmowę z jednym z mężczyzn – mówi rzecznik policji. – Przebiega ona mniej więcej tak: policjant pyta, co pan tu robi? „Czekam na jedzenie” – słyszy odpowiedź. „To proszę pokazać paragon”. „Nie mam”. „Dobrze nie ma pan obowiązku go posiadać, ale proszę powiedzieć, na co pan czeka? „Na numerek 3”. „A co kryje się za numerkiem 3, co pan zamówił?” „No, to pan już teraz przegina!” – relacjonuje rzecznik policji.

– To nie była próba ingerencji w sferę osobistą, zaglądanie komuś do portfela itp. Policjant ustalał po co te osoby przebywają w tym miejscu? To interwencja nie miała charakteru represyjnego, ale podjęta był dla dobra mieszkańców. Proszę mi wierzyć, na co dzień mamy co robić – wyjaśnia rzecznik KPP Mikołów.

– Nasz policjant miał prawo zadawać te pytania. Jeśli chodziło o zamówienie jedzenia, to proszę mi to udowodnić. Mamy zgłoszoną interwencję i uzasadnione podejrzenie, że dochodzi tutaj do łamania przepisów prawa. Funkcjonariusz nikomu też nie groził – mówi Ewa Sikora.

– Padł też zarzut, że mundurowi podczas wizyty na łowisku nie mieli maseczek ani rękawiczek. Przepisy nie nakładają takiego obowiązku w przestrzeni otwartej (z rzecznik rozmawialiśmy 10 kwietnia – przyp. red.). Co innego, kiedy czynności policyjne dotyczą osób chorych czy przebywających na kwarantannie – mówi rzecznik mikołowskiej policji.

Reklama

8 KOMENTARZE

  1. Tak czy inaczej zadajmy sobie pytanie, czy jeśli nawet faktycznie łowili ryby na prywatnym łowisku w odległościach pewnie po 20 metrów od siebie (po interwencji wszyscy zagonieni do „kupy”), czynili zagrożenie w rozprzestrzenianiu się wirusa ?? Powariowała ta nasza władza. Łatwość w wystawianiu mandatów i naleganie o wystawianie ich odgórne (bo w kiesy mało) powodują durne zachowanie. A tymczasem obchody rocznicy odbywają się tłumnie i policja pilnuje żeby jak najgęściej szli. PARANOJA !!!!!

  2. W pewnym momencie jakiś ambitny granatowy przegnie pałe tak jak z ś.p Stachowiakiem. Trochę władzy i wam odbija. Bezmyślne wykonywanie źle utworzonych przepisów doprowadzi do tragedii.

  3. Przykład daje szeregowy poseł Jarosław K. który może sobie zorganizować grupowe spotkanie w centrum stolicy, bez zachowania odległości i bez maseczek, a także ma wstęp wolny na wybrany cmentarz, wcześniej tak samo lekceważąco zachowując się w sejmie.

  4. ….ta „interwencja” sam a w sobie ma niewiele z profesjonalizmu, jak i z wynikających obecnie obowiązujących przepisów, jak również tych, sprzed 31.03 br, i 01.04. br itp., gdyż jak już wspomniano, brak masek, rękawiczek….hm…, do tego łażenie z teczką i stawianie jej tam, gdzie spożywa się posiłek, to już jest chyba art. 160 &1 kodeksu karnego ( odnośnie tego, to jeszcze powinien to zinterpretować raz, ktoś, kto ewentualnie się zajmie tą „interwencją”, w celu wyjaśnienia ). Przed wprowadzeniem rozporządzeń, stwierdziłem jednoznacznie, że będzie to okres do łatwego wystawiania mandatów, często nieuzasadnionych. Ktoś, kto nosi mundur, ma okazję do …… ( tego nie powiedziałem ), ale tu chyba była ewidentna możliwość tego czynu zabronionego. Poza tym, samo legitymowanie, bez użycia rękawiczek i bez maski, jest co najmniej nieodpowiedzialne. Wydawało by się, że pan funkcjonariusz jest poważnym człowiekiem stojącym na straży prawa, lecz zachował się w tej sytuacji, co najmniej niegrzecznie i nieodpowiedzialnie. Ta interwencja powinna być natychmiast przeanalizowana, skierowana do prokuratury i tam pan funkcjonariusz powinien otrzymać przynajmniej „1 h kazania od prokuratora” + dodatkowe szkolenie w sanepidzie. O…i jeszcze jedno: wydaje mi się, że ta interwencja powinna być w towarzystwie inspektora sanitarnego, szczególnie, że sygnały o jakichś tam nieprawidłowościach, były znane policji od ok. 01.04 br……A może to był „polski prima aprillis”, trwający zresztą w naszym kraju przez cały rok……..PS….tłumaczenie pani rzecznik, jest bardzo infantylne. Tą sprawą powinien zająć się sam komendant wojewódzki, o ile w ogóle się zajmie……..

  5. Widziałem ten film. Jeżeli to byli wędkarze, to zostawili sprzęt na brzegu więc chlopaki mieli go zwinąć i poczekać w komisariacie na właścicieli a z nagrania wynika że zachowali się jak milicja i nękali obywateli bezpodstawnie. Komendant powinien ukarać przykładnie tego nadgorliwca bo policja traci zaufanie społeczne które może boleśnie odczuć.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj