Wzrasta liczba osób izolowanych w uzdrowisku Goczałkowice-Zdrój. Teren kontrolować będzie m.in. wojsko

0
Deptak w uzdrowisku Goczałkowice-Zdrój; fot. RB
Reklama

W szybkim tempie przybywa osób zakażonych chorobą COVID-19 w uzdrowisku Goczałkowice-Zdrój zamienionym w izolatorium. Tylko dzisiaj (3 kwietnia) liczba zakwaterowanych wzrosła z trzech do dziewięciu. Izolatorium Goczałkowice-Zdrój dysponuje ok. 120 miejscami w pawilonach dla osób z lekkimi objawami choroby COVID-19. Od 6 kwietnia teren tej wydzielonej strefy specjalnej kontrolować będą żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej. Kolejne izolatoria już są przygotowywane w budynkach sanatoryjnych Ustronia.

Do uzdrowiska w Goczałkowicach-Zdroju kierowane były osoby ze schorzeniami reumatycznymi. Od 2 kwietnia sanatorium to zamienione zostało w izolatorium, czyli miejsce, gdzie w odosobnieniu mają przebywać osoby zarażone koronawirusem SARS-CoV-2, w dobrym stanie zdrowia tzn. z lekkim przebiegiem COVID-19 (czyli choroby wywoływanej przez koronawirus) – poinformowała nas Alina Kucharzewska, rzecznik prasowa Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach.

– Zgodnie z wytycznymi osoby, u których wyryto obecność niebezpiecznego wirusa, mogą leczyć się w domu pod warunkiem, iż zdecyduje o tym lekarz-epidemiolog ze szpitala jednoimiennego bądź placówek z oddziałami zakaźnymi – mówi Alina Kucharzewska. – Mieszkaniec trafia wówczas do tzw. izolacji domowej. Okazuje się jednak, że nie wszyscy, mimo dobrego stanu zdrowia, mogą po badaniu lekarskim wrócić do domu.

– Są bowiem tacy, którzy mieszkają ze starszymi rodzicami, czy z osobami chorującymi na inne dolegliwości, czyli mówiąc ogólnie z osobami z tzw. podwyższonej grupy ryzyka – dodaje Jarosław Wieczorek, wojewoda śląski. – Powrót zakażonej osoby do domu w takim przypadku mógłby przynieść tragiczne skutki. Chory nie zostanie jednak bez pomocy. Lekarz zakaźnik, w uzgodnieniu z sanepidem, może zdecydować, iż mieszkaniec powinien trafić do izolatorium w Goczałkowicach-Zdroju. To znane i popularne uzdrowisko sanatoryjne zmieniło się właśnie w izolatoria. Dzięki ogromnej pomocy marszałka województwa Jakuba Chełstowskiego oraz śląskiego NFZ przekształcono cały ośrodek na potrzeby osób chorych na koronawirusa. Pod okiem profesjonalnej kadry medycznej będą  mogli zdrowieć – podkreśla wojewoda Wieczorek.

W dotychczasowych budynkach sanatoryjnych przygotowanych jest ok. 120 miejsc izolacyjnych. Każdy z chorych będzie przebywał w osobnym pokoju z węzłem sanitarnym. Kierowane będą tutaj także osoby z podejrzeniem koronawirusa, od których pobrano w szpitalu pierwszy wymaz i oczekują na wynik testu. Jeżeli jest on ujemny – wracają do domu. Jeżeli jest dodatni – wówczas lekarz decyduje, czy pacjent zostaje na kwarantannie, czy trafia do szpitala zakaźnego.

Reklama

Z kolei Tomasz Kordon, prezes uzdrowiska, wyjaśnia, że dla pacjentów z podejrzeniem koronawirusa przeznaczono pięć pawilonów sanatoryjnych: Azalia, Magnolia, Wrzos, Limba i Krokus. Pacjentami w izolatorium będą zajmowali się, jak słyszymy, lekarze i pielęgniarki, którzy do tej pory pracowali w sanatorium oraz część personelu z oddziału reumatologicznego szpitala, który obecnie jest nieczynny. Alina Kucharzewska zapewnia, że kadra izolatorium Goczałkowice-Zdrój została odpowiednio przeszkolona oraz wyposażona w środki ochrony bezpośredniej.

W jaki sposób pacjenci trafiają do goczałkowickiego izolatorium? Procedura jest prosta: lekarz kierujący ze szpitala zakaźnego telefonuje do lekarza dyżurnego i informuje, że za 1-2 godziny zostaną przekazani pacjenci. Goczałkowickie izolatorium ma więc czas na odpowiednie przygotowanie się i zabezpieczenie personelu.

– Do izolatorium pacjenci są przekazywani bez bliskiego kontaktu z personelem i kierowani od razu do pokoi, gdzie mają wszystkie potrzebne rzeczy do życia i funkcjonowania – mówi Tomasz Kordon. –  Kontakt z nimi odbywa się poprzez telefon. Chorzy nie korzystają ze wspólnej jadalni, lecz posiłki trzy razy dziennie dostarczane są pod drzwi pokoi. Również mierzenie temperatury 2 razy dziennie odbywa się z odpowiedniej odległości, poprzez termometry bezdotykowe. Badania dokonuje pielęgniarka zabezpieczona maseczką, rękawiczkami, fartuchem z przyłbicą lub goglami na głowie. Więcej kontaktu z pacjentem nie ma. Jeżeli zaś pacjent wymagałby interwencji medycznej, np. w przypadku zawału serca, jesteśmy przeszkoleni do takiej interwencji, mamy odpowiednie środki ochrony osobistej – wyjaśnia T. Kordon.

Alina Kucharzewska podkreśla, że w jednym pokoju może znajdować się tylko jedna osoba. Nie mogą one, do czasu wyzdrowienia, opuszczać swoich pokoi. Teren jest monitorowany przez kamery oraz systematycznie sprawdzany przez pszczyńską policję. Od poniedziałku teren kontrolować będą także żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej.

– Każde próby zakłócania porządku przez osoby postronne, czy też próby łamania zasad przez samych pacjentów będą surowe karane – ostrzega rzecznik Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego. – Kolejne izolatoria przygotowywane są w sanatoriach w Ustroniu.

Rzecznik Alina Kucharzewska dodaje, że za pobyt w izolatorium płaci Narodowy Fundusz Zdrowia. Dzisiaj (3 kwietnia) po południu, jak usłyszeliśmy od A. Kucharzewskiej, w goczałkowickim izolatorium przebywały 3 osoby, a pod wieczór było ich już 9.  Pacjenci, jak słyszymy, są w dobrym stanie zdrowia.

W Komendzie Powiatowej Policji w Pszczynie zapytaliśmy dzisiaj (3 kwietnia), w jaki sposób zapewnione będzie odizolowanie terenu sanatorium w Goczałkowicach-Zdroju, czy podjęte zostaną jakieś nadzwyczajne środki? Młodszy aspirant Szymon Czysz z KPP poinformował nas, że w rejon ten skierowanych będzie więcej patroli policji. Ich zadaniem będzie pilnowanie, by izolowani nie opuszczali miejsc zakwaterowania. Chodzi również o to, by w rejonie tym, dotąd służącym jako miejsce rekreacji okolicznych mieszkańców, nie przebywały osoby zdrowe.

(icz)

Nowe 2 ofiary epidemii: m.in. w tyskim szpitalu zmarł mężczyzna

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj