Złe wykonanie budżetu Tychów

0
Wykonanie budżetu Tychów w 2016 r.. fot. ZB
Reklama

Złe wykonanie budżetu TychówPrezydent Tychów wyraźnie nie zapanował nad zbilansowaniem ubiegłorocznych dochodów i wydatków. Efektem jest wysoka nadwyżka, czyli pieniądze, które powinny być wydane na zaspokojenie potrzeb mieszkańców, ale wydane nie zostały. Do tego okazało się, że w porównaniu z latami poprzednimi nastąpił bardzo znaczny spadek inwestycji.

Sprawozdanie z wykonania ubiegłorocznego budżetu przedstawił 25 maja na sesji Rady Miasta Tychy prezydent Andrzej Dziuba. Planowano, że do kasy miasta wpłynie w ubiegłym roku 681 mln zł – wpłynęło ponad 696 mln. Zakładano, że w tym czasie wydatki pochłoną 693 mln zł – w rzeczywistości udało się zrealizować potrzeby mieszkańców jedynie za 631,7 mln zł. Tak więc spodziewano się deficytu w wysokości prawie 12 mln zł, a tu w kasie miasta zostało prawie 65 mln zł. Trudno o lepsze zilustrowanie tezy, że w ubiegłym roku to nie prezydent Tychów panował nad finansami, ale finanse nad nim.

Można by powiedzieć, że w świecie pieniędzy plus jest lepszy od minusa, ale w przypadku gminy, która ma zdrowe finanse mierzone wskaźnikiem obsługi zadłużenia (a Tychy do takich gmin należą – wskaźnik obsługi zadłużenia jest trzykrotnie niższy od dopuszczalnego) o wiele lepszy jest minimalny deficyt niż tak duża nadwyżka. Gmina nie jest bowiem prywatnym księstwem, nie służy do ściągania podatków i przechowywania ich na kontach bankowych dla samej radości posiadania bogactwa i mnożenia go odsetkami od lokat. Gmina ma zaspokajać potrzeby mieszkańców – to jedyny sens jej istnienia. Jeśli tego nie robi – jest zbędna.

Zrozumiałe jest, że nie wszystkie potrzeby i nie od razu mogą zostać zaspokojone – wszystko zależy od zasobności kasy. Jeśli pieniędzy nie ma, każdy zrozumie, że z próżnego i Salomon nie naleje. Ale gdy, ujmując rzecz w pewnym uproszczeniu, półki gminnego sejfu uginają się od leżących tam bezproduktywnie milionów złotych, a w tym czasie nie są np. remontowane drogi, budowane chodniki, to pojawia się pytanie: dlaczego? Właśnie po to z wyprzedzeniem robi się bilans dochodów i wydatków, aby zsynchronizować ruch pieniędzy wpływających i wypływających z symbolicznego gminnego skarbca. A w Tychach potrzeby, i to podstawowe (wręcz cywilizacyjne), są duże.

Reklama

Struktura ubiegłorocznych wydatków też nie jest powodem do zadowolenia. Na inwestycje przeznaczono zaledwie 10 proc., czyli 64 mln zł. To prawdziwa zapaść w porównaniu z latami ubiegłymi (inwestycje mają ruszyć w przyszłym roku, czyli przed wyborami samorządowymi). Szacuje się, że budżet nie jest biernie przejadany gdy na inwestycje przeznacza się co najmniej 15 proc. wydatków. W ubiegłym roku Tychy nie spełniły tego kryterium, aż 90 proc. (prawie 568 mln zł) pochłonęły wydatki bieżące. Co charakterystyczne najmniej wydano na drogi (nieco ponad 5 proc. wydatków, czyli niecałe 29 mln zł). Najwięcej na oświatę i wychowanie (ponad 35 proc. – 199 mln zł) i pomoc społeczną (19,4 proc. – ponad 110,3 mln zł). Rekordowo mało pieniędzy, przynajmniej od 2013 r., wydano na remonty, konserwacje i naprawy – bo tylko 19,5 mln zł (w 2015 r. – prawie 24 mln zł, w 2014 r. – prawie 23 mln zł).

Już dawno w Radzie Miasta Tychy dyskusja nad sprawozdaniem finansowym prezydenta Andrzeja Dziuby nie była tak merytoryczna. Radny Jakub Chełstowski, lider opozycji z Klubu Radnych Tychy Naszą Małą Ojczyzną, wytknął prezydentowi powstanie tak dużej nadwyżki budżetowej. Jako ewidentny przykład nieuzasadnionego, jak widać, zasłaniania się brakiem pieniędzy radny podał swój ubiegłoroczny wniosek o zainstalowanie specjalnej bramki przed przejazdem pod torami kolejowymi w dzielnicy Glinka. Bramka taka zapobiegłaby klinowaniu się zbyt wysokich ciężarówek w tym przejeździe. Urządzenie kosztuje ok. 30 tys. zł, ale brakiem pieniędzy tłumaczono negatywną decyzję w tym względzie. Radny Chełstowski przypomniał też m.in., że na specjalne pole golfowe w Tychach (strzelnicę golfową) trzymano cały czas i trzyma się w kasie miasta ok. 1,6 mln zł, a bieżące, ważne potrzeby, nie były i nie są realizowane. Jako przykład nieracjonalnego gospodarowania pieniędzmi przytoczył zestawienie, z którego wynika, że na nagrody dla sportowców wydano ok. 360 tys. zł, czyli więcej niż na remonty obiektów sportowych. Radny Paweł Porszke (TNMO) wcześniej mówił o bezskutecznych, ponad 20 letnich staraniach mieszkańców o wybudowanie chodnika na ul. Obywatelskiej.

Prezydent Dziuba tłumaczył, że część pieniędzy, które przeznaczone są na poręczenia, odszkodowania, musi stanowić na wszelki wypadek nietykalną rezerwę, nawet gdyby z niej akurat w danym roku nie skorzystano (wynosi ona ok. 20 mln zł). Zgodził się jednak, że nadwyżka jest za duża. Wiązać się to ma z brakiem możliwości szybkiego monitorowania pojawiających się wolnych środków i synchronizacji ich wydawania. Prezydent ubolewał, że większość przetargów rozstrzyganych jest w drugiej połowie roku. Wtedy też pojawiają się wolne pieniądze (bo oferenci, chcąc przebić konkurencję, zobowiązują się do wykonywania prac za cenę niższą niż zaplanowano). Brakuje już jednak czasu, aby tak zaoszczędzone pieniądze wydać z poszanowaniem ustawy o zamówieniach publicznych. Komentując kwestię bramki przed przejazdem pod torami na Glince prezydent określił kwotę 30 tys. zł jako „głupią” i poinformował, że dyrektor Łyko z MZUiM Tychy z tego powodu się czerwieni.

Dwuosobowa komisja rewizyjna nie wydała opinii na temat udzielenia prezydentowi absolutorium. Radny Klaudiusz Slezak (TNMO), przewodniczący tej komisji, był bowiem przeciw, właśnie z powodu dużej nadwyżki budżetowej, a radna Lidia Gajdas (z proprezydenckiego Klubu Radnych Inicjatywa Tyska) głosowała za. Taki wynik uzyskany w komisji uniemożliwił głosowanie nad absolutorium na sesji Rady Miasta, gdzie zwolennicy prezydenta mają przewagę (szczegóły tutaj). Dlatego z obrad Rady Miasta wycofany został ten punkt, choć sprawozdanie finansowe za ubiegły rok i z wykonania budżetu złożone przez prezydenta Dziubę zostało przyjęte stosunkiem głosów 14:10.

Z wyraźnym zamiarem uzyskania przewagi głosów na przyszłym posiedzeniu komisji rewizyjnej, podczas sesji absolutoryjnej nagle powołano w skład tego gremium radnego Tadeusza Furczyka, który jakiś czas temu opuścił klub PiS i postrzegany jest obecnie jako tzw. proprezydencki radny niezależny.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj