Gminna etykieta

6
Święcenie pojazdów w Tychach, fot. ZB
Reklama

Coś znaczącego wydarzyło się w Tychach w niedzielę 26 lipca 2020 r. Nie chodzi jedynie o to, że po raz pierwszy od prawie 30 lat nie było prezydenta Tychów (ani jego zastępców) na uroczystościach odpustowych w parafii św. Krzysztofa, których kulminacyjnym punktem jest zawsze święcenie pojazdów.

A przecież to władze miasta przed 1993 rokiem z własnej nieprzymuszonej woli, i to nader usilnie, zabiegały w Watykanie o to, by otrzymać św. Krzysztofa za patrona grodu. I otrzymały, co potwierdza oficjalny dokument Stolicy Apostolskiej. Wizerunek świętego umieszczono zatem na sztandarze Tychów, który godnie spoczywa w przeszklonej gablocie sali sesyjnej Rady Miasta Tychy w towarzystwie biało-czerwonych barw i orła w koronie, a wyjmowany jest stamtąd w uroczystych chwilach, by uświetniać uroczystości, które prezydent uzna za godne uświetnienia.

Niestety, prezydent Tychów Andrzej Dziuba nie uznał, by w tym roku miejscem godnym dla św. Krzysztofa ze sztandaru był kościół pod wezwaniem tegoż świętego podczas tradycyjnie obchodzonego odpustu. Dziwne to czasy, gdy jak najbardziej demokratycznie wybrana władza świecka uniemożliwia świętemu odwiedzenie kościoła, który jest jego domem. Tym bardziej to dziwne, że prezydent Tychów Andrzej Dziuba nieraz tłumaczył, że uroczystości u św. Krzysztofa to dla miasta coś więcej niż tylko odpust parafialny. To ważne wydarzenie, które integruje ludzi. Na święcenie pojazdów przyjeżdżali tu kierowcy z całej Polski, do Tychów ciągnęło całe zmotoryzowane i wierzące województwo. No bo przecież św. Krzysztof, m.in. patron kierowców, nieprzypadkowo został wciągnięty na sztandar miasta, nieprzypadkowo spośród tylu świętych dostał przydział pełnienia patronackiej służby akurat w Tychach, bo jakiż inny święty nadaje się bardziej do objęcia tej funkcji w stolicy polskiej motoryzacji, a za taką (z powodu fabryki Fiata – a obecnie Fiat Chrysler Automobiles) ogłosiły się przecież Tychy.

Nikogo nie można przymuszać, by chodził do kościoła. To sprawa wiary i sumienia. Nie chodzi więc o to, że ani jeden oficjalnie wyznaczony przedstawiciel władzy, która powiewa proporcem ze św. Krzysztofem, nie był obecny na mszy świętej w kościele św. Krzysztofa. Chodzi o to, dlaczego prezydent, ani żaden przedstawiciel prezydenta, nie wypełnił obowiązku wobec miasta uczestniczenia w uroczystościach, które tradycyjnie od 27 lat, raz w roku, są znakiem rozpoznawczym Tychów, bardzo skutecznie promującym tę gminę (o święceniu pojazdów w Tychach zawsze mówią nawet największe media w Polsce, tak było i 26 lipca).

Okazuje się, że prezydent Andrzej Dziuba (ani nikt w jego imieniu) nie przyszedł na uroczystości u św. Krzysztofa świadomie, bo jak można zrozumieć, nie został specjalnie zaproszony. Inaczej mówiąc, prezydenta potraktowano tak, jak prostego obywatela, zwyczajnego tyszanina. Mimochodem więc dowiedzieliśmy się o istnieniu w otoczeniu prezydenta Tychów Andrzeja Dziuby (który, notabene, urząd swój sprawuje już 20 lat) obowiązującej etykiety, która jest nieodłącznym elementem każdego monarszego dworu. To etykieta decyduje o tym, co uchodzi, a co nie uchodzi czynić królowi, przede wszystkim jednak, jak powinni zachowywać się wobec niego poddani. Choć osobiście wydaje mi się, że prawdziwy król przyszedłby na uroczystości odpustowe św. Krzysztofa w Tychach, bo prawdziwego króla poznaje się po tym, że to on rządzi etykietą, a nie ona nim.

Reklama

Zdzisław BARSZEWICZ

Artykuł opublikowany został w „Nowym Info” nr 16 z 4.08.2020 r.

 

Reklama

6 KOMENTARZE

  1. Od kiedy to władze świeckiego miasta w świeckim kraju mają obowiązek uczestniczenia w uroczystościach kościelnych? To jest tylko sprawa sumienia chcącego uczestniczyć lub nie a nie jakiś przymus tłumaczony tradycją.

    • W tym przypadku istnieje coś takiego jak ciągłość władzy… To nie konkretna osoba występowała do Watykanu, ale gmina Tychy.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj