IV Liga, porażka Iskry Pszczyna

0
Dawid Hanzel zdobywa drugą bramkę dla Unii
Reklama

Unia Turza Śląska powiększyła swoją przewagę nad drugą w tabeli Iskrą Pszczyna do ośmiu punktów. W niedzielę, 3 kwietnia, w Turzy Śląskiej doszło do bezpośredniego pojedynku i lepsi okazali się być gospodarze, którzy wygrali 2:1.

Pierwszą groźna akcję wykreowali sobie gracze z Pszczyny. Już w 2. minucie Daniel Sobas otrzymał podanie z głębi pola, ale trafił w nogi wychodzącego z bramki Marcina Musioła. Dziesięć minut później znowu zadrżały serca kibiców w Turzy Śląskiej. Adam Maślorz bez zastanowienia huknął z okolicy 40. metra i futbolówka poszybowała tuż nad porzeczką gospodarzy. To czego nie potrafili zrobić gracze Iskry zrobili zawodnicy Unii. W 13. minucie kapitalne dośrodkowanie z lewej strony Pawła Kulczyka na gola zamienił niezawodny Dawid Hanzel. Pozostaje pytanie gdzie w tym momencie byli obrońcy z Pszczyny, bo napastnik pozostawiony był zupełnie bez opieki. Piłkarze Mariusza Wójcika mogli odpowiedzieć, jednak piłka po uderzeniu Maślorza przeszła tuż obok słupka. W 29. minucie Dawid Stramski z Iskry zdaniem sędziego przewinił w polu karnym i arbiter podyktował jedenastkę dla gospodarzy. Pewnym egzekutorem był Hanzel, który ustalił wynik pierwszej części spotkania.

Na początku drugiej połowy niezłą okazję na gola kontaktowego zmarnował Sobas. Pszczynianie starali się atakować, ale nie potrafili oddać dobrego strzału na bramkę Musioła. Najczęściej wyglądało to tak, że gdy zawodnik Iskry dochodził w pobliże pola karnego Unii zamiast strzału szukał jeszcze podania i kończyło się to stratą piłki. Trener Mariusz Wójcik szukając jakiegoś rozwiązania posłał do przodu swojego stopera, rosłego Bartłomieja Grabczyńskiego. Obrońca kilka razy nieźle strącał piłkę głową, ale żaden z jego kolegów nie potrafił tego wykorzystać. Iskra zdołała jednak zdobyć gola. W doliczonym czasie gry Maślorz mocno wstrzelił piłkę w pole karne, a ta odbiła się od nogi obrońcy Unii Piotra Szymiczka i wtoczyła się do bramki. Niestety nie obyło się bez kontrowersji z udziałem arbitra. Pan Szymon Grabara z Sosnowca doliczył do drugiej części cztery minuty. W tym dodatkowym czasie była jeszcze około minutowa przerwa na dwie żółte kartki dla zawodników gospodarzy, a mimo to arbiter zakończył mecz po upływie trzech minut i czterdziestu sekund i to w momencie gdy zawodnik Iskry był faulowany przez rywala już na połowie gospodarzy. – To było nieuczciwe. Być może arbiter bał się, że możemy wyrównać – kręcił głową zawiedziony opiekun gości.

W najbliższej kolejce pszczynian czekają stosunkowe łatwe zawody, bo na stadion Iskry przyjeżdża przedostatnia Forteca Świerklany. Spotkanie odbędzie się w sobotę, 9 kwietnia, o godzinie 16.00.

Reklama

Mariusz Wójcik (trener Iskry Pszczyna)Gdy gra się z liderem, to nie można pozwolić sobie na marnowanie takiej okazji jaką miał na początku Sobas. Gdyby udało się trafić, to mecz ułożyłby się pod nas. Dwa nasze proste błędy sprawiły, że straciliśmy dwie bramki i Unia mogła zacząć grać z kontry. Mam spore pretensje do swoich graczy za to jak zaprezentowali się do przerwy. Staraliśmy się w drugiej połowie coś zmienić, ale jeden gol to było za mało.

Jan Adamczyk (trener Unii Turza Śląska) Drużynie należą się brawa szczególnie za pierwszą połowę. Myślę, że zagraliśmy bardzo mądrze i to pozwoliło nam wygrać w tym trudnym pojedynku. Chcę podkreślić, że Iskra to mocny rywal i poukładana drużyna.

Unia Turza Śląska – Iskra Pszczyna 2:1 (2:0)

1:0 – Hanzel 13.

2:0 – Hanzel 29. (karny)

2:1 – Szymiczek 90. (sam.)

Żółte kartki: Kuczok, Sikorski, Kulczyk, Hanzel – Żemła, Kozioł, Stramski.

Sędziował: Szymon Grabara (Sosnowiec).

Unia: Musioł – Szymiczek, Bochenek, Kuczok, Nowak – Buczkowski (69. Domin), Markiewicz (85. Szkatuła), Sikorski, Kulczyk – Polak (59. Staniczek), Hanzel.

Iskra: Rakowski – Kraus, Grabczyński, Biedrzycki, Żemła (71. Żur) – Stramski, Kozioł, Kowaliczek (80. Zjawiński), Zawadzki (62. Włodarczak), Maślorz – Sobas (75. Dragon).

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj