Strażak, który maluje ogniem

0
Krzysztof Skubik podczas wypalania pirografem jednego z obrazów, fot. Renata Botor
Reklama

Młodszy ogniomistrz Krzysztof Skubik, strażak z KP PSP w Pszczynie, po godzinach maluje obrazy. Maluje je…  ogniem. Wypalił już „Dziewczynę z perłą”, wiele portretów, w tym podobizny prezenterów Teleexpressu. W planach jest „Mona Lisa” i „Dama z łasiczką”.

Pierwszy raz wypalił obrazek około trzech lat temu. Był to jelonek na drzwiach u znajomego myśliwego. Potem były wozy strażackie dla kolegów z pracy, np. odchodzących na emerytury. Potem zwierzęta, krajobrazy. W końcu przyszedł czas na portrety i reprodukcje. Wpisał w wyszukiwarce „znane dzieła” i wyskoczyła „Dziewczyna z perłą”. Usiadł więc i wypalił kopię obrazu Jana Vermeera van Delft.

Malować nigdy się nie uczył. Nie kończył żadnych szkół plastycznych. Jedynie Technikum Drzewne. Nauka zdobyta w szkole mu się przydaje, bo wypala w różnych gatunkach drewna.

Reklama

Do wypalania używa pirografu. To rodzaj lutownicy z wymiennymi końcówkami, nagrzewającej się do 550 stopni Celsjusza. Przykłada pirograf do drewnianej deski i tworzy. Do tła potrzebny jest mocny płomień z palników. Ma ich kilka.

Pirograf jest więc jak pędzel malarza. Tyle że… pirografia nie wybacza błędów. Gdy się źle przypali drewno, poprawić trudno. Można próbować zetrzeć papierem ściernym, ale w tym miejscu pozostanie delikatny dołek, który będzie szpecił pracę. – Staram się więc w ogóle nie ścierać – mówi Krzysztof Skubik.

„Dziewczyna z perłą” powstała na jesionie. Na jaworze wypalił Macieja Orłosia i Beatę Olech z Teleexpressu (pokazali portrety w telewizji). Ten gatunek drewna okazał się też najlepszy (usłojenie, gładkość) na podobiznę pływaka i pewnej aktorki z serialu. Obrazy powstawały w ciągu kilku dni.

Najpierw wypalał na klatce w bloku. Miał plastikowy stoliczek. Sąsiedzi się dosiadali i patrzyli. Ale format obrazów zaczął się powiększać, więc „warsztat” trzeba było przenieść na działkę. Tam gdy zacznie wypalać, nie zauważa jak czas szybko płynie. Praca potrafi niesamowicie wciągnąć i chce się zobaczyć efekt końcowy. – Mówię: jeszcze tylko trochę przypalę, jeszcze tylko trochę. A tu telefon od żony, że już tak późno – opowiada z uśmiechem K. Skubik.

Tłumaczy, że każdy ze strażaków ma jakąś swoją pasję. Bo to odskocznia od tego, co jest w pracy. – Mamy do czynienia z bólem, cierpieniem, płaczem, krzywdą. Ludzie nas postrzegają jako niosących dobro i pomoc. Ale to, co po tym wszystkim dzieje się w nas, trzeba potem odreagować. I każdy ucieka w pasje. Ja akurat uciekam w pirografię. Taką pasję w sobie odkryłem – opowiada strażak.

Jak wyznaje, sam jest w szoku, że mu to wypalanie obrazów tak wychodzi. Skąd umiejętność uchwycenia podobieństwa portretowanych osób? Nie wie. – Wydaje mi się, że każdy to potrafi. Tylko trzebai spróbować.

Plany? Gdy będzie miał trochę czasu, planuje wypalić „Mona Lisę” i „Damę z łasiczką”.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj