Wieści ze szlaku: Góry dymią

0
Na szlaku, 7.07.2020, fot. Dorota Kozioł-Żurawska
Reklama

Uczestnicy wyprawy Głównym Szlakiem Beskidzkim pokonali drugi odcinek z trasy zaplanowanej w ramach akcji #rozmowyna501km”. Łącznie 22,4 km, 9 godzin marszu. Bieszczadzka pogoda ich dziś nie rozpieszczała. Mieli deszcz, mgłę, błoto… Idą wytrwale, bo cel jest szczytny: wsparcie programu SOS dla ROZSZCZEPU KRĘGOSŁUPA. Organizatorem akcji jest Fundacja Spina. Patronat prasowy: „Nowe Info”.

Trasa: USTRZYKI GÓRNE – POŁONINA CARYŃSKA – BRZEGI GÓRNE – POŁONINA WETLIŃSKA – OSADZKI WIERCH – PRZEŁĘCZ ORŁOWICZA – SMEREK. Łącznie 22,4 km, prawie 9 godzin marszu.

Dorota Kozioł-Żurawska, uczestniczka wyprawy, dzisiejsze wieści ze szlaku zaczyna słowami piosenki:Znowu góry dymią, znów napoił je deszcz/Sny o pogodzie rozsiewa cicho zmierzch” („Zmierzch w górach” – Dom o Zielonych Progach). Pasuje jak ulał do relacji z drugiego odcinka trasy.

Deszcz kropił, lał, płynął, padał od wczesnego ranka. Wilgotne ubrania i buty, kałuże wody i błota nie zachęcały do wyjścia. No cóż, taki urok bieszczadzkiej pogody. Szybka kawa, jeszcze rzut oka na prognozę pogody i w drogę.

W plecaku, obok kanapki i batonika obowiązkowo termos z gorącą herbatą. Przenikający chłód i wilgoć mogą się dać we znaki, jednak łyk gorącej herbaty pozwala zebrać siły i ruszyć dalej.

Dzisiaj była praktycznie „wyprawa w nieznane”. Krążąca mgła zasłaniała wszystko na Połoninie Caryńskiej, mocno przytulając się do człowieka. Śliskie kamienie wymagają dobrego obuwia, a błoto dodatkowego wsparcia w postaci kijków i ochraniaczy typu stuptuty.

Reklama

Ludzi na szlaku malutko. Nie ma co się dziwić, Połonina Caryńska schowała się przed wzrokiem ludzi w mgielnej kołderce. Zejście do Brzegów Górnych, moment spędzony na zabytkowym cmentarzu, szybko na ciepły posiłek, chwila na oddech i dalej w górę, na Połoninę Wetlińską. Ta okazała się łaskawsza, prezentując piękne widoki. Rawki, Caryńska, w dole Wetlina były teraz skąpane w świetle słońca. Można by siedzieć i patrzeć, bez końca…

Dalsze kilometry raz w słońcu, raz we mgle lub lekkiej mżawce. Na przełęczy Orłowicza kilka osób  ma dylemat gdzie iść – po rozmowie wyruszają zobaczyć kultową Chatkę Puchatka, która obecnie jest w przebudowie. Schronisko, które obrosło z biegiem czasu legendą, będzie teraz nowoczesnym budynkiem, z założenia wpisującym się w bieszczadzki klimat. Czas pokaże, czy ten klimat zagości w tym budynku.

Droga jest przyjemna, słońce wyszło zza chmur, przyjemnie ogrzewa twarz i suszy ubrania. Na szlaku za Smerkiem nie ma turystów, jest absolutna cisza. I przestrzeń, która przynosi wytchnienie. Jeszcze tylko zejście, tutaj trzeba bardzo uważać, szlak jest kamienisty, śliski, bardzo stromy. Na chwilę trzeba porzucić kontemplację terenu, a skupić się na bezpieczeństwie. Plecak ciąży, kije co chwila obsuwają się po kamieniach, nogi grzęzną w błocie. To taki fragment szlaku, ze nawet suchy sprawia czasem problem.

Nie ma rady, trzeba iść, przecież każdy krok zbliża nas do końca dzisiejszej wyprawy, do ciepłego posiłku i śpiwora. I do planowania kolejnej trasy.

Celem uczestników wyprawy jest nie tylko przebycie 501 km Głównym Szlakiem Beskidzkim. Ich celem jest wsparcie programu SOS dla ROZSZCZEPU KRĘGOSŁUPA, podnoszenie świadomości społeczeństwa na temat rozszczepu kręgosłupa u dzieci i dorosłych oraz propagowanie aktywności ruchowej osób niepełnosprawnych. Organizatorem akcji jest Fundacja Spina, która wspiera rodziny, rodziców, dzieci – wszystkich, którzy borykają się na co dzień z zespołem wad, jakim jest rozszczep kręgosłupa.

Do akcji #rozmowyna501km może każdy się przyłączyć, na każdym etapie. Po to, by przejść fragment trasy lub spotkać się w schronisku i porozmawiać. Można przyłączyć się też w inny sposób – wspomagając zbiórkę funduszy na działalność Fundacji Spina i program „SOS dla ROZSZCZEPU KRĘGOSŁUPA”. Została zorganizowana w tym celu zrzutka. Na fanpage’u Fundacji Spina zostało też utworzone wydarzenie: Rozmowy na 501 km Główny Szlak Beskidzki. Tam można śledzić wyprawę, zapisy rozmów jej uczestników, a tym samym przyłączyć się do niej „z daleka”, wirtualnie.

(r), zdjęcia i relacja z trasy: Dorota Kozioł-Żurawska

Rozmowy na 501 km

Wieści ze szlaku: Na Tarnicy mnóstwo ludzi

 

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj