Kto z nas będąc nastolatkiem nie robił głupich rzeczy? Dla zgrywy, z nudów, na złość, z poczucia buntu wobec otoczenia, czasem też po to, aby zwrócić na siebie uwagę? Każdy z nas podniesie rękę…
Z tej perspektywy udział bardzo młodych ludzi w marszach przeciwko orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji eugenicznej, na którym pojawiały się antyrządowe i antyreligijne hasła, wydaje się całkiem zrozumiały.
Taka okazja! Iść środkiem drogi i bezkarnie skandować wulgarne hasła, a czasem bluźnić i dokonywać aktów wandalizmu… W dobie COVID-owej izolacji to wciągająca alternatywa dla nastolatków.
Przynajmniej niektórzy z młodych chodzili w tych marszach w przekonaniu, że biorą udział w manifestacjach o wydźwięku wyłącznie antyrządowym, mając prawo do wyrażania swoich poglądów. O tym przekonani byli też dorośli protestujący. Słyszałem o kobiecie, która protestowała w Tychach, bo zdenerwowała się, że w ramach obostrzeń pandemicznych rząd zamknął restauracje i kluby fitness.
Sądząc po komentarzach w Internecie, niektórzy zdziwili się, że są to marsze za aborcją, co kilka dni po naszych artykułach oficjalnie potwierdziła organizacja Strajk Kobiet, żądając pod symbolem czerwonej błyskawicy aborcji – nie tylko eugenicznej, ale na życzenie.
Udział młodzieży, a nawet małych dzieci (także w Tychach) w tych manifestacjach niesie pewne zagrożenie i w istocie jest naszą – rodziców – porażką.
Jak rodzice czy nauczyciele mają wytłumaczyć dzieciom czy nastolatkom, że używanie wulgaryzmów jest niewłaściwe, skoro oni przekonali się na własne oczy lub zobaczyli w telewizji, że można wykrzykiwać „wypierdalać” na środku drogi przy akceptacji i aplauzie dorosłych oraz braku reakcji policji? I to wszystko w blasku fleszy aparatów i kamer. A ile lajków na Facebooku!
Jak wytłumaczyć tym kilkunastoletnim dziewczynom ze Szczecinka, które do kapłana z Najświętszym Sakramentem, chcącego z nimi porozmawiać, krzyczały: „Masz macicę? Nie, to wypierdalaj, „Ryj”, Jest pan chu…”, że hejtowanie rówieśników jest złe. A skąd pewność, że kiedy zdenerwują się w domu na matkę, nie krzykną do niej „ty kur…?
Obyśmy nie dożyli takich czasów jak podczas rewolucji kulturalnej Mao Zedonga w Chinach, kiedy to przed zrewoltowaną młodzieżą kajali się m.in. nauczyciele i profesorowie uczelni, napiętnowani jako ideologiczne wyrzutki. Obyśmy nie dożyli zastąpienia pokolenia JP II pokoleniem „Wypierdalaj”.