Szacunek po tysku

0
Pomnik Poległych Powstańców Śląskich w Tychach Czułowie, 11.11.2017 r.; fot. ZB
Reklama

Szacunek po tysku. Z powodu przypadających w 2018 roku wyborów samorządowych należy spodziewać się prawdziwej eksplozji patriotycznych postaw włodarzy miast i gmin poprzez demonstrowanie swojej obecności przed różnego rodzaju pomnikami i tablicami upamiętniającymi ważne wydarzenia w historii Polski. Nie zawsze tak jest…

W Tychach jest jedno bardzo szczególne miejsce. Stanowi wymowny symbol losów tej ziemi. Symbol wciąż oddziaływujący, bo będący sprawdzianem dla różnych ludzkich zachowań. To autentyczne miejsce pamięci narodowej uświęcone krwią walczących o Polskę, osnute wspomnieniem o tych, którzy – mówiąc najprościej jak tylko można – życiem płacili za swój patriotyzm. Tutaj płonące znicze przywołują nie jakichś abstrakcyjnych herosów, ale osoby z imienia i nazwiska, sąsiadów, którym zwyczajna ludzka przyzwoitość, za to co zrobili, nakazywała i nakazuje oddać szacunek. Chodzi o pomnik Poległych Powstańców Śląskich w Tychach Czułowie przy ul. Katowickiej.

Pierwowzór tego monumentu wybudowano w II Rzeczpospolitej w miejscu gdzie 17 sierpnia 1919 r. podczas I Powstania Śląskiego poległ w walce z Niemcami pierwszy powstaniec – czułowianin Franciszek Mróz.

Historia pomnika związana jest nierozerwalnie z Józefem Dedą, czułowianinem, powstańcem, który po tym jak ta części Śląska wróciła do Macierzy, stanął na czele kombatanckiej organizacji Związek Powstańców Śląskich Grupa Czułów. Był inicjatorem wybudowania pomnika ku czci towarzyszy broni poległych w obronie polskości tej ziemi. Budowa była wspólnym dziełem mieszkańców. Udział w tym przedsięwzięciu traktowano jak patriotyczny obowiązek i zaszczyt. Nie proszono nikogo o pomoc. Dzięki wielkiemu wysiłkowi pomnik stanął 10 października 1937 r. Był znienawidzony przez Niemców. Gdy wtargnęli w 1939 roku w granice II Rzeczpospolitej zrobili wszystko, by go jak najszybciej zniszczyć. Pierwszą próbę pomnik przeszedł zwycięsko, przy drugiej nie miał żadnych szans. Orła i mosiężną tablicę Niemcy przetopili, resztę obalili i zakopali.

Reklama

Budowa pomnika była przez czułowian skrupulatnie dokumentowana. Przed wkroczeniem Niemców kronikę budowy i inne dokumenty, zawierające nazwiska zaangażowanych w to przedsięwzięcie osób, udało się spalić. W ręce gestapo wpadła jednak kapsuła wmurowana w pomnik, mająca przekazać przyszłym pokoleniom kto go wznosił. Teraz, w rękach hitlerowców, zamieniła się w listę śmierci. Rozpoczęły się aresztowania i wywózki do obozów koncentracyjnych.

Cenę jaką przyszło zapłacić czułowianom za pomnik najlepiej ilustruje los Józefa Dedy. Aresztowano go we wrześniu 1939 r. Był najpierw więźniem obozu koncentracyjnego Dachau, później Buchenwaldu, a następnie Mauthausen. Tam go zamordowano w maju 1940 r. Za to że był Ślązakiem. Za to że był Polakiem. Za pomnik w Czułowie. Dzisiaj na odbudowanym monumencie przy ul. Katowickiej znajduje się skromna tablica poświęcona temu bohaterowi, tym samym jest tam i cząstka cierpnienia, któremu na imię niemieckie obozy zagłady.

Na szczątki przedwojennego pomnika natknięto się w 2008 r. podczas zakrojonych na szeroką skalę prac ziemnych związanych z budową kanalizacji w Czułowie. Z inicjatywą odbudowy monumentu wystąpił radny Józef Twardzik. I choć projekt nowego pomnika uległ niewielkim zmianom w stosunku do pierwowzoru, to zadecydowano ostatecznie, że monument powinien stanąć tam, gdzie stał poprzednio – na ziemi uświęconej krwią poległych. Tak też się stało. Monument odsłonięto 3 maja 2010 r. – w 89 rocznicę wybuchu III Powstania Śląskiego. Od tej chwili w ważne rocznice historyczne składane są tu kwiaty, znicze zapalają m.in. potomkowie czułowskiego bohatera Józefa Dedy – córka Marta Simka i jego wnuk Edward Kost.

11 listopada 2017 r., podczas Narodowego Święta Niepodległości obchodzonego na pl. Wolności w Tychach, właśnie pod pomnik w Czułowie zaprosiła mieszkańców Daria Szczepańska, wiceprezydent Tychów do spraw społecznych (delegowana przez prezydenta Tychów Andrzeja Dziubę do reprezentowania go podczas niepodległościowych uroczystości w mieście). Zaprosiła, ale sama tam się nie zjawiła. Nie zjawił się też żaden inny zastępca prezydenta. Prezydenckie kwiaty przywiozła straż miejska, a złożył je radny z klubu Inicjatywa Tyska, w którym nawet szef tego klubu – Józef Twardzik, nie rozpoznał prezydenckiego przedstawiciela.

A gdzie był prezydent? Wziął urlop. Wypoczywał. To klarowniejsze postawienie sprawy niż w pamiętnym dniu 17 sierpnia 2011 r., kiedy to Andrzej Dziuba, prezydenta Tychów, wyznaczył swojego zastępcę, by reprezentował go przed czułowskim pomnikiem podczas uroczystości 92. rocznicy wybuchu I Powstania Śląskiego, a sam zajęty był w tym czasie oglądaniem towarzyskiego meczu hokejowego GKS Tychy – Cracovia na stadionie zimowym w Tychach.

Radny Klaudiusz Slezak, który w zdekompletowanym poczcie sztandarowym miasta (zabrakło w nim Krzysztofa Woźniaka, radnego z proprezydenckiego klubu IT) pochylał 11 listopada 2017 r. sztandar Tychów przed pomnikiem Poległych Powstańców Śląskich przy ul. Katowickiej, pytał później (30 listopada) na sesji Rady Miasta o szacunek dla tego miejsca i jego mieszkańców. Z odpowiedzi udzielonej przez wiceprezydent Szczepańską, wynikało m.in., że miała coś ważniejszego w tym czasie do roboty, a nieobecność przed czułowskim pomnikiem porównała ze swoją nieobecnością na jednym z koncertów, które odbyły się 11 listopada [pełne wypowiedzi radnego Slezaka i wiceprezydent Szczepańskiej opublikowaliśmy w „Nowym Info” nr 45 z 12.12.2017 r. w artykule pt. „Pytania o szacunek”]. Przypomnijmy, wiceprezydent Daria Szczepańska odpowiada w Tychach za sprawy społeczne.

Taka postawa przedstawicieli miejskich władz przyniosła pierwsze efekty. Jeden z internautów dał najwyraźniej do zrozumienia, że w Czułowie zginęło za mało powstańców, by trzeba było szanować to miejsce…

[Nowe Info nr 46]

Zdzisław BARSZEWICZ

 

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj