Związek ubóstwa energetycznego z niską emisją jest bezsporny. Wpływa to na pogorszenie stanu zdrowia w regionach dotkniętych takim ubóstwem. Oczywiście nasilenie tego zjawiska oznacza większą ilość zanieczyszczeń w powietrzu.
Nie ma jednej definicji ubóstwa energetycznego. Każdy rozumie jednak, że o zjawisku tym mówimy wtedy, gdy w mieszkaniu jest zimno i wilgotno, bo lokatorów nie stać na to, by odpowiednio ogrzać pomieszczenia. Nie chodzi tu tylko o powszechnie rozumianą zamożność, bo wśród ubogich energetycznie są np. ludzie, których dawniej stać było na wybudowanie własnego domu z dostępnych materiałów, ale teraz np. nie stać ich na montaż i eksploatację ekologicznych źródeł energii. Ciepło dostarczane jest tu często przez stare piece, opalane najtańszym, a więc najgorszym paliwem – stąd niska emisja. Czystość powietrza jest ściśle związana z porami roku. Najgorsza pod tym względem jest zima, bo wtedy trwa sezon grzewczy, a gospodarstwa domowe mają swój duży udział w powstawaniu smogu.
Z raportu Najwyższej Izby Kontroli (nik.gov.pl) wynika, że w okresie 2010-2017 główny problem w zakresie jakości powietrza w Polsce stanowiły zbyt wysokie stężenia pyłów zawieszonych [PM10 i PM2,5] oraz rakotwórczego benzoalfapirenu [B(a)P]. NIK przypomina w tym kontekście, że zanieczyszczenia powietrza m.in. powodują problemy z pamięcią i koncentracją, wywołują stany depresyjne, zmiany anatomiczne w mózgu, chorobę Alzheimera, przyspieszają starzenie się układu nerwowego, doprowadzają do udaru mózgu, są źródłem problemów z oddychaniem, podrażniają oczy, nos i gardło, wywołują kaszel, katar, zapalenie zatok, zawał serca, odpowiadają za nadciśnienie tętnicze, chorobę niedokrwienną serca, zaburzenia rytmu serca, niewydolność serca, astmę, raka płuc, częste infekcje dróg oddechowych.
(pp)