Związkowcy wysłuchali propozycji podwyżek płac w PKM. Zadecydują pracownicy

0
fot. ZB
Reklama

W ubiegłym tygodniu trwały rozmowy zarządu PKM Tychy ze związkowcami nt. podwyżek płac. Związkowcy wysłuchali propozycji zarządu PKM. Ostateczną decyzje, jak słyszymy, w przyszłym tygodniu mają podjąć pracownicy. Na razie kierowcy, na znak protestu, jeżdżą w żółtych kamizelkach. Zaostrzenie konfliktu spowoduje paraliż komunikacyjny.

Problem zarobków w należącej do gminy Tychy spółce Przedsiębiorstwo Komunikacji Miejskiej w Tychach ostro zarysował się rok temu. Wówczas niektórzy kierowcy, w formie protestu, nie chcieli pracować w godzinach nadliczbowych (do czego mieli prawo). Sparaliżowało to komunikację w mieście.

Na skutek braków kadrowych m.in. w PKM Tychy, sprawne funkcjonowanie komunikacji publicznej opiera się na pracy kierowców w nadgodzinach. Gdy nawet niezbyt liczna ich grupa nie zechce pracować ponad normę, to nie będzie kim obsadzić autobusów, a więc wypadną kursy – co z kolei spowoduje chaos komunikacyjny.

Sygnałem, że konflikt w PKM Tychy narasta było pojawienie się związkowców na lutowej  sesji Rady Miasta Tychy. Byli ubrani w żółte kamizelki. „Nowe Info” rozmawiało wówczas z liderami związków zawodowych obecnymi na sali obrad: Aleksandrem Wysockim – przewodniczącym zrzeszonego w OPZZ Związku Zawodowego Komunikacji Miejskiej i Transportu w PKM Tychy oraz Krzysztofem Widłokiem – przewodniczącym Międzyzakładowego Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Kierowców Autobusowych i Trolejbusowych. Usłyszeliśmy m.in. że związki zawodowe w PKM żądają podwyżki dla wszystkich pracowników o 300 zł brutto. Gdyby żądanie to nie zostało spełnione kierowcy mieli nie pracować w godzinach nadliczbowych. W programie TVS, poświęconym temu tematowi, Krzysztof Widłok mówił nawet o podwyżce 500 zł dla każdego pracownika.

Pierwsza tura rozmów odbyła się we wtorek 3 marca. Po jej zakończeniu w komunikacie skierowanym do załogi PKM liderzy związkowi informowali, że zarząd spółki 3 marca zaproponował następujące podwyżki: w dziale kierowców – min.  4 proc. (w całości wzrost miałby wynieść średnio 5 proc.), a w innych działach podwyżki miały być przyznane uznaniowo przez kierowników działów – średnio 5 proc.

Reklama

Propozycje te szefowie związków zawodowych ocenili następująco: „ Nasze stanowisko w tym temacie – przydział podwyżek w takiej formie jest nie do przyjęcia i podtrzymujemy swoje zdanie z dnia 2 marca 2020 r.”

Druga tura rozmów odbyła się wczoraj (6 marca). Zarząd spółki, jak słyszymy od przewodniczącego Aleksandra Wysockiego, zmienił trochę zdanie co do grupy kierowców i „przedstawił nowe stawki, ale dalej opierające się na granicy 4-5 proc.” A. Wysocki informuje nas, że prezes PKM proponował dla kierowców podwyżkę co najmniej 4 proc. (od podstawy wynagrodzenia), dla pozostałych pracowników podstawa płac miałaby wzrosnąć średnio ok. 5 proc., ale byłaby to decyzja uznaniowa kierowników poszczególnych działów dotycząca indywidualnie każdego z podległych im pracowników. Ma być jeszcze, jak słyszymy, premia wyrównująca za styczeń, ale kwota tej premii nie jest jeszcze związkowcom znana.

– Związki zawodowe nie podpisały takiej propozycji porozumienia – mówi Aleksander Wysocki. – W przyszłym tygodniu planujemy zorganizowanie zebrania wszystkich pracowników z zarządem spółki. Zostaną przedstawione załodze  propozycje zarządu PKM. Od decyzji załogi zależeć będą dalsze działania związku. Na razie kierowcy, na znak protestu, wciąż jeżdżą w żółtych kamizelkach.

Według informacji przewodniczącego Wysockiego  w PKM Tychy zatrudnionych jest ok. 320 ludzi, ok. 230 z nich to kierowcy. Średnia miesięczna płaca kierowcy autobusu zatrudnionego w PKM Tychy, bez premii, nadgodzin, dodatków niedzielnych, to (jak słyszymy) ok. 2,9 tys. zł brutto.

Władze PKM Tychy odmówiły komentarza.

ZB

 

Konflikt w PKM Tychy. Już w środę może dojść do paraliżu komunikacji miejskiej

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj