Najwyższa Izba Kontroli ostrzega przed wielkim niebezpieczeństwem czającym się na dnie Bałtyku. Chodzi o wraki statków zatopionych w czasie II wojny światowej. Z korodujących zbiorników już wycieka paliwo. Szczególne zagrożenie stwarza jednak zatopiona w Morzu Bałtyckim broń chemiczna.
Najwyższa Izba Kontroli w swoim raporcie (nik.gov.pl) zwraca uwagę na fakt zalegania na dnie Bałtyku wraków statków. Największe zagrożenie stanowią te jednostki pływające, które zostały zatopione w czasie II wojny światowej. W tym kontekście wymienia się statki „Stuttgart” i „Franken”. W otoczeniu „Stuttgartu” już stwierdzono olbrzymią plamę oleju, a „Franken” jest tak skorodowany, że w każdej chwili może się zapaść pod wpływem własnego ciężaru i wpuścić do Bałtyku ze swoich zbiorników nawet 6 tys. ton paliwa i produktów ropopochodnych.
To jeszcze nie koniec zagrożeń, bo przypuszcza się, że w rejonie Głębi Gdańskiej może spoczywać na dnie co najmniej kilkadziesiąt ton amunicji i bojowych środków trujących, w tym iperyt siarkowy. NIK zauważa, że od czasu zakończenie wojny już kilkakrotnie doszło do poparzenia rybaków i plażowiczów tym środkiem bojowym.
Wspomnieć też należy, że na konferencji poczdamskiej, zwołanej po zakończeniu wojny, ustalono, by znalezione w Niemczech zapasy bojowych środków trujących (w pojemnikach i skrzyniach) i amunicję chemiczną zatopić w Morzu Bałtyckim. Uczyniono to m.in. w Głębi Gotlandzkiej i Głębi Bornholmskiej.
27 kwietnia 2021 r. z inicjatywy polskich europosłów Anny Fotygi i Kosmy Złotowskiego (z Prawa i Sprawiedliwości) Parlament Europejski uchwalił rezolucję wzywającą Komisję Europejską do podjęcia wspólnych działań w celu oczyszczenia Morza Bałtyckiego z wraków statków i broni chemicznej z okresu II wojny światowej. Ma to być urzeczywistnione poprzez współpracę regionalną, krajową i międzynarodową, w tym poprzez partnerstwo z NATO.
(pp)