Niewiele brakowało, a spłonęliby lokatorzy bloku. Podpalaczowi grozi wysoki wyrok.

0
Klatka schodowa w bloku przy ul. Czechowa 8 w Tychach; fot. ZB
Reklama

Prokuratura Rejonowa w Tychach otrzymała dzisiaj (6 marca) dokumenty w sprawie pożaru klatki schodowej przy ul. Czechowa 8 w Tychach i wszczyna śledztwo. Biegły stwierdził, że gdyby nie szybka akcja strażaków doszłoby do wielkiej tragedii. Mogli spłonąć ludzie. Podpalaczowi grozi nawet 10 lat więzienia.

Jak informuje nas bryg. Szczepan Komorowski, oficer prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Tychach, zgłoszenie o pożarze w bloku przy ul. Czechowa 8 przyjęto 4 marca o godz. 22.12. W akcji gaśniczej, jak słyszymy, uczestniczyło pięć zastępów straży pożarnej (19 strażaków). W klatce schodowej paliły się drewniane drzwi do piwnicy i znajdujące się przy nich worki ze śmieciami. Klatka schodowa wypełniła się gęstym dymem. Zarządzono ewakuację lokatorów. Mieszkania musiało opuścić 25 osób. Na miejscu zdarzenia zjawiły się karetki pogotowia ratunkowego. Na szczęście, jak mówi bryg. Komorowski, nikt nie został poszkodowany.

Do skutecznego stłumienia ognia strażacy użyli wody. Przewietrzyli klatkę schodową. Sprawdzili przy pomocy specjalnych przyrządów czy w powietrzu nie ma niebezpiecznych stężeń szkodliwych gazów będących efektem spalania – np. tlenku węgla. Badania te, jak słyszymy, przeprowadzono nie tylko w klatce schodowej, ale też w piwnicy i mieszkaniach. Odczyty wskazywały na bezpieczną atmosferę. Dopiero wtedy ewakuowane osoby wróciły do swoich domów. Akcje zakończono o godz. 23.42.

Skutki pożaru są dotkliwe: spalone drzwi, okopcona klatka schodowa, wypalona w jej obrębie instalacja elektryczna. Jako prawdopodobną przyczynę pożaru bryg. Komorowski wskazuje podpalenie. Sprawę bada policja i prokuratura.

Monika Stalmach, prokurator rejonowy w Tychach, poinformowała nas, że dzisiaj (6 marca) wpłynęły do prokuratury dokumenty (w tym opinia biegłego do spraw pożarnictwa) umożliwiające rozpoczęcie śledztwa w sprawie pożaru przy ul. Czechowa 8. Przestępstwo jest poważne. Biegły stwierdził bowiem, że mieliśmy do czynienia  z pożarem mającym cechy zdarzenia zagrażającego życiu lub zdrowiu wielu osób. Gdyby nie sprawna akcja strażaków pożar mógł się szybko rozprzestrzenić i doprowadzić do tragicznych skutków.

Reklama

Prokurator Stalmach informuje nas, że śledztwo ma ustalić okoliczności wybuchu pożaru i jego sprawcę, podejrzewa się bowiem umyślne działanie w celu podpalenia. Popełnienie takiego czynu kwalifikowane jest jako sprowadzenie katastrofy. Grozi za to wyrok od roku do 10 lat więzienia [art. 163 par. 1 Kodeksu karnego].

(vis)

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj