W ubiegłym roku Najwyższa Izba Kontroli zorganizowała konferencję pn. „Aglomeracje miejskie – wpływ transportu drogowego na jakość powietrza”. Choć w skali kraju samochody w niewielkim stopniu wpływają na niską emisję, to jednak w dużych miastach są największymi trucicielami. I nie chodzi tylko o spaliny wydobywające się z rur wydechowych.
Z relacji znajdującej się na stronie www.nik.gov.pl można dowiedzieć się, że w największych miastach Polski zanieczyszczenie powietrza spowodowane przez transport samochodowy jest większym zagrożeniem dla zdrowia niż emisja pyłów z domowych pieców i kotłowni. Wystarczy wspomnieć, że zły stan powietrza uśmierca ponad 15 razy więcej osób niż wypadki drogowe.
Podczas konferencji przedstawiono dane obrazujące długotrwałe przebywanie ludzi w zanieczyszczonym powietrzu. Efektem są przedwczesne zgony. W Europie jest ich każdego roku prawie 520 tysięcy. W Polsce 47 tysięcy przedwczesnych zgonów przypisuje się zanieczyszczeniom pyłowym oraz m.in. NO2 (tlenek azotu – składnik samochodowych spalin) w atmosferze.
Jak można się było dowiedzieć, w latach 2008-2012 Politechnika Warszawska wspólnie z Wojskowym Instytutem Medycznym sprawdziła, jaki wpływ mają zanieczyszczenia komunikacyjne na sprawność oddychania. Badania wykonano w grupie 3997 mieszkańców Warszawy i 988 osób mieszkających na czystych obszarach pozamiejskich. Okazało się, że ryzyko wystąpienia obturacji oskrzeli u mieszkańców Warszawy jest ponad sześciokrotnie wyższe niż u mieszkańców obszarów bez smogu.
Sytuacja Polski jest szczególnie niekorzystna. O ile bowiem, jak można było usłyszeć, w Europie wyraźnie spada emisja NO2, to w Polsce rejestrujemy w ostatnich latach nieznaczny wzrost tego gazu.
Według danych Emmision Analytics, aż 97 proc. silników wysokoprężnych emituje więcej rakotwórczych tlenków azotu niż wynoszą normy, a po polskich drogach jeździ coraz więcej coraz starszych pojazdów, w tym z silnikami Diesla.
Ale smog samochodowy to nie tylko spaliny z rur wydechowych. Stanowią one bowiem zaledwie ok. 7 proc. zanieczyszczeń komunikacyjnych. Dodatkowe kilkanaście procent tworzą drobinki z opon i klocków hamulcowych. Dominująca część smogu samochodowego to pył z jezdni wzbijany przez jadące samochody. Dlatego polewanie jezdni wodą to nie fanaberia. Tego najskuteczniejszego sposobu nie można jednak stosować zimą, o ile nie chcemy zmienić dróg w ślizgawki.
(pp)
i dlatego też porzuciłam swojego diesla na rzecz komunikacji miejskiej a swojego kopciucha na rzecz ekologicznego kotła eei pellets od kostrzewy!