Tyszanie mogą już sami tworzyć projekty uchwał

0
Sesja Rady Miasta Tychy 25.03.2010 r., debata nad obywatelską inicjatywą uchwałodawcza, na mównicy radny Mieczysław Podmokły; fot. ZB
Reklama

Tyszanie, z pominięciem radnych i prezydenta, mogą już wnosić do Rady Miasta swoje projekty uchwał, o ile podpisze się pod nimi co najmniej 300 osób – to skutek uchwały Rady Miasta z 27 czerwca br., tworzącej prawny fundament obywatelskiej inicjatywy uchwałodawczej w Tychach. Niewielu jednak wie, że prawie identyczną inicjatywę Rada Miasta zdecydowanie odrzuciła 9 lat wcześniej. Tyski samorząd udowodnił tym samym w sposób niezbity, że nieważna jest treść uchwały, ale to, kto o nią zabiega. Wówczas, w roku wyborczym 2010, zabiegała o nią antyprezydencka opozycja. To wystarczyło, by projekt, w akompaniamencie wzniosłych słów o służbie mieszkańcom, wyrzucić do kosza.

Obradująca 27 czerwca br. Rada Miasta Tychy jednogłośnie podjęła uchwałę w sprawie obywatelskiej inicjatywy uchwałodawczej. O co w niej chodzi? W największym skrócie o to, że już 300 tyszan posiadających czynne prawo wyborcze do Rady Miasta (tzn. mogących głosować w wyborach samorządowych) może stworzyć swój projekt uchwały i, nie oglądając się na radnych i prezydenta, wnieść go pod obrady Rady Miasta Tychy. Projekt zgłoszony w ramach takiej inicjatywy powinien spełniać proste wymogi formalne tzn. zawierać tytuł, podstawę prawną, postanowienia merytoryczne, określenie organu odpowiedzialnego za wykonanie uchwały, termin wejścia jej w życie, uzasadnienie potrzeby podjęcia uchwały i informację o jej skutkach finansowych. Czynności związane z przygotowaniem projektu, jego rozpowszechnianiem, kampanią promocyjną, a także organizacją zbierania podpisów mieszkańców, wykonuje komitet, który może utworzyć grupa co najmniej 25 mieszkańców, posiadających czynne prawo wyborcze.

Podstawę prawną podzielenia się bezpośrednio z mieszkańcami inicjatywą uchwałodawczą daje art. 41a ustawy z dnia 8 marca 1990 r. o samorządzie gminnym. Stwierdza się tam m.in. że projekt uchwały zgłoszony w ramach obywatelskiej inicjatywy uchwałodawczej staje się przedmiotem obrad rady gminy na najbliższej sesji po złożeniu projektu, jednak nie później niż po upływie 3 miesięcy od dnia jego złożenia. Z ustawy wynika też wprost liczba koniecznych podpisów, które należy pod projektem umieścić, aby zyskał on rangę dokumentu, którym musi zająć się rada (w gminie do 5 tys. mieszkańców – musi to być co najmniej 100 podpisów, w gminie do 20 tys. mieszkańców – co najmniej 200 podpisów, a w gminie powyżej 20 tys. mieszkańców – co najmniej 300 podpisów).

Podjęta 27 czerwca br. przez Radę Miasta Tychy uchwała została opublikowana 4 lipca 2019 r. w Dzienniku Urzędowym Województwa Śląskiego, a to znaczy, że weszła w życie po 14 dniach od daty tej publikacji, czyli po 18 lipca br.

Rozpatrzenie sprawy obywatelskiej inicjatywy uchwałodawczej – od zaprezentowania jej przez Barbarę Konieczną, przewodniczącą Rady Miasta Tychy, aż do zakończenia głosowania – zajęło radnym w czerwcu 2019 r. nieco ponad dwie minuty. Nie było dyskusji, wszyscy głosowali za projektem. Warto w tym kontekście przypomnieć rok 2010 kończący kadencję samorządową 2006 – 2010. Barbara Konieczna była wówczas liderem opozycji wobec prezydenta Andrzeja Dziuby (teraz popiera prezydenta Dziubę). Na sesji 25 marca 2010 r., w imieniu opozycyjnego stowarzyszenia Tychy Naszą Małą Ojczyzną, zaproponowała, by inicjatywą uchwałodawczą objąć bezpośrednio mieszkańców Tychów. Nie kryła, że wnoszony przez nią projekt (zmieniający statut miasta) jest kalką podobnej uchwały podjętej wcześniej przez samorząd katowicki. Tam, pod projektem obywatelskim, musiało podpisać się 500 osób, dlatego taką samą liczbę podpisów wymagał ówczesny projekt od tyszan.

Reklama

Pracowałem wówczas w „Echu” i spór wokół obywatelskiej inicjatywy uchwałodawczej opisałem w nr 13 tego tygodnika z 2010 r. Przed sesją „Gazeta Wyborcza” opublikowała artykuł zatytułowany „Radni w Tychach boją się, że ludzie odbiorą im władzę”. Zawierał m.in. wypowiedź Jakuba Chełstowskiego (obecnego marszałka województwa śląskiego). Wówczas J. Chełstowski nie należał do PiS, nie był nawet radnym, wypowiadał się jako społecznik, wiceprezes stowarzyszenia Tychy Naszą Małą Ojczyzną. Zauważył, że czasami radny izoluje się i w zaciszu swojego gabinetu przestaje dostrzegać realia.

– Nie można bać się mieszkańców – mówiła radna Konieczna, prezentując 9 lat temu na marcowej sesji projekt uchwały dający tyszanom bezpośrednią inicjatywę uchwałodawczą. – Zebraliśmy 500 podpisów tyszan, którzy chcą takiego rozwiązania. Nie było ani jednego mieszkańca, który odmówiłby nam podpisu.

– Projekt chce dać mieszkańcom możliwość stanowienia prawa w naszej gminie – przekonywał radny Stefan Moćko (TNMO).

Radni koalicji proprezydenckiej od razu przystąpili do kontrataku. Na przykład Damazy Ćwikowski (klub PO), poinformował, że komisja statutowa (której przewodniczył) negatywnie zaopiniowała projekt Barbary Koniecznej. Tłumaczył, że komisja nie usłyszała od radnej po co umożliwiać mieszkańcom bezpośrednie zgłaszanie projektów uchwał.

– Nie potrzebujemy tej uchwały – stwierdził radny Mieczysław Podmokły z klubu radnych prezydenta Andrzeja Dziuby. – W Tychach jest demokracja.

Radny Podmokły (dzisiaj jest prezesem międzygminnej spółki „Master”) deklarował, że radni nie są nierobami, pracują, zasługują na szacunek. Tłumaczył dlaczego projekt obywatelskiej inicjatywy uchwałodawczej jest zbędny. Ano dlatego, jak można było usłyszeć, że każdy mieszkaniec, który przyjdzie do radnego Podmokłego, może liczyć na to, że zostanie wysłuchany. Jeśli tyszanin będzie miał jakiś dobry pomysł, to bez żadnych podpisów, a jedynie po konsultacji z prezydentem, sam radny zgłosi ten pomysł w formie projektu uchwały. Mieczysław Podmokły oceniając propozycję B. Koniecznej stwierdził, że ma dość „politycznej rozróby”. Dostało się i wiceprezesowi Jakubowi Chełstowskiego – radny Podmokły określił go jako obcego człowieka.

Skoro mowa o znanych już w regionie nazwiskach, to warto wspomnieć i o Michale Gramatyce – ówczesnym zastępcy prezydenta Tychów do spraw gospodarki przestrzennej (obecnie liderze opozycji wobec PiS w sejmiku śląskim). W 2010 roku samorządowiec Michał Gramatyka zaangażował się w zwalczanie projektu uchwały, która miała tyszanom dać takie same prawa z jakich korzystali już m.in. mieszkańcy Katowic. Wiceprezydent argumentował m.in. że w Tychach projekt przyznający mieszkańcom bezpośrednią inicjatywę uchwałodawczą jest niepotrzebny, bo podejmowane dotąd uchwały z inicjatywy radnych z powodzeniem służą zaspokajaniu potrzeb tyszan.

Zygmunt Marczuk (klub PO), ówczesny przewodniczący Rady Miasta Tychy (obecnie dyrektor Zespołu Szkół nr 4 w Tychach), w kontekście projektu obywatelskiej inicjatywy uchwałodawczej wyznał swoją wiarę w „kolektywną mądrość Rady Miasta”. Co do samego projektu był za obserwowaniem jakie skutki przyniesie on w innych gminach. Zalecał, by dopiero na podstawie tych obserwacji podjąć decyzję, czy rozwiązanie zaproponowane przez B. Konieczną wprowadzić w Tychach.

A jak w 2010 roku zachowali się w tej sprawie radni Prawa i Sprawiedliwości? Radny Jerzy Sienicki (klub PiS), po naradzie z innymi radnymi z tego ugrupowania, oznajmił, że projekt radnej Koniecznej jest sprawą polityczną, dlatego PiS wstrzyma się od głosu.

Na sesję 25 marca 2010 r. zaproszony został Grzegorz Wójkowski, prezes Stowarzyszenia Aktywności Obywatelskiej „Bona Fides” w Katowicach – znanej w regionie pozarządowej organizacji, której celem działania jest podnoszenie jakości życia publicznego w Polsce poprzez m.in. edukację w zakresie praw człowieka, ochronę swobód obywatelskich, działanie na rzecz przejrzystości życia publicznego. Grzegorz Wójkowski przekonywał do przyjęcia projektu inicjatywy obywatelskiej. Argumentował, że pobudza on aktywność społeczną. Wyjaśniał też, że projekt taki jest potrzebny, bo nie wszyscy mieszkańcy ufają radnym. Na próżno. Rada Miasta Tychy większością głosów odrzuciła ówczesną propozycję wprowadzenia obywatelskiej inicjatywy uchwałodawczej.

Przeciw projektowi w 2010 roku głosowali: Damazy Ćwikowski, Henryk Drob, Piotr Dulski, Alicja Madejska, Zygmunt Marczuk, Urszula Paździorek-Pawlik, Mieczysław Podmokły, Sławomir Sobociński, Aleksandra Spisak-Golemo, Krzysztof Tomaszczyk, Józef Twardzik, Karolina Chemicz. Za projektem byli: Robert Henryk Drob, Magdalena Idzik, Barbara Konieczna, Stefan Moćko, Marcin Rogala, Michał Rozkoszny. Od głosu wstrzymali się: Grzegorz Kołodziejczyk, Jacek Mrozowski, Jerzy Sienicki.

Minęło ponad dziewięć lat. 27 czerwca 2019 r. wśród tyskich radnych, którzy teraz jednogłośnie podjęli decyzję w sprawie wprowadzenia obywatelskiej inicjatywy uchwałodawczej, byli m.in. Urszula Paździorek-Pawlik, Sławomir Sobociński, Józef Twardzik, Karolina Chemicz-Pałys. W marcu 2010 r. osoby te głosowały przeciw obywatelskiej inicjatywie uchwałodawczej, teraz były za tą inicjatywą. Wspomnieć należy jeszcze o radnym Grzegorzu Kołodziejczyku – teraz głosował za, w 2010 r. wstrzymał się od głosu.

Jako komentarz warto przytoczyć słowa prezesa stowarzyszenia „Bona Fides” wypowiedziane 25 marca 2010 r. po odrzuceniu przez Radę Miasta Tychy obywatelskiej inicjatywy uchwałodawczej:

– Odrzucenie projektu to bardzo przykra informacja – powiedział prezes Grzegorz Wójkowski. – Zaważyły względy polityczne. Jestem jednak przekonany, że jeśli ten sam projekt zgłoszony zostanie tuż po wyborach samorządowych – zostanie przyjęty przez Radę Miasta Tychy.

Zdzisław Barszewicz

Artykuł ukazał się w „Nowym Info”  nr 15 z 2019 r.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj