Tychy – miasteczko barakowe

0
Miasteczko barakowe dla budowniczych osiedli A i B w Tychach, lata 50. XX w.; fot. Zygmunt Kubski, zbiory Muzeum Miejskiego w Tychach
Reklama

Do napisania tych kilku słów zainspirował mnie jeden z tyszan, który na Facebooku zamieścił zdjęcia z Google Maps. Przedstawiają dwa tyskie zespoły mieszkaniowe – osiedle B z połowy lat 50. oraz jedne ze współczesnych osiedli w południowej części miasta. „Te zdjęcia pokazują jak głęboka degradacja zagospodarowania przestrzennego nastąpiła w Polsce przez ostatnie pół wieku” – napisał tyszanin.

Internauta zauważa, że na zdjęciu osiedla B widać przestrzeń przyjazną i integrującą mieszkańców. Budynki nie są zacienione przez sąsiednie zabudowania. Na podwórkach są alejki, ławki i drzewa dające cień. Natomiast na nowym osiedlu – jak pisze tyszanin – widać typowy układ barakowy (duża oszczędność miejsca). Jest ciasno, bez drzew, z dużą dawką betonu i asfaltu.

Coś w tym jest… Dlaczego mamy coraz mniej ptaków w naszych miejscach zamieszkania? Dlaczego po każdym deszczu masy wody zalewają nasze posesje, podwórka i ulice? Za to wszystko odpowiada tzw. betonoza, choroba, która trawi przestrzeń miejską… A skąd bierze się betonoza? Zmieniła się hierarchia potrzeb mieszkańców. Teraz nikt nie chce integrować się na ławeczkach wśród zieleni. Ludzie wolą miejsca parkingowe, tym bardziej, że każda rodzina ma dwa auta. Znikają więc kolejne fragmenty trawników pod brukowaną kostką.

Dlaczego buduje się u nas w stylu barakowym (przykłady widać chociażby w Żwakowie czy na Sublach)? Otóż dotarły do nas realia zachodnie. Każdy metr kwadratowy jest na wagę złota. Pamiętam jak w połowie lat 80. przyjechała do nas rodzina z Anglii. Mierzyli krokami naszą działkę zdziwieni, że jest tak duża. Tam już dawno dominowała szeregowa zabudowa z malutkimi ogródeczkami, a nieruchomości były bardzo drogie.

W Tychach już za kilka lat nowy, wolnostojący na działce dom będzie kosztowną rzadkością.

Bowiem deweloperzy kupują ziemię i wciskają na poszczególnych działkach maksymalne ilości metrów zabudowy, aby zmaksymalizować zysk. 80-metrowy szeregowiec na 200 metrach działki kosztuje pod milion złotych… Z doświadczenia własnego i znajomych wiem, że standard materiałów do budowy takich domów jest niższy niż przy budowie indywidualnej. A mimo to na takie nieruchomości jest popyt. To dla wielu ciekawsza perspektywa od zakupu mieszkania w PRL-owskim blokowisku. Ostatnio zauważyłem, że na jednej z posesji bez mrugnięcia okiem wyburzono ładną willę i już w jej miejscu powstają kolejne, klockowate szeregowce.

Reklama

Kiedy na początku lat 50. zaczęto rozbudowywać Tychy, w rejonie niedawno wyburzonego wieżowca ZEG-u, powstało tymczasowe miasteczko barakowe dla robotników stawiających osiedle A i B. Potem je wyburzono. Oby współczesne szeregowce i bliźniaki postały dłużej.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj