W spółce Yazaki pracownicy domagają się podwyżek. Będzie strajk?

3
Fot. J. Jędrysik
Reklama

W zakładzie Yazaki Automotive Products Poland, japońskiej spółce produkującej w Mikołowie samochodowe wiązki elektryczne, pracownicy od początku roku domagają się podwyżek wynagrodzeń. Następstwem braku porozumienia z pracodawcą było zorganizowane przez NSZZ Solidarność referendum strajkowe (4-13 października). Większość z ponad dwutysięcznej załogi opowiedziała się za strajkiem w przypadku, gdyby mediacje z japońskim pracodawcą nie przyniosły zadowalających efektów.

Jak informuje nas Katarzyna Grabowska, przewodnicząca NSZZ Solidarność w YAPP (do tego związku należy 1000 pracowników), średnie wynagrodzenie zasadnicze w zakładzie wynosiło w lipcu br. 2112 zł brutto. Załoga chce podwyżek w wysokości 500 zł brutto. NSZZ Solidarność postuluje też objęcia wszystkich pracowników premią frekwencyjną, podwyższenia premii świątecznej oraz wprowadzenia dodatkowej, rocznej premii frekwencyjnej dla osób, które przez cały rok nie opuściły ani jednej dniówki.

Pracodawca zaproponował podwyżki, ale uzależnione od stażu pracy. Wynagrodzenie zasadnicze pracowników o stażu od 3 miesięcy do 2 lat miałoby wynosić 2150 zł brutto. Natomiast osoby ze stażem 2-10 lat dostałyby o 200 zł brutto więcej, a ci z ponad 10-letnim doświadczeniem – 225 zł brutto. Te propozycje jednak nie zadowalają załogi.

Katarzyna Grabowska podkreśla, że załoga mogła wystąpić z żądaniami płacowymi już we wrześniu 2016 r., co wynikało z ustaleń poczynionych w poprzednim porozumieniu płacowym. Podwyżki miały obowiązywać od lipca 2017 r. – Jednak w drugiej połowie 2016 r. mieliśmy dużo zamówień w firmie. Dlatego nie chcieliśmy robić zamieszania i sumiennie pracowaliśmy – mówi K. Grabowska. – Z żądaniami płacowymi wystąpiliśmy dopiero w grudniu 2016 r. Nie było na nie reakcji pracodawcy. Słaliśmy więc w lutym i marcu br. kolejne pisma o podjęcie rozmów – dodaje szefowa zakładowej „Solidarności”.

Reklama

Nie doszło do porozumienia. Załoga weszła z pracodawcą w spór zbiorowy. 28 lipca br. podpisano protokół rozbieżności. Konflikt próbuje rozwiązać mediator wyznaczony przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Spotkanie z 26 września również nie doprowadziły do przełomu.

– Pracownicy się niecierpliwią. Dlatego w dniach 4-13 października przeprowadziliśmy referendum strajkowe, w którym chcieliśmy poznać opinię załogi. Pytaliśmy, czy są gotowi przyłączyć się do akcji strajkowej, jeśli zostanie zorganizowana. Głosowało 1459 osób, czyli 66 proc. załogi. Za strajkiem opowiedziało się 76,75 proc. z nich. Wyniki referendum są dla nas wiążące – zapewnia Katarzyna Grabowska.

Kolejne rozmowy z udziałem mediatora odbyły się w środę 18 października. Jak mówi Katarzyna Grabowska, strona związkowa kolejny raz przedstawiła swoje postulaty. Jak twierdzi K. Grabowska, pracodawca nie przedstawił żadnej konstruktywnej propozycji dla załogi. Związkowcy zrobili krok w stronę propozycji pracodawcy, który chce uzależnić wysokość podwyżek od stażu pracy. – Jesteśmy skłonni przychylić się do tej propozycji, ale nie może być tak, że osoby z ponad 10-letnim doświadczeniem otrzymają tylko o ok. 200 zł więcej od tych z dwuletnim stażem. Postulujemy dla pracowników z ponad 10-letnim stażem 500 zł podwyżki. Co do pozostałych kwot i lat pracy, przedstawimy propozycje do poniedziałku 23 października – zapewnia szefowa zakładowej „Solidarności”.

Kolejne rozmowy związkowców z pracodawcą mają odbyć się w poniedziałek 30 października. – Nie zamykamy się na negocjacje przy stole, ale nie mogą one trwać w nieskończoność. Mamy mandat załogi do przeprowadzenia akcji strajkowej – kończy Katarzyna Grabowska.

– Uważamy, że proponowane przez nas podwyżki są realne i konieczne. W okresie od stycznia do sierpnia br. zwolniło się u nas ok. 500 osób. M.in. odeszli do konkurencji, gdzie lepiej płacą. Dziś takie czasy, że to praca szuka człowieka, a nie na odwrót. U nas fluktuacja załogi jest duża. Nowi pracownicy szybko orientują się w naszych realiach i odchodzą, a ci bardziej doświadczeni są już zmęczeni ciągłym przyuczaniem nowych kandydatów. Taka sytuacja nie sprzyja stabilnej pracy – mówi Katarzyna Grabowska.

Kilkukrotnie próbowaliśmy  się telefonicznie skontaktować z przedstawicielką firmy Yazaki, ale nikt nie podnosił słuchawki.

Reklama

3 KOMENTARZE

  1. Niestety ale w takich zakładach jak ww., co do pracownika produkcji to staż nie ma większego znaczenia. Szybko go można zastąpić nowym pracownikiem, po przyuczeniu. Smutne ale prawdziwe

      • Też prawda. Poza tym szkoda, że takie międzynarodowe firmy u nas traktują ludzi jak tanią masę roboczą. W swoich rodzimych krajach pewnie prowadzą inną politykę, gdzie człowiek, tym bardziej z doświadczeniem jest największym kapitałem firmy i trzeba o niego dbać. A u nas … nadal trzeci świat.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj