Śledztwo w sprawie sprowadzenia zagrożenia epidemicznego podczas marszów aborcyjnych w Tychach

0
Marsz protestacyjny, który przeszedł ulicami Tychów 25.10.2020 r.; fot. ZB
Reklama

W całej Polsce obowiązują obostrzenia związane z epidemią koronawirusa. Oznacza to m.in. zakaz wszelkich zgromadzeń powyżej 5 osób. Jednak przez Tychy 25 października, 31 października i 8 listopada przeszły trzy marsze protestacyjne. Policja nie była wcześniej o nich zawiadomiona. Teraz szuka organizatorów tych zgromadzeń, a prokuratura bada, czy nie popełniono przestępstwa sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia poprzez spowodowanie zagrożenia epidemicznego. I właśnie w trakcie tego śledztwa w Tychach odbyło się 22 listopada kolejne zgromadzenie z transparentami.

Ze względu na epidemię, 23 października premier Mateusz Morawiecki ogłosił objęcie całej Polski czerwoną strefą zakażeń, co oznaczało m.in. zakaz zgromadzeń powyżej 5 osób. 25 października, czyli dwa dni później, zorganizowano w Tychach pierwszy marsz przeciw wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego o zakazie aborcji eugenicznej. Drugi marsz aborcyjny przeszedł ulicami Tychów 31 października. Oba zgromadziły, według policji, po ok. 5 tys. osób. Znakiem rozpoznawczym maszerujących była czerwona błyskawica (logo tzw. Strajku Kobiet) i dominujące hasło: „Wypie*dalać!”. Pierwszy z tych marszów zorganizowano trzy dni po orzeczeniu TK, drugi odbywał się już po jasnym sformułowaniu przez liderki Strajku Kobiet trzech postulatów: aborcji na żądanie, usunięcia religii ze szkół i odwołania rządu. Podobny w tonie i treści trzeci marsz proaborcyjny w Tychach miał miejsce 8 listopada – uczestniczyło w nim ok. 300 osób.

Tyskie zgromadzenia aborcyjne łamały przepisy limitujące liczbę uczestników, nie mówiąc już o zachowaniu dystansu i powszechnym, prawidłowym noszeniu maseczek. Groteskowość sytuacji podkreślał fakt, że marsze te eskortowali policjanci, a ich uczestnicy, w przerwach między wznoszeniem haseł, dziękowali policji za to, że jest z nimi.

Po masowej demonstracji 31 października (ponownie eskortowanej przez stróżów prawa) i gromko wyartykułowanych podziękowaniach dla policjantów, zapytaliśmy w Komendzie Miejskiej Policji w Tychach między innymi o to, czy w świetle obowiązujących przepisów na protestach tych doszło do jakichkolwiek naruszeń prawa. Ciekawi też byliśmy dlaczego na czele protestu jechał radiowóz, pilotując przemarsz?

Asp. sztab. Barbara Kołodziejczyk, rzecznik prasowy KMP w Tychach, poinformowała nas m.in., że podczas protestu 31 października policjanci interweniowali w związku z informacją dotyczącą osób, które miały zaczepiać uczestników.

Reklama

– Natychmiastowa reakcja policjantów zapobiegła szerzeniu się agresji wobec innych osób – stwierdziła asp. sztab. Kołodziejczyk. – Wylegitymowano dwóch mężczyzn, na których nałożono mandaty karne, jeden za zakłócenie ładu i porządku publicznego, a drugi za spożywanie alkoholu. Poza tą sytuacją nie doszło do żadnych incydentów.

KMP Tychy tłumaczyła, że „w przypadku tego rodzaju zgromadzeń spontanicznych, policjanci podejmują czynności zmierzające do zapewnienia szeroko pojętego bezpieczeństwa osób postronnych oraz uczestników zgromadzenia”. Celem działań policjantów, jest, jak usłyszeliśmy, „uniknięcie eskalacji zdarzeń, mogących zagrażać bezpieczeństwu mieszkańców”.

– Naszym absolutnym priorytetem jest bezpieczeństwo ludzi – dodała rzecznik KMP Tychy. – Sytuacje wymagają od nas kierowania ruchem lub czasowego wstrzymania tego ruchu, a wszystko po to, aby nie dopuścić do zdarzeń drogowych. Pragnę również poinformować, że podczas zgromadzeń funkcjonariusze monitorują ich przebieg, natomiast zabezpieczony materiał poddawany jest analizie. Sprawdzamy go dwutorowo, tj. zarówno pod kątem wyczerpania znamion wykroczeń, jak i przestępstwa. Zgromadzony materiał zostanie przekazany do Prokuratury Rejonowej w Tychach, która podejmie decyzję, czy doszło do wyczerpania znamion  czynu zabronionego z art. 165 § 1 kodeksu karnego w zakresie sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia wielu osób poprzez spowodowanie zagrożenia epidemiologicznego [czyn taki zagrożony jest karą więzienia od 6 miesięcy do lat 8]. Nadmieniam, iż podczas manifestacji z policyjnych megafonów nadawane są komunikaty o obowiązku zachowania dystansu oraz zakrywania ust i nosa.

Do tej pory nazwiska organizatorów tzw. „spacerów po Tychach” widniały na stronach internetowych zwołujących na takie demonstracje. Ale, jak poinformował portal Tychy24.net, jeszcze przed marszem 31 października,  „osoby uważane za organizatorów spaceru – widniejący w opisie wydarzenia jako organizatorzy – wydali oświadczenie, że nimi nie są”.

Po marszu, który odbył się 8 listopada, ponownie zapytaliśmy w tyskiej komendzie policji, m.in. czy manifestacja była legalna, czy policja ustaliła organizatorów i czy wobec kogokolwiek wyciągnięto jakiekolwiek konsekwencje np. za naruszenie obostrzeń sanitarnych?

– Do tyskiej komendy nie wpłynęła żadna informacja od organizatorów marszu i w toku są czynności zmierzające do ustalenia organizatorów także z poprzednich demonstracji – odpowiedziała 19 listopada asp. sztab. Barbara Kołodziejczyk. – Podczas marszu 8 listopada nie doszło do żadnych incydentów. Na chwilę obecną w zespole do spraw wykroczeń tyskiej komendy prowadzone jest postępowanie dotyczące zorganizowania zgromadzenia bez zezwolenia [art. 52 par.2 pkt 2 Kodeksu wykroczeń: „Kto organizuje zgromadzenie bez wymaganego zawiadomienia lub przewodniczy takiemu zgromadzeniu lub zgromadzeniu zakazanemu, podlega karze ograniczenia wolności albo grzywny”].

W takich okolicznościach pojawiło się kolejne wezwanie sygnowane czerwoną błyskawicą do „spaceru po Tychach” w niedzielę 22 listopada. Spacerować miano: „ za wolność, za prawo wyboru, za inny rząd, za godne życie, za konstytucję, dla zdrowia:)”. Spacer ten błyskawicznie jednak odwołano. Mężczyzna (utożsamiany z organizatorem) w wypowiedzi rozkolportowanej w sieci tłumaczył, że po wielu rozmowach z różnymi osobami, które mu dobrze doradzają (w tym gronie wymienił tyską policję) zmuszony jest odwołać niedzielny spacer. Dlaczego? Bo, jak można było usłyszeć, po  incydentach, które miały miejsce ostatnio w Warszawie, prokuratura wzięła się za takich jak on.

Na odwołaniu spaceru jednak się nie skończyło, bo mężczyzna (podał swoje imię i nazwisko) zwrócił się do  każdego „kto jest wkurzony na obecny rząd”, proponując akcję zapalenia zniczy i przyniesienia transparentów pod pomnik Żyrafy między godz. 18 i 20. Miała to być forma protestu przeprowadzona przy zachowaniu dystansu społecznego i założonych maseczkach.

– To już będzie naprawdę spontaniczne spotkanie, a nie jak do tej pory – szczerze wyznał pomysłodawca, kwestionując tym samym spontaniczność dotychczasowych marszów aborcyjnych w Tychach.

Na tak zapowiedziane spotkanie przybyło 22 listopada ok. 35 osób. Część z nich ruszyła potem chodnikiem na spacer (dokładny przebieg wiecu opisujemy w oddzielnym artykule).

Czy marsze w Tychach przyczyniły się do wzrostu zakażeń? Według danych miejscowej Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej, 25 października w Tychach, licząc od początku epidemii, zanotowano w sumie 591 zakażeń (zmarło 14 tyszan zakażonych koronawirusem). Niespełna miesiąc później (22 listopada) suma zakażeń w Tychach wzrosła do 2599 (zmarło do tego czasu 54 tyszan zakażonych wirusem SARS-CoV-2). Oczywiście, na taki stan rzeczy wpływ miało kilka czynników.

W poniedziałek 23 listopada prokurator Joanna Gajos, zastępca prokuratora rejonowego w Tychach, poinformowała nas, że prokuratura prowadzi śledztwo dotyczące trzech marszów zorganizowanych w Tychach. Badana jest sprawa sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia wielu osób poprzez spowodowanie zagrożenia epidemicznego.

Zdzisław Barszewicz

Artykuł ukazał się 24 listopada 2020 r. w dwutygodniku „Nowe Info” nr 24

Aborcyjny wiec z udziałem dzieci. Jeden z transparentów instruował jak wystąpić z Kościoła

 

 

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj