„Porażający luksus” zamku książąt pszczyńskich

0
Książęca rodzina Hochbergów, fot. z arch. Zamku Książ
Reklama

Helen d’Abernon – żona brytyjskiego ambasadora w Berlinie – pozostawiła wspomnienie swojej wizyty w Zamku Książ w Wałbrzychu w 1923 roku, jednej z rezydencji książąt pszczyńskich. Pięć lat po zakończeniu pierwszej wojny światowej małżonkę dyplomaty uderzył „porażający luksus”, jaki zastała w dolnośląskiej rezydencji książąt von Pless.

Relację tę po raz pierwszy polskim czytelnikom prezentuje Mateusz Mykytyszyn z Zamku Książ.

„Minął pewien czas zanim zdecydowaliśmy się przyjąć zaproszenie księcia von Pless do przywitania Nowego Roku w Książu. W końcu je zaakceptowaliśmy, ciesząc się, że będziemy mieli wymówkę, aby uniknąć tych wszystkich jour de l’an formalności w Berlinie.

Mało widziałam w moim życiu tego, co można byłoby porównać z Książem i jego porażającym luksusem.  W tym obrazie nie brakowało niczego, co może zapewnić bogactwo i wysoko rozwinięte poczucie komfortu. Zakwaterowano nas w jednym z pięciu przepięknych apartamentów gościnnych, które urządzono z nadzieją, że mogłyby gościć trzech cesarzy jednocześnie. Wierzono, że suity te przygotowano dla imperatorów Niemiec, Austrii i Rosji i pomniejszych władców w postaci królów Rumunii czy Saksonii. Inne apartamenty w zamku też były kompletnie urządzone z równie cudownymi salonikami i łazienkami. Pokoje, które mi przypisano, były pełne orchidei, ciepłego powietrza, zegarów muzycznych i elektrycznych wibracji (sic!). Nie pominięto niczego, co „niezbędne”, nawet kawioru i czekoladek jako dodatku do trzech rodzajów wody mineralnej, które stały na szafce nocnej. Mieszkańcy pobliskich wiosek bili głębokie pokłony w śniegu, kiedy w otwartych saniach mijała ich Fürstliche Familie (niem. rodzina książęca). Konna sanna, która przywiozła nas ze stacji, ostrzegała srebrnymi dzwonkami przechodniów, którzy uskakiwali w zaspy, kiedy zbliżał się orszak dostojnych gości księcia. Miałam wrażenie, że przenieśliśmy się do osiemnastego stulecia.

Sala Maksymiliana w Zamku Książ, 1902 r., fot. z arch. zamku

Książ jest z pewnością wyjątkowy… Dzisiaj zabrano nas do ogrodnictwa i stadniny koni. W tej ostatniej naliczyłam około pięciu ogierów i ponad sto klaczy i źrebiąt. W czasie sezonu zimowego, który trwa tu od trzech do czterech miesięcy, są trzymane w luźnych boksach i od czasu do czasu wypuszczane na przebieżki po dużym dziedzińcu i okolicznych łąkach.

Reklama

Ogrody szklarniowe wybudowała podobno jakaś firma z Wrocławia i są najlepsze, jakie w życiu widziałam. Choć na zewnątrz  termometr wskazywał siarczysty mróz, w środku kultywowano  gąszcz tropikalnych roślin, nawilżanych parującymi wodospadami i oczkami z ciepłą wodą. Ogrody zimowe, które są oddalone nieco od głównego domu, tworzą pewnego rodzaju przeszklony aneks, zaprojektowany jak coś w stylu hollywoodzkiego filmu czy zoo w Chicago. Na dziś wieczór zaplanowano przedstawienie  w prywatnym teatrze/kinie.

Daisy Pless już tu nie ma, bo rozwiodła się z Hansem osiemnaście miesięcy temu. Są za to obecni jej trzej, wysocy synowie. Odbyłam długą rozmowę z jej najstarszym synem, Hanselem. Ma 23 lata, poważne usposobienie i dobre intencje. Odniósł sukces, zdając wszystkie egzaminy. Jest także zapalonym czytelnikiem, który sam, z potrzeby serca, wybiera swoje pozycje. Wszystko to z własnej inicjatywy, ponieważ wychowanie całej trójki młodych Hochbergów przebiegało w wyjątkowo „relaksacyjnej” atmosferze. Hansel jest zupełnie inny niż Lexel, jego średni brat, który ze swoim atrakcyjnym wyglądem i nadmiernie długimi kończynami, wydaje się być rozkochanym w przyjemnościach lekkoduchem. Zasugerowałam Hanselowi, że być może powinien znaleźć odpowiednią osobę, która zajmowałaby się jego matką i jej sprawami finansowymi. Zdaję sobie jednak sprawę, że dla młodego mężczyzny podjęcie się zadania znalezienia odpowiedniego damskiego towarzystwa dla nieodpowiedzialnego rodzica, a Daisy jest przecież taka niezdyscyplinowana i temperamentna, może się okazać zupełnie niemożliwe”.

Portret Lady Helen Vincent, 1904, fot. z arch. Zamku Książ

Helen Venetia Vincent, wicehrabina D’Abernon (1866 -1954 r.) była brytyjską szlachcianką, znaną członkinią towarzystwa i autorką pamiętników.  Jej ojciec William Duncombe został wyniesiony do parostwa jako Baron Feversham w 1867 r. I ponownie jako hrabia Feversham w 1868 r. Ona i jej siostra Hermiona, księżna Leinster, były znane jako wiodące piękności w swoim kręgu.  Helen poślubiła Sir Edgara Vincenta, ówczesnego gubernatora Cesarskiego Banku Osmańskiego w Konstantynopolu, 24 września 1890 r. Lady Helen w tamtym okresie była „najbardziej znaną gospodynią swojego wieku” i „ze względu na jej wyjątkową urodę, inteligencję i urok, jedną z najbardziej olśniewających postaci ”. Helen była związana z „Duszami”, salonem znanych intelektualistów tamtych czasów, w skład którego wchodzili Arthur Balfour, George Curzon, Henry James i Edith Wharton.  Lady Helen towarzyszyła mężowi, gdy służył w Misji Międzywydziałowej w Polsce i jako ambasador brytyjski w Republice Weimarskiej na początku lat 20. XX wieku. W tym czasie baronowa prowadziła dziennik swoich przeżyć, których części zostały opublikowane w 1946 r. Pod koniec swojej misji dyplomatycznej Sir Edgar został podniesiony do rangi 1. wicehrabiego D’Abernona 1 stycznia 1926 r., a po śmierci starszego brata został 16. Baronetem Stoke d’Abernon.  Małżonkowie nie mieli dzieci, a tytuły Sir Edgara umarły wraz z nim w 1941 r. Lady D’Abernon zmarła w wieku 84 lat 16 maja 1954 r.

Wybór i tłumaczenie – Mateusz Mykytyszyn, Zamek Książ w Wałbrzychu

Zamek Książ, fot. arch. zamku

 

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj