Taki GKS chcą oglądać kibice!

0
Tyszanie mieli powody do radości; zdjęcie archiwalne; fot. Łukasz Sobala
Reklama

Taki GKS chcą oglądać kibice! Tyscy piłkarze dziś (29.09) w wyjazdowym spotkaniu pokonali wicelidera tabeli Arkę Gdynia 2:0 po bramkach Bartosza Biela i Krzysztofa Wołkowicza. Tym samym przedłużyli serię meczów bez porażki do czterech i dali sobie duży komfort psychiczny przed nadchodzącymi meczami.

Naprawdę trudno cokolwiek zarzucić tyszanom w tym meczu. Można powiedzieć, że zagrali dokładnie tak, jak powinno zagrać się ze zdecydowanym faworytem, jakim była Arka. Czyli mądrze się ustawiali, nie popełniali błędów w obronie i czekali na swoje sytuacje. I taka przyszła w 19. minucie, kiedy Łukasz Grzeszczyk wywalczył piłkę na połowie rywala, tę przejął Sebastian Steblecki i podał do będącego na wprost bramki Biela, który po nodze przeciwnika strzelił gola numer jeden dla GKS.

Spodziewać się można było wściekłego ataku gospodarzy, by jak najszybciej wyrównać. I faktycznie, Arka próbowała grać z większym animuszem, jednak niewiele z tego wychodziło. Fakt, podopieczni Ireneusza Mamrota mieli kilka dobrych sytuacji, ale żadna nie była realnym zagrożeniem bramki Konrada Jałochy.

Po przerwie sytuacja się utrzymywała. Arka prowadziła grę i częściej miała piłkę, a GKS dobrze się ustawiał w obronie, mądrze przesuwał, agresywnie i szybko doskakiwał. A kiedy rywale popełniali błąd, to sunęli z akcją do przodu. W 67. minucie piłka po wrzutce z rzutu rożnego została strącona głową, a Wołkowicz, nie myśląc za wiele, huknął z pierwszej piłki z okolic 16. metra idealnie przy słupku bramki Damiana Kajzera. Bramkarz był bez szans.

Podopieczni Artura Derbina nie cofnęli się po bramce rozpaczliwie we własne pole karne, oczekując na koniec meczu. Rzeczywiście, były momenty, gdy obrona GKS była zepchnięta głęboko do tyłu, ale nie było to „bronienie Częstochowy”, lecz chwilowe sytuacje.

Reklama

Bezradność gdynian była dla tyskich zawodników jak woda na młyn

i im bliżej końca meczu, tym szybciej przewidywali poczynania rywala i heroicznie bronili, jeśli było trzeba.

Mecz niespodziewanie zakończył się wynikiem 2:0 dla GKS, a kibice nie mają prawa narzekać na swój zespół. Zagrali w meczu z silnym rywalem konsekwentnie i według ściśle określonego przed meczem planu.

Pewny Jałocha, nie myląca się defensywa, biegający za dwóch zespół. Nie można przyczepić się nawet do „człapania” Grzeszczyka, bo… nie człapał, tylko uwijał się jak w ukropie. Czy ten mecz będzie przełomem dla GKS-u Artura Derbina? Apetyt na dobry sezon wzrósł po tym spotkaniu niewątpliwie.

29 września 2020, Stadion GOSiR w Gdyni
Arka Gdynia – GKS Tychy 0:2 (0:1)

Bramki: 19’ Biel 67’ Wołkowicz
Arka: Kajzer – Kasperkiewicz (84’ Danch), Kwiecień, Marcjanik, Marciniak – Mazek (62’ Siemaszko), Drewniak, Letniowski (62’ Jankowski), Deja, Młyński – Wolsztyński.

GKS: Jałocha – Szeliga, Sołowiej, Nedić, Wołkowicz – Biel, Biegański, Grzeszczyk (85’ Szymura), Paprzycki, Steblecki (65’ Moneta) – Nowak (77’ Kasprzyk).
Żółte kartki: Letniowski, Kasperkiewicz, Marciniak – Steblecki, Sołowiej, Kasprzyk.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj