Zlot food trucków: frytki ze skórką i burgery z kimchi

0
Reklama

Od piątku do niedzieli (7-9 kwietnia) na terenie Browaru Obywatelskiego odbywał się zlot fanów samochodowych jadłodajni – tzw. food trucków. Na kulinarną imprezę pod hasłem „Inwazja food trucków wita wiosnę w Tychach” przyjechały aż 22 restauracje na kółkach z całej Polski serwujące przysmaki na słodko, słono i na ostro.

Pierwsze food trucki (po naszemu można by powiedzieć barobusy) powstały w XIX wieku w Teksasie, podczas ekspansji Amerykanów na zachód i południe kraju. Brakowało wtedy linii kolejowych, a kowboje nie wyobrażali sobie diety bez wołowiny (ta musiała dotrzeć do nich na… własnych nogach i trwało to miesiącami). Na pomysł dokarmiania pionierów wpadł Charles Goodnight, który odkupił od armii USA stary wóz konny, wyposażył go w kuchenne akcesoria i przygotowywał w nim jedzenie. Konne kuchnie polowe z czasem wyparły samochody. Już w latach 30. W USA sprzedawano w nich hot-dogi. Food trucki pojawiały się tam, gdzie były duże skupiska ludzi – imprezy masowe, budowy, biura czy uniwersytety.

W Tychach przez ostatni weekend na terenie Browaru Obywatelskiego można było spróbować przysmaków z różnych stron świata np. greckiego gulaszu, belgijskich czy holenderskich frytek (holenderskie są smażone wraz ze skórką co nadaję im niebywałej chrupkości i intensywnego smaku), meksykańskiej quesadilli (placki tortilli z różnymi dodatkami w środku), słodkiego kebaba z czekolady w naleśniku, tajskich rolowanych lodów z różnymi dodatkami, indyjskiego kurczaka tikka masala, arabskich falafeli (kotlecików z ciecierzycy z dodatkiem kolendry i kminu rzymskiego) czy kanapki z pulled pork (wieprzowina gotowana lub pieczona w niskiej temperaturze przez kilka godzin przez co mięso jest delikatne i rozpływające się w ustach). Nazwa pulled pork, czyli czesana wieprzowina pochodzi od stanu, w jakim znajduje mięso po obróbce termicznej. Można je „rozczesywać” dwoma widelcami.

Po raz pierwszy na terenie Tychów zagościł food truck z azjatyckimi daniami prosto z woka. Prawdziwym hitem okazał się samochód serwujący gofry – duże, okrągłe z wypukłymi napowietrzonymi kulkami, zwinięte w rulon i wypełnione bitą śmietaną, owocami i słodkim sosem.

Reklama

Licznie reprezentowane były food trucki z burgerami. Można było spróbować tradycyjnych: z serem, boczkiem czy ogromnym kotletem, ale również w wersji azjatyckiej z sosami i azjatyckimi dodatkami kimchi (koreańska wersja kiszonych lub fermentowanych warzyw przeważnie kapusty pekińskiej z dodatkiem chilli i innych przypraw).

Popularnością na tyskim zlocie cieszył się polski fast food, powstały w latach 70., czyli zapiekanka. Pół metra zapiekanki było serwowane m.in. w wersji na słodko z ananasem. Nie zabrakło również polskiego ziemniaka pieczonego w folii z masłem i żółtym serem lub nadzianego sałatą czy serem camembert.

Mimo iż pogoda dopisała tylko w ostatni dzień, frekwencja na zlocie dopisała.

Anna PRZYBYŁA
Zdjęcia: Bogusław JOBCZYK

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj