Tajemnica ścieków, które w lipcu zanieczyściły rzekę Mleczną  

0
Rzeka Mleczna zanieczyszczona na biało; źródło UM Tychy
Reklama

Ktoś zanieczyścił w lipcu rzekę Mleczną. Urząd Miasta Tychy energicznie zabrał się za wyjaśnienie tej sprawy i w końcu wskazał winnego. Okazało się, że po intensywnym „śledztwie” gmina wytropiła, jako sprawcę, Oczyszczalnię Ścieków Czułów, czyli… swoją (w ok.19 proc.) spółkę. Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Katowicach po przeprowadzeniu badań nałożył pod koniec sierpnia na oczyszczalnię mandat karny. Ze słów wiceprezydent Tychów wypowiedzianych na sesji Rady Miasta wnioskować można, że sprawa de facto jest już zamknięta. Czy aby na pewno? Oczyszczalnia ukarana została za zabarwienie rzeki Mlecznej na biało, a przecież stwierdzono wcześniej obecność czarnej, śmierdzącej smugi.

 Zanieczyszczenie rzeki Mlecznej zauważono 23 lipca. Jako pierwsi sprawę na swoim terenie zaczęli badać funkcjonariusze Straży Miejskiej w Bieruniu (m.in. pobrali próbki wody) i miejscowi strażacy OSP. Zjawili się też zaalarmowani przez bieruńskich strażników strażacy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej z Tychów. Rzeka śmierdziała, była czarna (ciemna). Jeszcze 24 lipca unosił się nad nią wyraźny fetor fekaliów. Magdalena Kutynia, rzecznik prasowa Urzędu Miejskiego w Bieruniu, stwierdziła wówczas, że zanieczyszczenie rzeki powstało w wyniku wypompowania do niej fekaliów z szambowozu w rejonie ul. Mysłowickiej w Tychach. Rzecznik bieruńskiego magistratu przypuszczała nawet, że zrobiono to dwa razy. O sprawie poinformowano Urząd Miasta w Tychach.

Od kapitana Tomasza Kostyry z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Tychach dowiedzieliśmy się, że na rzece Mlecznej była „czarna smuga z wyraźnym odorem ścieków”. Strażakom udało się ustalić miejsce, z którego wlano odchody do rzeki. Wskazywali obszar między ul. Rymarską i Mysłowicką w Tychach. Powiadomiono Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Katowicach, który przekazał sprawę Wydziałowi Komunalnemu, Ochrony Środowiska i Rolnictwa Urzędu Miasta w Tychach. Magistrat pobrał próbkę wody do analizy.

Po trzech dniach od alarmu wszczętego przez bierunian nastąpił raptowny zwrot akcji. W piątek 26 lipca UM Tychy wydał komunikat, w którym, powołując się na ustalenia straży pożarnej, stwierdził, że „źródłem zanieczyszczenia rzeki Mlecznej jest zrzut ścieków technologicznych z Zakładu Produkcyjnego TOP SA”. Zakład TOP SA [Tektura Opakowania Papier] znany jest szerzej jako fabryka papieru w Czułowie.

O fekaliach nikt już nie mówił. W kontekście komunikatu UM Tychy starszy brygadier mgr inż. Piotr Szojda, szef Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Tychach, poinformował, że substancja, która dostała się do wody „jest nieszkodliwa dla środowiska, a także zdrowia i życia ludzi, powoduje jednak zmianę zabarwienia wody i ma nieprzyjemny zapach”. Do zanieczyszczenia wody miało dojść w wyniku awarii w Oczyszczalni Ścieków Czułów sp. z o.o., pracującej na potrzeby fabryki TOP.

Reklama

Oczyszczalnia zaprzeczała, by była odpowiedzialna za spuszczenie do rzeki Mlecznej ścieków powodujących ciemne zabarwienie i odór. To co dostało się z jej terenu do rzeki zabarwiło wodę na biało.

Emilia Piłko, dyrektor operacyjny Oczyszczalni Ścieków Czułów sp. z o.o., informuje nas, że z uwagi na niewielkie przekroczenia parametrów spółka sama zgłosiła awarię, wypełniając zobowiązanie zawarte w art. 211 ust. 2 ustawy z 27 kwietnia 2001 r. Prawo ochrony środowiska („Prowadzący instalację wymagającą uzyskania pozwolenia zintegrowanego informuje niezwłocznie organ właściwy do wydania pozwolenia oraz wojewódzkiego inspektora ochrony środowiska o naruszeniu warunków tego pozwolenia”).

– Odpowiednie służby bez ostrzeżenia pobrały próbki do badań laboratoryjnych, zarówno z naszego zakładu jaki i innych mających dostęp do odbiornika – mówi dyrektor Piłko.

Przedstawicielka czułowskiej oczyszczalni przedstawiła nam chronologię wydarzeń. Prezentację faktów rozpoczęła od 2018 r., kiedy to, jak czytamy, „sytuacja zanieczyszczenia rzeki Mlecznej w podobnym okresie spowodowała wszczęcie kontroli interwencyjnych (niezapowiedzianych), podczas których nie stwierdzono żadnych naruszeń”. W 2019 r. (jak i poprzednio) niezapowiedziane kontrole w oczyszczalni przeprowadziły: WIOŚ, straż miejska, Państwowe Gospodarstwo Wodne „Wody Polskie”.

– W poniedziałek 22 lipca 2019 r. zaobserwowaliśmy, że dopływające ścieki posiadają nietypowy, mleczny kolor – mówi dyrektor Piłko. – We wtorek (23 lipca) załoga oczyszczalni zdała raport, że w poprzednim dniu w godzinach popołudniowych i nocnych wytrącił się na wylocie i w jego pobliżu biały nalot. Biały nalot, we wcześniejszym czasie, pojawił się na dnie kanału odpływowego i był spowodowany znacznym zużyciem skrobi u dostawcy ścieku, jednak w tamtym czasie badania laboratoryjne nie wykazały przekroczeń (skrobia jest używana w procesie produkcyjnym jako jeden z surowców poprawiający zaklejenie papieru). W aktualnym przypadku biały nalot spowodowało znaczne zużycie bentonitu (materiał skalny spełniający funkcje flokulanta), którego większe zużycie spowodowało przekroczenia.

Materiał skalny, jak słyszymy, wpływając do bioreaktora spowodował przytkanie membran w ruszcie napowietrzającym, co w konsekwencji przyczyniło się do obniżenia stężenia tlenu. Wpływ mlecznych ścieków był odczuwalny dopiero po dwóch dniach z uwagi na czas zatrzymania ścieku w osadniku wstępnym (Dorra), dlatego dopiero wyniki laboratoryjne z 25 lipca 2019 r. wykazały przekroczenia parametrów widniejących w pozwoleniu.

– W związku z tym 25 lipca zgłosiliśmy awarię – wyjaśnia dyrektor Emilia Piłko

Ale jeszcze 24 lipca 2019 r. wysłano informację do WIOŚ: „Z uwagi na zrzut ścieków od naszego dostawcy zawierających znaczne większe ilości skrobi, na odpływie oczyszczalni oraz w pobliżu wytrącił się biały nalot. Pobraliśmy próbki i po otrzymaniu wyników będziemy mieć wiedzę, czy musimy zgłosić awarię. W wizji lokalnej zaobserwowaliśmy również czarne ścieki o przykrym zapachu, w załączeniu przesyłam zdjęcia z wizji lokalnej z okolic potoku Mąkołowskiego”. Dlatego w zgłoszeniu awarii czułowska oczyszczalnia podkreśla, iż nie ma powodu twierdzić, że problem, który u nich zaistniał jest przyczyną czarnych ścieków (fekalia) w Bieruniu.

26 lipca rozpoczęła się kontrola interwencyjna (pobrano próbki). Trwała do 23 sierpnia. WIOŚ nałożył na Oczyszczalnię Ścieków Czułów sp. z o.o. mandat karny. Oczyszczalnia, jak usłyszeliśmy od dyrektor Piłko, nie odwoływała się od tej decyzji.

– 30 lipca awaria została usunięta i od tego czasu dotrzymywane są parametry z pozwolenia zintegrowanego oczyszczalni – komunikuje dyrektor Emilia Piłko.

O komentarz dotyczący tej sprawy zwróciliśmy się do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Katowicach. Dowiedzieliśmy się tu, że mandat na Oczyszczalnię Ścieków Czułów sp. z o.o. został nałożony 23 sierpnia 2019 r. i opiewał na najwyższą dopuszczalną prawem kwotę 500 zł.

– Nałożono go za przekroczenie warunków korzystania ze środowiska określonych w pozwoleniu zintegrowanym wydanym przez prezydenta miasta Tychy – mówi Małgorzata Zielonka-Alker, naczelnik Wydziału Administracyjno-Organizacyjnego WIOŚ i rzecznik prasowy. – Kontrola trwała do 23 sierpnia br. i dotyczyła przestrzegania warunków wspomnianego pozwolenia określających ilość i jakość ścieków odprowadzanych przez Oczyszczalnię Ścieków Czułów do środowiska. Jesteśmy w trakcie wydawania zarządzeń pokontrolnych.

Jednak niezależnie od tych zarządzeń WIOŚ planuje wszczęcie postępowania „w celu wstrzymania użytkowania instalacji prowadzonej przez Oczyszczalnię Ścieków Czułów, z powodu przekroczenia warunków posiadanego pozwolenia zintegrowanego”. Termin wydania takiej decyzji, jak słyszymy, nie jest na razie określony.

– Na dziś trudno jednoznacznie stwierdzić, że źródłem zanieczyszczenia rzeki Mlecznej w Tychach, którego efektem było rozpoczęcie naszej kontroli interwencyjnej, jest oczyszczalnia – mówi naczelnik Małgorzata Zielonka-Alker. – Podczas oględzin w terenie inspektorzy WIOŚ stwierdzili bowiem zanieczyszczenia innych cieków u wylotu do rzeki Mlecznej. Cieki te były zlokalizowane poniżej oczyszczalni. Dlatego współpracujemy z urzędami miast w Tychach, Bieruniu i Katowicach, które prowadzą obecnie działania w kierunku ustalenia innych źródeł zanieczyszczenia tej rzeki.

Na sesji Rady Miasta Tychy, która odbyła się 29 sierpnia, radna Karolina Chemicz-Pałys zapytała, czy w sprawie zanieczyszczenia rzeki Mlecznej coś się wyjaśniło. Odpowiedziała wiceprezydent Aneta Moczkowska, stwierdzając, m.in. że WIOŚ ukarał Oczyszczalnię Ścieków Czułów, awaria została naprawiona, wyniki wróciły do normy.

– Będziemy monitorować ten ciek – zapewniła wiceprezydent Moczkowska.

– WIOŚ dalej zobowiązuje miasta do kontroli sytuacji ponieważ zastanawia ich duża różnica w jakości wyników pomiarów między Tychami a Bieruniem (w Bieruniu wyniki są dużo gorsze) – uzupełniła tę informację Ewa Grudniok, rzecznik prasowa Urzędu Miasta Tychy.

Jak udało nam się ustalić współwłaścicielem Oczyszczalni Ścieków Czułów sp. z o.o. jest miasto Tychy. Posiada ok. 19 proc. udziałów tej spółki. Zapytaliśmy więc 30 sierpnia w tyskim magistracie m.in. czy prezydent Tychów (miasto Tychy) czuje się współodpowiedzialny za zanieczyszczenie rzeki Mlecznej w Tychach przez Oczyszczalnię Ścieków Czułów sp. z o.o., kto reprezentuje gminę Tychy w Radzie Nadzorczej Oczyszczalni Ścieków Czułów sp. z o.o. i jakie jest miesięczne wynagrodzenie tego reprezentanta?

– Gmina nie ma wpływu na decyzje podejmowane przez zarząd Oczyszczalni Ścieków Czułów sp. z o.o.,  bo jest mniejszościowym udziałowcem (19,5 proc.) – odpowiedziała 3 września (a więc już po ukazaniu się artykułu w wersji papierowej „Nowego Info”) Ewa Grudniok, rzecznik prasowa Urzędu Miasta Tychy. – W Radzie Nadzorczej gminę reprezentuje pan Grzegorz Bednarski i nie pobiera z tego tytułu żadnego wynagrodzenia.

Wersja papierowa „Nowego Info” nr 18 z artykułem pt. „Tajemnica ścieków” ukazała się 3 września 2019 r.

Zdzisław Barszewicz

 

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj