Problem z kwarantanną

0
fot. ilustracyjne: Alexandra_Koch z Pixabay
Reklama

Redakcja „Nowego Info” otrzymała od jednej z Czytelniczek list dotyczący problemów z kwarantanną. Oto jego treść:

W ostatni czwartek, tj. 8 października br. ok. godziny 8.30, otrzymałam od dyrekcji szkoły, do której uczęszcza mój syn, informację (poprzez Mobidziennik) o nałożeniu na dziecko oraz osoby z nim mieszkające (czyli mnie i męża) kwarantanny. Syn, w poniedziałek (tj. 5 października), miał mieć kontakt w szkole z osobą zakażoną COVID-19.

Ponieważ rozpoczynam pracę o godzinie 7.30, wiadomość odczytałam, będąc w biurze. Niezwłocznie poinformowałam o powyższym swoją dyrekcję i opuściłam miejsce pracy, udając się do domu. Tak samo postąpił mój mąż, który otrzymał zgodę na wykonywanie pracy zdalnej (ja takiej zgody nie dostałam). Przez kilka godzin czekałam na kontakt ze strony Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Tychach, jednak nikt z sanepidu nie skontaktował się ze mną, ani z mężem. W związku z powyższym sama zadzwoniłam do sanepidu. Pracownik udzielił mi informacji, że „będą dzwonić w sprawie kwarantanny”. Przez cały dzień nikt nie zdzwonił. W związku z powyższym następnego dnia (w piątek) znowu zatelefonowałam do sanepidu w celu potwierdzenia kwarantanny mojej rodziny. Po raz kolejny otrzymałam obietnicę, że „w dniu dzisiejszym – tj. 9 października – na pewno pracownik sanepidu przeprowadzi ze mną wywiad telefoniczny i oficjalnie skieruje mnie na kwarantannę”. Telefonu do 10 października nie było.

Problem w tym, że poinformowałam pracodawcę o odbywaniu kwarantanny, której tak naprawdę jeszcze nikt na mnie nie nałożył. Nie mam żadnego potwierdzenia, że jestem nią objęta. Co w sytuacji, kiedy okaże się, że PSSE po przeanalizowaniu sytuacji stwierdzi, że kwarantanna nie była konieczna i nie wyda stosownej decyzji? Nie chodzi mi o rozpętanie niepotrzebnej burzy (mam świadomość, że pracownicy PSSE mają pełne ręce roboty), ale patrząc z perspektywy pracownika – system kuleje. Nie mam urlopu, który mogłabym wykorzystać. Nie mam L-4. Nie chodzę do pracy tylko dlatego, że otrzymałam nieoficjalną informację ze szkoły syna o kwarantannie. Z tego co wiem, nie tylko ja jestem w podobnej sytuacji.

W niedzielę 11 października o godz. 15.20 zadzwonił do mnie pracownik sanepidu i nałożył kwarantannę.

Reklama

Imię i nazwisko do wiadomości redakcji

 

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj