Władysław Kosiniak-Kamysz, kandydat na prezydenta RP, odwiedził dziś (16.06) Studzionkę w gminie Pszczyna. Uczestniczył tam w otwarciu inhalatorium solankowego. Przecinał wstęgę m.in. z Barbarą Bandołą, starostą pszczyńskim.
Kandydat na prezydenta chwalił inicjatywę stworzenia inhalatorium. Była to też okazja do podkreślenia, że on skupia się właśnie na sprawach związanych z ochroną zdrowia. Mówił o konieczności reform w tej dziedzinie, związanych z oddłużeniem szpitali, dofinansowaniem leczenia, podniesieniem wynagrodzeń, odbiurokratyzowaniem ochrony zdrowia. Wzywał wszystkich kandydatów, by podpisali się pod paktem na rzecz zdrowia, w którym zagwarantują, niezależnie od wyniku wyborczego, wspólne przeprowadzenie reformy zdrowia.
Drugim podkreślanym w Studzionce tematem była zdrowa żywność. – To jest ta część województwa śląskiego, która opiera się na rolnictwie, dobrej jakości żywności. Trzeba o tę zdrową żywność dbać. Ja proponuję zerowy VAT na zdrową żywność, promocję zdrowej żywności – mówił.
Można było również usłyszeć o „przywracaniu wspólnoty”, „zakopaniu rowów, które podzieliły Polskę” i o „rodzinnych stołach, które zostały przecięte piłą mechaniczną nienawiści na pół”. – Trzeba zakopać te podziały. Możemy się różnić, ale musimy się szanować – głosił polityk.
Będąc w sołectwie gminy Pszczyna, wspomniał też o konieczności inwestycji w czyste powietrze.
– Pszczyna jest miastem, w którym zagrożenie smogiem jest ogromne. Widziałem petycję prawie 3 tysięcy mieszkańców zwracających uwagę na to, że dziennie w bierny sposób, oddychając powietrzem, funkcjonujemy tak jakbyśmy wypalali 11 papierosów. Tak jest w wielu naszych miejscowościach, włącznie z uzdrowiskami – można było usłyszeć. Kandydat mówił nie tylko wymianie pieców, ale też m.in. o dofinansowaniu zakupu paliwa do nich.
W spotkaniu w Studzionce – najpierw przy inhalatorium, które jest zlokalizowane przy kościele ewangelickim, potem obok nowego wozu strażackiego OSP Studzionka (tu odbyła się konferencja prasowa), a następnie na boisku LKS-u – uczestniczyli mieszkańcy, samorządowcy, lokalni działacze. Nie brakowało uścisków dłoni, przybijania „piąteczki” z dziećmi. Od małej dziewczynki kandydat dostał maki. Ze Studzionki pojechał do Gliwic.
(reb)