Ile bezpieczeństwa stanowi zagrożenie?

0
Reklama

Czy zwiększenie ilości dostępnych systemów bezpieczeństwa samochodowego w pewnym momencie samo w sobie staje się zagrożeniem? Okazuje się, że tak i są na to badania naukowe i całkiem uzasadnione przypuszczenia. Zajmijmy się tą sprawą nieco dokładniej.

Podstawowe systemy bezpieczeństwa

Osoby, które jeżdżą autami sprzed 10-15 lat, mają na co dzień do dyspozycji w większości komplet systemów, które można by uznać za podstawowe, jeśli chodzi o bezpieczeństwo samochodowe. Będzie więc zestaw poduszek powietrznych (oczywiście, że można wskazać modele, w których jest tylko jedna, ale to mniejszość), będzie ABS i jakaś forma kontroli trakcji. I to są elementy, które same w sobie naprawdę pomagają.

Dziś tę listę często rozszerza się o przednie czujniki służące do wykrywania przeszkód (ale już nie czujniki parkingowe, bo te odpowiadają raczej za komfort, a w mniejszym stopniu za bezpieczeństwo). Okazuje się jednak, że pompowanie tej listy dalej, może wcale nie być takie korzystne.

Mało bezpieczne bezpieczeństwo

W nowych autach standardem jest rozbudowany asystent, który ma monitorować sytuację wokół pojazdu. Pomysł niezły, ale jest jedno badanie IIHS, w którym sprawdzono (akurat na przykładzie BMW, ale to nie marka będzie tu ważniejsza), jak aktywne systemy bezpieczeństwa wpłynęły na zachowania kierowców. A okazuje się, że wpłynęły, bo ilość zdarzeń, roszczeń i postępowań w przypadku aut z aktywnym asystentem była wyższa (odpowiednio o 2, 5 i 11%) niż w przypadku aut, które takich systemów nie miały. W analizie wyników pojawia się całkiem prawdopodobna konkluzja, że kierowcy mają wrażenie, że od teraz samochód sam z siebie zadba o bezpieczeństwo.

Nawiasem mówiąc, to również ważna wskazówka dla osób szukających używanych samochodów: może się okazać, że historia szkód w raportach carVertical, dotyczących pozornie bezpieczniejszych aut, wcale nie będzie krótsza niż w starszych modelach.

Reklama

Aktywne pogorszenie bezpieczeństwa?

Podobne badania przeprowadzono na autach paru marek, porównując wpływ tempomatu aktywnego i podstawowego na bezpieczeństwo albo kilku innych „smart” systemów. Pojawiają się też plany wprowadzenia usług bezpieczeństwa w abonamencie, a więc istnieje realna groźba, że za bezpieczeństwo trzeba będzie w przyszłości nie to, że płacić – ale wręcz dopłacać wielokrotnie. To chyba nie jest dobry sposób, a dla nabywców aut kolejny powód, żeby sprawdzić na bestvin.pl, jakie wyposażenie bezpieczeństwa faktycznie w aucie jest i na spokojnie przeanalizować, czy naprawdę jego znaczenie będzie tak duże, jak chcą tego producenci. Raczej nie możemy oczekiwać, że pojawi się coś równie przełomowego jak pasy bezpieczeństwa czy ABS, a przydatność bardzo drogich systemów – jak widać – nie jest wcale bezsprzeczna.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj