Zwyczaje wielkanocne

0
Reklama

Człowiek z natury swojej potrzebuje świąt, aby powspominać ważne wydarzenia, tyczące ogółu ludzkości, społeczności lokalnych albo też konkretnych osób. Można powiedzieć, że nasze codzienne życie, a więc praca, troski, choroby przeplatane są elementami jakiegoś świętowania, z którego czerpiemy radość i nadzieję. Cieszymy się np. naszymi osobistymi
lub rodzinnymi rocznicami. Bez nich życie byłoby bardzo szare. Całe szczęście istnieją takie wydarzenia historyczne, które świętowane są przez całą ludzkość lub znaczną jej część. Należą do nich niewątpliwie święta religijne. Dotyczy to np. żydowskiego świętowania Paschy czy nadania ludzkości Dekalogu. My, chrześcijanie, świętujemy Boże Narodzenie, Wielkanoc i Zielone Świątki – nie tylko ważne, ale nieodzowne dla nas wydarzenia zbawcze. 

Największym świętem chrześcijan jest Wielkanoc – pamiątka Zmartwychwstania Pana Jezusa. Śmierć i Zmartwychwstanie Jezusa to pewność naszego odkupienia, bo któż może pokonać śmierć, jeśli nie Syn Boży? Jezus zmartwychwstał własną Bożą Mocą. Radość z tego faktu uzewnętrzniamy okazałą Liturgią św., do której należy także Procesja Rezurekcyjna, w czasie której niesie się wielkanocne symbole, którymi są paschał, figura Zmartwychwstałego i krzyż przyozdobiony czerwoną stułą zwycięstwa nad śmiercią i szatanem. Współcześnieprocesję taką praktykuje się w godzinach późnego wieczoru, około
północy, zaś w tradycji przedsoborowej było to wczesnym rankiem. Procesja obowiązkowo obchodziła świątynię trzykrotnie, ponieważ „trzeciego dnia zmartwychwstał”, jak wyznajemy w symbolu wiary. 

Rezurekcja jest zwyczajem praktykowanym w całym świecie chrześcijańskim. Tak się składa, że pomysłowość ludzi każde święto, także i to wielkanocne, ubogaca różnymi zwyczajami. Spróbuję niektóre z nich, zwłaszcza polskie, wymienić. Na wskroś polskim zwyczajem jest tradycja zwana „święconym”. Po surowym poście – jeszcze nie tak dawno traktowano go bardzo poważnie, bez żadnych dyspens – należało przygotować obfite wielkanocne śniadanie. W koszach przynoszono do poświęcenia chleby, wędliny, mięsa, babki wielkanocne, kołacze, słodycze, jajka i inne potrawy. Dzisiaj,
ze względu na inną sytuację gospodarczą, święcone przynosi się w małych koszyczkach. Jajko – symbol życia, ozdabiano rozmaitymi wzorami. Dłuższy czas były także ozdobą rodzinnego stołu. Przed śniadaniem składano sobie życzenia, dzieląc się z domownikami jajkiem – na podobieństwo dzielenia się opłatkiem w Wigilię Bożego Narodzenia. Współcześnie tradycja ta w wielu polskich domach jest nadal podtrzymywana.
W dawnej Polsce – od XIX wieku wstecz – kiedy panowały inne ustroje społeczno-ekonomiczne i nie było tylu kościołów co współcześnie, duchowny odwiedzał wioski przynależne do parafii, w których – w miejscach centralnych – święcił przynoszone pokarmy. Warto zaznaczyć, że każdorazowo święcono wodę, tuż przed poświęceniem
pokarmów, którą wierni zabierali do swoich domów, by wykropić domostwa, hodowaną zwierzynę, pola i łąki. Liturgię wielkosobotnią przed Soborem Watykańskim II, sprawowano w godzinach rannych. Ciekawym symbolem wielkanocnym jest zając, przynoszący dzieciom prezenty. Zwyczaj ten przywędrował do Polski z krajów niemieckich. Ma on jednak swoje źródło biblijne, dokładnie w Psalmie 103. Ojcowie Kościoła, a wśród nich św. Augustyn, widzą w nim symbol grzeszników, ale już nawróconych, którzy sens swojego życia odkryli w Chrystusie Zbawcy.
Święta Zmartwychwstania Pańskiego ozdobione są także rozmaitymi zwyczajami ludowymi. Do takich należą m.in. śmigus-dyngus, parada z gaikiem i rękawka. Śmigus, czyli polewanie kogoś wodą, wywodzi się z czasów starożytnych. Praktykowali go Egipcjanie i ludy azjatyckie. Śmigus był symbolem religijnego oczyszczenia. Współcześnie przybrał w niektórych środowiskach brutalny charakter. A szkoda. Ze śmigusem związany jest dyngus,
czyli „zapłata” za oczyszczenie (polanie wodą). Zapłatą taką może być ofiarowana żywność, a nawet jakieś grosze. Kiedyś panny oczekiwały w domach na śmigus, wierząc, że polanie wodą sprowadzi im dobrego męża. 

We wtorek wielkanocny obnoszono gaik. Często był to piękny wianek noszony przez dziewczyny, które odwiedzanym gospodarzom życzyły dobrych urodzajów. W Krakowie i okolicach praktykowano tzw. rękawki, czyli wzgórze usypane ludzkimi rękami. Z nich zrzucano ubogim różne wiktuały. Zwyczaj ten, urągający godności ludzkiej, mocno zwalczał Kościół. W jego miejsce wprowadzono rozdawnictwo darów na kościelnych i miejskich placach. Rękawki zupełnie zaginęły. Zapewne ich echem jest zbiórka żywności dla potrzebujących w sklepach wielkopowierzchniowych. Zachęcam do lektury małej książeczki Zofii Kossak-Szczuckiej pt. „Rok Polski”. Zapewne można ją wypożyczyć w bibliotekach. 

Reklama
Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj