Pewna wygrana GKS-u Tychy

0
Mateusz Mączyński już w 2 minucie zdobył pierwszego gola dla tyszan
Reklama

GKS Tychy pokonał w sobotę, 2 kwietnia, Stal Stalowa Wola 2:0. Zwycięstwo pozwoliło tyszanom zbliżyć się do czołówki II ligi, bo punkty straciła druga Wisła Puławy i trzeci Raków Częstochowa.

Jeszcze nie wszyscy kibice zdążyli usiąść na swoich miejscach, a tymczasem GKS już prowadził. Lewą stroną zaatakował Marcin Radzewicz dograł do Mateusza Bukowca, który jednak trafił prosto w bramkarza Stali. Na szczęście do piłki dopadł Mateusz Mączyński i skierował futbolówkę pod poprzeczkę gości. Podkreślmy, to pierwszy gol z akcji zdobyty przez GKS w 2016 roku. Kilkadziesiąt sekund po trafieniu na 1:0 gospodarze mogli zdobyć kolejną bramkę. Kapitalny przechwyt w środku zanotował Mączyński, pognał dobrych kilka metrów i trafił w słupek! Tyszanie  zaciekle atakowali wietrząc szansę rozstrzygnięcia tego spotkania jeszcze przed przerwą. Z jednej strony przynosiło to gospodarzom kolejne okazje pod bramką Tomasza Wietechy, ale z drugiej dawało gościom sposobność do szybkiego kontratakowania. Jak choćby wtedy gdy Seweryn Gancarczyk dał się ograć w dziecinny sposób Tomaszowi Płonce i tylko dzięki świetnie dysponowanemu Pawłowi Florkowi GKS gola nie stracił. Jeszcze groźniej było po strzale Przemysława Oziębały, ale i tym razem tyski bramkarz był górą.

Na początku drugiej połowy dali o sobie znać kibice Stali. Fani ze Stalowej Woli, którym akurat zakończył się 10-miesięczny zakaz wyjazdowy, odpalili kolorowe race dymne i stadion przy Edukacji spowiła gęsta, zielona-czarna mgła. Na boisku natomiast w dalszym ciągu mgliste wrażenie pozostawiał po sobie Adam Varadi. Czech próbował się zastawiać, szarpać z przodu, ale bez konkretów i bez gola. W 54. minucie wydawało się, że napastnik zapracuje na rzut karny dla GKS-u, ale arbiter nie dopatrzył się faulu, choć tyski gracz mocno to sugerował. Dużo więcej jakości do gry gospodarzy niż Czech dawał Łukasz Grzeszczyk. Pomocnik po zmianie stron przeprowadził kilka indywidualnych rajdów i jeden z nich zakończył się faulem na linii szesnastego metra. Do piłki podszedł sam poszkodowany i trafił w poprzeczkę. W polu karnym zrobiło się ogromne zamieszanie w którym najwięcej sprytu zachował Daniel Tanżyna podwyższając prowadzenie „Trójkolorowych”. Stoper tak bardzo cieszył się z trafienia, że zaprezentował nawet efektowne salto. Tyszanie jeszcze nie ochłonęli po golu na 2:0, a Stal mogła pokusić się o trafienie kontaktowe. Damian Łanucha przymierzył z rzutu wolnego wykonywanego z boku pola karnego i Florek musiał mocno się napocić by przenieść piłkę nad poprzeczkę. Zaraz po tym bramkarz GKS-u ponownie uratował swój zespół przed utratą bramki rzucając się pod nogi, będącego w sytuacji sam na sam, Oziębały. Nie mająca nic do stracenia ekipa ze Stalowej Woli postawiła w końcówce na atak, tym bardziej, że piłkarze Kamila Kieresia kończyli zawody w dziesiątkę. W 77. minucie drugą żółtą kartkę obejrzał Seweryn Gancarczyk i musiał przedwcześnie opuścić murawę. Przyjezdni próbowali zagrażać tyskiej bramce, ale albo brakowało im dokładności albo na ich drodze stawał dobrze dysponowany Florek.

Ostatecznie mecz zakończył się wygraną GKS-u 2:0. Zdobyte trzy punkty pozwoliły tyszanom zmniejszyć dystans do miejsca dającego bezpośredni awans do I ligi. Na ten moment jest to sześć oczek do lokaty drugiej i trzeciej oraz pięć punktów do miejsca barażowego.

Reklama

W sobotę, 9 kwietnia, „Trójkolorowi” staną przed szansą zmniejszenia tego dystansu w bezpośrednim pojedynku z trzecim Rakowem Częstochowa. Początek spotkania w Częstochowie o godzinie 16.00.

Kamil Kiereś (trener GKS-u Tychy) Najważniejsza informacja dnia jest taka, że trzy punkty powędrowały na nasze konto. Przed spotkaniem mówiliśmy sobie, że samo mówienie o tym, że chcemy wygrać to jest za mało. Bardzo chcieliśmy zdobyć gola z akcji i to w końcu nam się udało. Tym bardziej cieszy, że ćwiczymy podobną akcję na treningach. Były również mankamenty i musimy wyciągać z nich wnioski. Piłkarze pokazali dziś duże zaangażowanie i moim zdaniem rozegrali dobry mecz.

Andrzej Kasiak (trener Stali Stalowa Wola) Przegraliśmy trzeci mecz z rzędu i nasza sytuacja robi się nie wesoła. Mecz ustawiła szybko stracona bramka. Nie spuściliśmy jednak głów, chcieliśmy grać i atakowaliśmy. Tracimy kuriozalne gole. Za pierwszym jak i drugim razem mieliśmy czas aby wybić piłkę, ale nie potrafiliśmy tego  zrobić.

GKS Tychy – Stal Stalowa Wola 2:0 (1:0)

1:0 – Mączyński 2.

2:0 – Tanżyna 62.

Żółte kartki: Hirskyj, Mączyński, Grzeszczyk, Gancarczyk – Bogacz.

Czerwona kartka: Gancarczyk (druga żółta, 77. min).

Sędziował: Sylwester Rasmus (Toruń).

Widzów: 4563.

GKS Tychy: Florek – Grzybek, Tanżyna, Gancarczyk, Mańka – Mączyński (89. Rutkowski), Bukowiec (80. Zganiacz), Hirskyj, Grzeszczyk, Radzewicz (88. Wodecki) – Varadi (80. Górkiewicz).

Stal: Wietecha – Kantor, Wrona, Bogacz, Kowalski – Oziębała (72. Przezak), Kachniarz (82. Bartkiewicz), Stelmach, Łanucha, Kołodziej (78. Maciąg) – Płonka (88. Mażysz).

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj