Blues w kościele ewangelickim, wystawa w schronie, strzygi w skansenie, księżniczki w zamku, tańce na rynku, wyciskanie i odbijanie w Muzeum Prasy Śląskiej – to tylko niektóre atrakcje Pszczyńskiej Nocy Muzeów.
W podziemiach ratusza udostępniono zwiedzającym schron przeciwlotniczy z początku lat 30. XX w. Może nie jest to szczególnie ładne miejsce (zwykłe niepomalowane piwniczne ściany), ale dodano kolorowe światła i schron z urządzeniami filtrowentylacyjnymi nabrał zupełnie innego charakteru. Na ścianach zostały powieszone zdjęcia dawnej Pszczyny sfotografowanej przez kucharza książęcego Louisa Hardouina.
W skansenie można było spotkać strzygi. Miały być jeszcze utopce, ale – jak się dowiedzieliśmy – zdezerterowały. Młodzież wystawiała spektakl, dzieci uczyły się rękodzieła, pracował młyn wodny.
Na runku była okazja zobaczyć m.in. tańczące dziewczyny z pawłowickiego Klubu Sportowego Active.
W Muzeum Prasy Śląskiej można było – na zabytkowych maszynach – samodzielnie drukować, tłoczyć, a potem zabrać swe dzieło do domu.
W kościele ewangelickim pobrzmiewał blues z USA. Grał Frank Boyd Jr.
A do zamku tradycyjnie ustawiła się długa kolejka. W dość szybkim jednak tempie wpuszczano zwiedzających do muzeum. Po korytarzach przechadzały się damy w długich sukniach (spotkaliśmy dwie), w Sali Lustrzanej można było posłuchać muzyki na żywo.