Felieton kulinarny. O wyższości sałatki jarzynowej nad kluskami

0
Kamran Aydinov/pl.freepik.com
Reklama

Każdy pewnie jadł sałatkę jarzynową, a wielu robiło ją samodzielnie. Na Śląsku jest szałot. Są sałatki ze śledziem, z boczkiem lub szynką… Jednak ta najpopularniejsza w Polsce to sałatka warzywna.

I znowu co region, to inne akcenty, jedni dopuszczają w takiej sałatce kukurydzę, a inni by się śmiertelnie za to obrazili. U mnie w rodzinie poważna dyskusja przy stole dotyczyła tego, czy majonez Kielecki, jest lepszy do sałatki od dekoracyjnego Winiary (tylko te znalazły się w finale). Dyskusja ta na trwałe podzieliła rodzinę, bardziej niż rozważania o wyższości Kaczyńskiego nad Tuskiem. Na szczęście rośnie młode pokolenie, które woli ketchup, a majonez ma w nosie.

Podsumowując: sałatka wymaga majonezu i ziemniaków, a reszta – jak mawiają Ruscy – skolka ugodno. Niezależnie od młodego pokolenia bez majonezu nigdzie nie zajedziemy. I dobrze, bo dobry majonez – szczególnie ten zrobiony samemu – jest i zdrowy, i smaczny. A jak zrobić majonez w minutę, to każdy dziś może sobie wyguglać, wystarczy blender i odpowiednie naczynie. No i odpowiedni olej, dla mnie ten lniany, zimnotłoczony i kupiony z lodówki (a nie z półek w markecie) jest najlepszy.

Bez majonezu nie ma smacznego życia, tak twierdzą Holendrzy. Gdyby im zabrano majonez pewnie popadliby w taką depresję, że już żadne śluzy i kanały by im nie pomogły. Ale dosyć o majonezie. Ten artykuł jest o kartoflach. Albo w języku literackim „o ziemniakach”. Zanim przejdę do najważniejszego, musicie pomęczyć się chwilę poniższym wykładem:

Dzisiejsza żywność w procesie przetworzenia jest praktycznie pozbawiona błonnika. Błonnik przechodzi przez nasz układ pokarmowy niestrawiony, bo człowiek nie ma enzymów zdolnych go rozłożyć. Dopiero w jelicie grubym dobierają się do niego bakterie probiotyczne. W wyniku działania bakterii produkowane są kwasy tłuszczowe, utrzymujące niskie pH jelit, co eliminuje patogenne bakterie odpowiedzialne za nowotwory. Jednocześnie bakterie probiotyczne są dobrze odżywione, co zapewnia, że zdolni jesteśmy przyswajać z pożywienia pierwiastki takie jak żelazo, magnez czy wapń.

Reklama

Sporo literatury jest też ostatnio o oddziaływaniu właściwej flory bakteryjne na naszą psychikę. Pojawiły się poradniki dietetyczne, w których dbałość o stan jelita grubego jest najważniejszym przykazaniem. Czyli jemy błonnik i dostarczamy jelitom bakterie probiotyczne, a więc bakterie będące wynikiem fermentacji mlekowej. Ponoć w restauracjach w Nowym Jorku, specjalizujących się w zdrowym odżywianiu, przebojem w tym roku jest kiszona kapusta.

A teraz do rzeczy: skrobia ziemniaczana – surowa też nie jest wchłaniana z przewodu pokarmowego, dlatego musimy poddać ją obróbce termicznej. Kiedy jemy ugotowane, ciepłe ziemniaki z wody albo w postaci puree, jako kluski czy frytki, to całość zamieniana jest w glukozę i wykorzystana jako materiał energetyczny. Jednak badania pokazały, że jeśli ziemniaki schłodzimy, to część skrobi stanie się z powrotem nieprzyswajalna. Jest to tak zwana skrobia zretrogradowana i co najciekawsze skrobia ta w jelicie grubym staje się po prostu błonnikiem pokarmowym.

Teraz widzicie dlaczego piszę o wyższości sałatki jarzynowej nad kluskami. Sałatka ta jest pożywna, bo trawimy ją w postaci skrobi przyswajalnej przez dwie, trzy godziny, a potem w jelicie grubym po pięciu, sześciu godzinach ponownie. Może dlatego nasze babcie szykowały ją głównie na śniadanie. A dziś mamy silne, prozdrowotne uzasadnienie, by jeść nasze kochane kartofelki.

ALAMIRA, bloger Salonu24

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj