Na sesji Rady Miejskiej 25 maja burmistrz Krystian Grzesica podał wiadomość o staraniach Bierunia i Tychów, aby przywrócić kolejowy ruch pasażerski pomiędzy oboma miastami. Jest to wskazane w związku z trudnościami komunikacyjnymi, które nastąpią w czasie przebudowy ul. Oświęcimskiej. Przez około dwa lata ludzie zatrudnieni w firmach zlokalizowanych w Tychach i Bieruniu będą mieli problemy z dotarciem do pracy.
Wiosną 2018 r. planowane jest rozpoczęcie inwestycji przebudowy ul. Oświęcimskiej w Tychach, która gruntownie zmieni organizację ruchu drogowego. M.in. w rejonie ul. Turyńskiej ma powstać bezkolizyjne skrzyżowanie. Przewidziane są też wyburzenia budynków mieszkalnych. Prace potrwają ok. 2 lata. Będą poważne utrudnienia w ruchu drogowym na trasie Tychy – Bieruń. Dlatego m.in. załogi Fiat Chrysler Automobiles, Danone i innych firm ze strefy ekonomicznej będą miały trudności z dotarciem na czas do pracy.
W tej sytuacji alternatywą może być właśnie dojazd koleją. Prawdopodobnie pociągiem do stacji w Bieruniu Starym i stamtąd już przewozami autobusowymi do zakładów pracy. Powrót analogicznie. Przewiduje się sześć kursów pociągów dziennie (tam i z powrotem). Połączenie ma być ogólnodostępne.
Jak powiedział burmistrz Grzesica w tej sprawie nie ma jeszcze konkretnych rozwiązań, ale obie gminy są bardzo zdeterminowane, aby reaktywować osobowy ruch kolejowy pomiędzy Tychami i Bieruniem. – Rozmowy z koleją rozpoczął Miłosz Stec, wiceprezydent Tychów. Nie jest to proste, bo na tej linii od lat nie kursują pociągi pasażerskie. Zdemontowano też przewody, które dostarczały energię elektryczną do pociągów – mówi burmistrz Grzesica.
– Odbyło się już spotkanie w sprawie jak najszybszej reaktywacji osobowego ruchu kolejowego na trasie Tychy – Bieruń – dodaje Sebastian Macioł, wiceburmistrz Bierunia. – W spotkaniu wzięli udział przedstawiciele władz tyskich, bieruńskich, PKP PLK, Kolei Śląskich oraz władz wojewódzkich. Nie było jednak na nim marszałka województwa śląskiego, a to właśnie od niego zależy decyzja w tej sprawie. Będziemy wspólnie lobbować, aby pozytywna decyzja ze strony marszałka zapadła – zapewnia Macioł.
– My musimy dogadać się z marszałkiem m.in. co zasad współfinansowania całego przedsięwzięcia. PKP PLK być może czekają jakieś inwestycje w infrastrukturze, a Koleje Śląskie muszą uwzględnić te kursy w swoim rozkładzie jazdy. Pozostaje też kwestia uruchomienia składów z napędem spalinowym (ze względu na brak trakcji elektrycznej). Podobno jeden taki pociąg Koleje Śląskie już posiadają, drugi (rezerwowy) być może trzeba będzie wynająć – mówi Grzesica.
Lech Gawin