W szpitalu w Pszczynie lekarz odmówił wykonania zabiegu

0
O zdarzeniu opowiedziała na sesji Rady Powiatu Pszczyńskiego radna Marcela Kanafek-Lewandowska; fot. RB
Reklama

Jedna z mieszkanek Pszczyny była umówiona na zabieg w pszczyńskim szpitalu. Zgodnie ze skierowaniem miał zostać wykonany w trybie natychmiastowym. Kobieta w wyznaczonym terminie stawiła się więc o 7 rano przygotowana na operację. Nie doszło jednak do zabiegu. Na korytarzu miała usłyszeć, że operacji nie będzie: ani danego dnia, ani danego tygodnia i nie wiadomo, czy może się odbyć w przyszłym tygodniu. Sprawa trafiła na sesję Rady Powiatu Pszczyńskiego.

O zdarzeniu tym opowiadała na ostatniej sesji Rady Powiatu Pszczyńskiego (25.10) radna Marcela Kanafek-Lewandowska. Złożyła interpelację „w sprawie nieprawidłowości w zakresie świadczonych usług medycznych” w pszczyńskim szpitalu. Radna zrelacjonowała informacje uzyskane od jednej z mieszkanek Pszczyny (ponad 70 lat), która zgłosiła się do szpitala ze skierowaniem od ortopedy w sprawie wykonania natychmiastowego zabiegu operacyjnego (stosowna adnotacja na skierowaniu). Lekarz na oddziale ustalić miał z pacjentką, że w kolejnym dniu stawi się w szpitalu o 7 rano i będzie miała zabieg.

W wyznaczonym terminie pacjentka się stawiła, przygotowana do pobytu w szpitalu. Wtedy lekarz miał jej oznajmić, że zabiegu nie wykona ani w danym dniu, ani w tym tygodniu. I nie wie, czy będzie możliwość wykonania operacji w przyszłym tygodniu. Jak relacjonowała radna, pacjentka, z niesprawną ręką, została pozostawiona sama sobie na korytarzu. Na szczęście syn kobiety, który przywiózł ją do szpitala, jeszcze nie odjechał. Zabrał mamę do lekarza ortopedy, od którego otrzymała skierowanie. Ten postarał się, by pacjentka została umieszczona w którymś z innych szpitali, by mogła zostać wykonana natychmiastowa operacja. Znalazło się miejsce w szpitalu w Katowicach. Operacja była skomplikowana, pacjentka musi teraz co tydzień jeździć na zmianę opatrunku właśnie do Katowic.

Radna zrelacjonowała również zasłyszane słowa, że nie jest to ponoć pierwszy taki przypadek. Nie sprawdzała tego jednak, zna jedynie relacje.

Reklama

– Proszę o wyjaśnienie, dlaczego pacjentka została tak potraktowana i pozostawiona na korytarzu – zwróciła się radna do zarządu powiatu.

Starosta Paweł Sadza poprosił o szczegółowe dane dotyczące tego przypadku. – Niezwłocznie będziemy tę sytuację weryfikować – zadeklarował.

Starosta pszczyński Paweł Sadza (stoi) na sesji Rady Powiatu Pszczyńskiego. 25.10.2017 r., fot. RB

Jak skomentowała przewodnicząca Rady Powiatu Barbara Bandoła, myśli, że starosta wgłębi się w tę sprawę, bo jest to – według przewodniczącej – karygodne i uwłacza etyce zawodu lekarskiego.

Upłynęło trochę czasu od sesji. Spytaliśmy starostę pszczyńskiego Pawła Sadzę, czy wyjaśniał już tę sprawę. Jeśli tak, jakie są ustalenia.

– Zarząd Powiatu Pszczyńskiego przekazał treść interpelacji dotyczącej szpitala oraz wyciąg z protokołu z ostatniej sesji dyrekcji Szpitala w Pszczynie oraz zwrócił się o pilne przedstawienie wszelkich informacji, niezbędnych do wyjaśnienia okoliczności tej sprawy. Wciąż czekamy na informacje ze strony szpitala. Dołożymy wszelkich starań, żeby wyjaśnić tę sytuację – odpowiedział starosta.

Poprosiliśmy o komentarz rzecznika spółki Centrum Dializa, która dzierżawi pszczyński szpital od powiatu.

– Potwierdzam, że w Szpitalu w Pszczynie doszło do opisanego przez panią zdarzenia, ale mimo niewątpliwej uciążliwości dla pacjentki, za co serdecznie przepraszamy, nie ma w nim niczego nadzwyczajnego – informuje rzecznik Dializy Witold Jajszczok.

– Pacjentka po ustnym ustaleniu terminu przez lekarza zgłosiła się do szpitala, ale nie została przyjęta z powodu braku miejsc na oddziale. Każdemu pacjentowi proponuje się w takim przypadku inny termin zabiegu i tak było w tym przypadku. Zgodnie z rozporządzeniem Ministra Zdrowia z dnia 26.09.2005 r. w sprawie kryteriów medycznych, jakimi powinni kierować się świadczeniodawcy, umieszczając świadczeniobiorców na listach oczekujących pacjentów ze skierowaniami z adnotacją „pilne” umieszcza się przed pacjentami ze skierowaniem z adnotacją „stabilne”. Jednak nawet jeżeli na skierowaniu widnieje adnotacja lekarska „pilne”, nie oznacza to, że pacjent będzie przyjęty natychmiast. O kolejności przyjęcia każdorazowo decyduje lekarz oceniając stopień zaawansowania choroby pacjenta – wyjaśnia rzecznik.

„Jednocześnie nie potwierdzam, że takie zdarzenia są w Szpitalu w Pszczynie »na porządku dziennym« i zachęcam do powstrzymania się z publicznym wygłaszaniem komentarzy, które nie odpowiadają rzeczywistości” – zaznaczył Witold Jajszczok.

***

– Czy zdaniem starosty szpital pszczyński działa dobrze?
Starosta Paweł Sadza: – Docierają do nas zarówno pozytywne, jak i negatywne opinie ze strony pacjentów. Jako Zarząd Powiatu reagujemy na każdy niepokojący sygnał. Wielokrotnie wzywaliśmy spółkę do poprawienia jakości usług medycznych i dostosowania ich do obowiązujących norm. Nie ukrywam, że rozmowy ze spółką do najłatwiejszych nie należą. Nasze możliwości w tej kwestii są niestety ograniczone, ponieważ powiat sprawuje kontrolę nad sposobem wykorzystania dzierżawionego przez spółkę majątku – czyli budynku oraz sprzętu medycznego. Wszelki nadzór nad realizacją usług medycznych sprawuje Narodowy Fundusz Zdrowia.

(reb)

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj