Dron w Tychach zrobił swoje

0
Dron w akcji_fot. Straż Miejska Tychy
Reklama

Pod koniec ubiegłego roku nad tyskimi domami pojawiał się dron, sprawdzając jakość spalin wydobywających się z kominów. Akcja trwała kilka dni. W jej efekcie nałożono 6 mandatów karnych, ale zrezygnowano z kontynuowania, bo jak można było usłyszeć, dron wykazał jedynie to, co i tak było widać i czuć – zły stan powietrza w mieście. Na podstawie wskazań tego urządzenia nie można nakładać żadnych kar. Jakiekolwiek działania restrykcyjne muszą bowiem i tak być poprzedzone analizą zawartości paleniska.

Sławomir Gurdek, kierownik do spraw operacyjnych Straży Miejskiej w Tychach, poinformował nas, że akcja sprawdzania jakości spalin przy użyciu drona trwała w sumie 20 godzin w dniach od 13 grudnia 2019 r. do 19 grudnia 2019 r., w godzinach od 14.00 do 18.00. Czas kontroli podzielono na pięć sesji po 4 godziny każda. Operatorem drona była firma zewnętrzna Flytronic SA.

Kontrolę, jak słyszymy, każdorazowo rozpoczynano od analizy stanu pyłu zawieszonego PM2,5 oraz PM10, opierając się na wskazaniach czujników rozmieszczonych w mieście. Następnie ekipa kontrolująca udawała się do dzielnicy, gdzie sytuacja była najgorsza.

– Analiza dymu wykonana przy pomocy czujnika, w który wyposażony był dron, nie jest podstawą do jednoznacznego stwierdzenia, że w kotle spalane są odpady – mówi Sławomir Gurdek. – Daje ona natomiast orientację w kwestii spalanych substancji. W przypadku podejrzenia popełnienia czynu zabronionego, wyłącznie osoby upoważnione przez prezydenta Tychów, w trybie  art. 379 ustawy z dnia 27 kwietnia 2001 r. (z późn. zm.) Prawo ochrony środowiska, przeprowadzały kontrole paleniska kotła. Udaremnianie lub utrudnianie wykonywania czynności służbowych przez osobę uprawnioną grozi karą pozbawienia wolności do lat 3. Odpowiedzialność ta wynika z art. 225 Kodeksu karnego. Każdorazowo z wykonanych czynności sporządzano protokół.

Osobami uprawnionymi do dokonywania kontroli palenisk są m.in. strażnicy miejscy. Czasami, jak słyszymy, po wejściu do domu od razu można stwierdzić naruszenie prawa (np. w popiele znajdują się niedopalone plastikowe butelki). Ale są przypadki, gdy tak ewidentnych dowodów nie ma – wówczas podstawą do ukarania jest analiza popiołu.

Reklama

– W ramach grudniowej akcji z użyciem drona, w wyniku przeprowadzonych czynności, nałożono sześć mandatów karnych kredytowych na łączną kwotę 650 zł oraz pobrano jedną próbkę do analizy – informuje Sławomir Gurdek.

Jeszcze na ubiegłorocznej, grudniowej sesji Rady Miasta Tychy akcję z użyciem drona zapowiedziała wiceprezydent Tychów Aneta Moczkowska. Za usługę tę do końca 2019 r. gmina zapłaciła ok. 19 tys. zł. Był to projekt pilotażowy. Gdyby się sprawdził, byłby kontynuowany w przyszłości. Wiadomo już, że kontynuowany nie będzie.

Na lutowej sesji Rady Miasta (27.02.2020 r.) wiceprezydent Moczkowska zakomunikowała, że dron potwierdził skądinąd znany fakt, że powietrze jest zanieczyszczone, ale nie wskazywał z jakiego powodu.

– Dlatego nie przedłużyliśmy umowy na styczeń – poinformowała wiceprezydent Tychów. – Budżet z drona (19 tys. zł) przerzucamy na analizę popiołu z palenisk.

Okazuje się, że tylko w styczniu do Urzędu Miasta Tychy wpłynęło 130 zgłoszeń o zatruwaniu powietrza przez poszczególne domostwa. Pobrano 10 próbek popiołu do analizy. Podjęto też decyzję, jak można było usłyszeć, o pobieraniu większej ilości takich próbek.

Z decyzją o zakończeniu akcji z użyciem drona nie zgodził się radny Marek Gołosz (PiS). Stwierdził, że przyniosła ona efekt, choćby taki, że niektórzy ludzie ze strachu wygaszali swoje paleniska, bojąc się kontroli spowodowanej przez nalot. Wiceprezydent Moczkowska w końcu zgodziła się z radnym, że dron się sprawdził, ale nie zmieniła decyzji o niekontynuowaniu akcji z jego udziałem.

(icz)

Artykuł ukazał się 3 marca 2020 r. w dwutygodniku „Nowe Info” nr 5. 

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj