Od Miedźnej po Pawłowice – na trasie „marszu śmierci”

Tu umierali

0
Młodzież ze szkół w Miedźnej przy pomniku 42 ofiar marszu śmierci, fot. Renata Botor
Reklama

Byliśmy na cmentarzu w Miedźnej, przy tablicy w pobliżu stadionu sportowego w Pszczynie, a następnie na cmentarzu przy ul. Wodzisławskiej. Pojechaliśmy pod pomnik do lasu w Suszcu (na tzw. Łęg), a potem do Pawłowic, Studzionki i Brzeźc… Siedem miejsc pamięci poświęconych „marszowi śmierci” odwiedziliśmy 19 stycznia w powiecie pszczyńskim.

1.

Miedźna. Na przykościelnym cmentarzu znajduje się duży pomnik z tablicą z czarnego kamienia. W tej zbiorowej mogile pochowane zostały 42 osoby (kobiety, mężczyźni i dzieci) zamęczone na trasie „marszu śmierci”. O godz. 10.00 hołd zmarłym oddają kombatanci, młodzież, władze powiatu i gminy. Mieszkaniec Miedźnej Tomasz Waloszek przyniósł tu nagranie swojej rozmowy ze świadkiem marszu śmierci. Odtworzył zebranym maleńki fragment wywiadu. Strzeleckie Bractwo Kurkowe oddaje pierwszą tego dnia salwę honorową. Powtórzy to w kolejnych miejscach pamięci.

2.

Reklama

Główne obchody poświęcone 71. rocznicy „marszu śmierci” odbywają się o godz. 11.00 w Pszczynie, przy tablicy w pobliżu stadionu. Tablica upamiętnia męczeństwo więźniów KL Auschwitz-Birkenau, których podczas „marszu śmierci” zatrzymano na stadionie sportowym. Wiele delegacji ze sztandarami, znicze, kwiaty. Jest Włodzimierz Kac, przewodniczący Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Katowicach. Wśród młodzieży zebranej przed tablicą wyróżniają się uczniowie klas mundurowych Powiatowego Zespołu Szkół nr 2. Licealiści z LO im. Bolesława Chrobrego przygotowali razem z historykiem Stanisławem Janoszem program poetycko-muzyczny. „Wchodzimy do Pszczyny. Prowadzą nas przez miasto bocznymi ulicami. Wprowadzają nas na duży stadion sportowy z krytymi trybunami. Dla naszych konwojentów wymarzone to miejsce. Stadion był ogrodzony, a tym samym tylko garstka SS-manów pozostała na straży. […] Dopóki więźniowie zajmowali trybunę, nie przeszkadzali temu SS-mani, z chwilą jednak, gdy już trybuny były pełne, podeszli do góry i zaczęli wszystkich spędzać w dół, bijąc niemiłosiernie kolbami i laskami. Działy się wówczas dantejskie sceny. Więźniowie siedzący w przednich rzędach nie mogli tak szybko opuścić trybuny ze względu na wysokie ogrodzenie, więc powstał na dole straszny tłok, w którym wielu więźniów bardzo się pokaleczyło, a byli i tacy, którym połamano ręce i nogi” – odczytany zostaje fragment wspomnień byłego więźnia Jana Dziopka, uczestnika marszu śmierci. O swoich przeżyciach opowiada potem pszczynianin Tadeusz Rydzewski, który był więźniem KL Stutthof i przeżył „marsz śmierci”.

3.

Na cmentarzu przy ul. Wodzisławskiej w Pszczynie wartę trzymają uczniowie klasy mundurowej PZS nr 2. Są tu dwie tablice. Jedna z nich poświęcona jest najmłodszej ofierze „marszu śmierci” – synowi Leokadii Rowińskiej, więźniarki KL Auschwitz, urodzonemu w Porębie 21 stycznia 1945 r. Dziecko zmarło po dziewięciu dniach.

4.

W lesie w Suszcu (na tzw. Łęgu) znajduje się pomnik upamiętniający ofiary pomordowane na drodze od suszeckiej Branicy do Rudziczki. Na większej tablicy umieszczony jest napis: „Tu zginęli pomordowani przez hitlerowskich oprawców więźniowie polityczni obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu w czasie ewakuacji obozu 19 i 20.1.1945 roku. Cześć ich pamięci”. Mała tablica informuje m.in. o tym, że w zbiorowej mogile pogrzebano 36 osób (18 kobiet i 18 mężczyzn, w wieku od 18 do 55 lat, narodowości polskiej, żydowskiej i prawdopodobnie włoskiej), bestialsko zamordowanych przez hitlerowców. Historyk Zygmunt Orlik pisze o 27 pomordowanych na trasie Suszec-Rudziczka. W latach 50. ich szczątki przeniesiono do zbiorowej mogiły na cmentarzu św. Krzyża w Pszczynie.

Jest strasznie zimno. Wójt Marian Pawlas i urzędnicy z Suszca przywieźli gorącą herbatę, kawę, suszecki kołocz. Młodzież i delegacje mogą się ogrzać, posilić. Ktoś mówi, że my pokonujemy niewielki fragment trasy „marszu śmierci”, w ciepłych kurtkach, czapkach, i do tego samochodami. Więźniowie szli pieszo…

5.

Pawłowice – cmentarz przy kościele pw. św. Jana Chrzciciela. Pomnik „ku czci ofiar oświęcimskich zamordowanych i wydobytych z wagonów kolejowych w Pawłowicach w styczniu 1945 r.”. Na delegacje czekają przedstawiciele miejscowego UG.

6.

Przybyłych do Studzionki wita w bramie kościelnej ks. proboszcz Janusz Ahnert. Mimo zimna dzieci i młodzież z podstawówki i gimnazjum dzielnie trzymają wartę przy cmentarnej mogile. Zbliża się 14.00. Dzieciaki czekały na na nas przeszło pół godziny.

– Załóżcie czapki na głowy, bo bardzo zimno – mówimy do zmarzniętych chłopców.

– O nie. Nie wypada – odpowiadają.

W mogile w Studzionce spoczywa osiemnastu więźniów rozstrzelanych na odcinku trasy między miejscowością Brzeźce a Pawłowice. Na marmurowej płycie umieszczonej w 1973 roku, widnieje napis: „Zbiorowa mogiła 18 więźniów Oświęcimia styczeń 1945 rok”.

7.

Ostatnie miejsce na naszej trasie (wracamy w stronę Pszczyny) to cmentarz przy kościele w Brzeźcach. Około 14.30 wchodzimy do kościoła, gdzie modlą się dzieci i młodzież. Krótkiemu nabożeństwu przewodzi ks. proboszcz. Idziemy na cmentarz, gdzie pochowano około dwudziestu więźniów Auschwitz, rozstrzelanych 19 stycznia 1945 roku przez esesmanów.

„Pamiętajcie o tamtych wydarzeniach. By już się nigdy nie powtórzyły” – słyszy młodzież od kombatantów, Sybiraków.

Na cmentarzu w Brzeźcach odwiedzam jeszcze jeden grób – zmarłego pod koniec zeszłego roku kpt. Jana Foksa, świadka „marszu śmierci”, który 71 lat temu swoimi sańmi podwoził najsłabszych więźniów…

71 lat temu, 17 stycznia 1945 r., rozpoczęła się ostateczna ewakuacja więźniów niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz. Do 21 stycznia 1945 r. wyprowadzono z KL Auschwitz i jego podobozów około 56 tysięcy więźniów i więźniarek w pieszych kolumnach ewakuacyjnych, konwojowanych przez silnie uzbrojonych esesmanów. Jedna z tras marszów, nazwanych „marszami śmierci” wiodła z Oświęcimia do Wodzisławia Śląskiego (63 km) – przez Brzeszcze i Jawiszowice, Miedźną, Ćwiklice, Pszczynę, Porębę, Brzeźce, Studzionkę, Pawłowice i Jastrzębie. Za Pszczyną trasa ewakuacji rozgałęziała się na Suszec i Żory. Inna trasa „marsze śmierci” wiodła 55 km przez Bieruń i Mikołów do Gliwic. Trasy te były usiane były zwłokami. W punktach docelowych (Wodzisław, Gliwice) czekały składy kolejowe, które miały dowieźć tych, co przetrwali, do obozów w głębi Niemiec.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj